#34


„All about us”


            Wyszłyśmy najpierw my, druhny. Ustawiłyśmy się jedna za drugą i po kolei wychodziłyśmy, idąc w stronę ołtarza. Ja wychodziłam jako ostatnia. Kiedy przyszła moja kolej, ucałowałam Amy w policzek, puściłam oczko i wyszłam. Może nie denerwowałam się tak bardzo jak ona, ale i tak stres był. Nie chciałam się wywrócić ani zrobić z siebie pośmiewiska. Trzymałam mały bukiecik kwiatów i szłam z uśmiechem na twarzy. Wszyscy siedzieli odwróceni w moją stronę i mi się przyglądali. Czułam, jak bukiet mi się trzęsie z nerwów. Najchętniej przebiegłabym przez ołtarz, żeby już na mnie tak wszyscy nie patrzyli. Wtedy zobaczyłam Jake’a. Wpatrywał się we mnie z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. A ja nagle poczułam spokój. Patrzyłam w jego oczy i czułam się szczęśliwa i spokojna.
Zapewne tak poczuje się Amy, kiedy zobaczy Phila stojącego na ślubnym kobiercu. Będzie widziała najważniejszą osobę w swoim życiu, z którą chce spędzić wieczność. I nic innego nie będzie się liczyło.
Stanęłam na jednym ze schodków i wtedy wszyscy wstali. Wolnym krokiem szła Amy ze swoim tatą. Tak jak myślałam, nie odrywała wzroku od Phila. Kiedy tylko to sobie uświadomiłam, spojrzałam w stronę Jake’a i ze zdziwieniem zauważyłam, że przez cały ten czas on nie odwrócił ode mnie wzroku. Oderwałam się dopiero, kiedy Amy była już pod ołtarzem i jej tata przekazał ją w ramiona Phila.
Później było standardowe kazanie księdza i to co kochałam najbardziej w ślubach – a mianowicie, składanie przysięgi. Jedni lubią klasyczne powtarzanie za księdzem, a inni natomiast wolą się troszkę pomęczyć i napisać własne. Byłam ciekawa jak to wyjdzie w ich przypadku. Phil pierwszy zaczynał ze swoją przysięgą. Nie znałam go tak dobrze, jakbym chciała, ale widziałam, że jego słowa płynęły prosto z serca. Nie były jakieś wymuszone czy nieszczere. Kiedy ją mówił, w moich oczach zakręciły się łezki szczęścia. Chciałabym, żeby mój przyszły mąż kochał mnie tak samo jak Phil Amy. Kiedy przyszło do przysięgi mojej kuzynki, już nie wytrzymałam i po moich policzkach bezczelnie płynęły łzy wzruszenia i szczęścia. Wiedziałam, że mogę się rozmazać i do tego nie jest to najładniejszy widok, ale zarówno ja jak i pozostałe druhny się tym aż tak nie przejmowałyśmy. Po skończonej ceremonii udaliśmy się na sesję zdjęciową.
A potem w końcu pojechaliśmy na salę. Goście gorąco przywitali nowożeńców i zasiedliśmy do stołu.
- Ale jestem głodny! – marudził Lucas, a Jake mu wtórował.
- W kościele myślałem, że w tych chwilach ciszy mój brzuch będzie urządzał solowy występ – dodał Jake.
- Ale wy marudzicie. Taka piękna ceremonia, a wam tylko żarcie w głowie – powiedziałam.
Przekomarzaliśmy się tak do czasu podania obiadu. Potem przyszedł czas na pierwszy taniec. Z głośników zaczęła lecieć powolna melodia i Phil wprowadził za rękę Amy. Objął ją w pasie i do siebie delikatnie przyciągnął. Podczas tańca patrzyli sobie głęboko w oczy i się do siebie uśmiechali, a w międzyczasie Phil co chwilę coś do niej mówił, przez co blondynka się śmiała. Wyglądali ze sobą tak uroczo. Zakochańce.
Wpatrywałam się w nich jak w obrazek do czasu, aż po lewej stronie dostrzegłam ruch. Lucas wstał i poprosił do tańca Alex. No proszę, kolejne zakochańce. Po chwili do nich zaczęły dołączać kolejne pary, ciotki z wujkami, babcie z dziadkami, a nawet moi rodzice. Wpatrywałam się w każdą parę po kolei, aż Jake wstał i wyciągnął w moją stronę rękę.
- Co ty robisz? – spytałam ze śmiechem, próbując ukryć moje zaskoczenie.
- Proszę cię do tańca, no chodź – odpowiedział z tym swoim uśmieszkiem. Spojrzałam w jego oczy potem na jego dłoń i z powrotem na twarz. Cicho westchnęłam i dałam się poprowadzić na środek parkietu. Miałam wrażenie, jakbyśmy szli w zwolnionym tempie i wszystkie oczy po części były zwrócone na nas. Widziałam delikatne uśmiechy u dziadków i moich przyjaciół. Przez to się speszyłam i jak nigdy zaczęły mi się plątać nogi i deptałam Jake’a, na co ten przyciągnął mnie bliżej siebie i mówił prosto do ucha, wywołując przy tym dreszcze.
- Hej, Katie, co się dzieje? – spytał, próbując złapać mój wzrok, który ciągle uciekał w dół. W końcu złapał mnie za podbródek i uniósł głowę, żebym nie miała wyboru i musiała spojrzeć mu w oczy.
- Co się dzieje? Od kiedy ty się tak plączesz w tańcu?
- Może to przez to, że cała rodzina wbiła sobie do głowy, że jesteśmy razem, a teraz z tobą tańczę? – odpowiedziałam pytaniem retorycznym, ale oczywiście ten matoł musiał odpowiedzieć.
- A co my takiego teraz robimy? To tylko taniec, Katie – odpowiedział z kpiącym uśmieszkiem.
- Oj daj spokój. Dobrze wiemy, że to nie jest tylko taniec – powiedziałam zirytowana.
- Nie? A co to jest? – spytał, unosząc brew, a z jego ust nie schodził uśmiech.
- Nie wiem. Ale na pewno też nie tylko przyjaźń – odpowiedziałam to, co od jakiegoś czasu myślałam. To wszystko było takie pokręcone. Z żadnym z moich przyjaciół nie miałam tego typu stosunków, jakie miałam z Jakem. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Czego się spodziewać. Jednocześnie nie zamierzałam czegokolwiek z tym robić, dlatego samą mnie zdziwił mój drobny wybuch. Nie chciałam poruszać tego tematu. Nie chciałam powiedzieć na głos tego, o czym myślałam od pewnego czasu. Tego, że nasze stosunki nie są czysto przyjacielskie. Może nie była to przyjaźń z przywilejami, ale nie zdziwiłabym się jakby w pewnym momencie do tego doszło. Przez nasze rozmowy przeplatał się flirt. Kiedy mnie dotykał, nie był to zwykły przyjacielski dotyk. Kiedy na niego patrzyłam i widziałam jego kpiący uśmiech, chciałam mu go zetrzeć całując go. Chciałam znowu poczuć jego usta na moich. Tak bardzo chciał mnie przekonać, że się zmienił odkąd go poznałam w wakacje. I mi to udowodnił. Zmienił się. Przestał traktować dziewczyny tak przedmiotowo. I przez to, że widziałam w nim zmiany zaczęłam coś do niego czuć. Zaczęłam się do niego przywiązywać, a nawet darzyć go większym uczuciem. I zaczynało mnie to przerażać. Nigdy nie byłam tak naprawdę zakochana. Bałam się, że jak oddam mu całe swoje serce, to w pewnym momencie mi je złamie.
Naprawdę nie wiedziałam, co o tym myśleć, ale też nie sądziłam, że poruszę ten temat i to do tego w takim momencie.  
Z jego twarzy zniknął uśmiech i teraz uniósł wyżej brew i wpatrywał się we mnie zdezorientowanym spojrzeniem. A mnie to jeszcze bardziej zirytowało. Odsunęłam się i na pięcie odwróciłam, żeby oddalić się jak najszybciej od niego. Niestety, nie było mi dane daleko przejść, bo złapał mnie za rękę i z powrotem do siebie przyciągnął.
- Nie możesz od tak odchodzić, nie tłumacząc co miałaś na myśli – powiedział mi prosto do ucha. Potem złapał mnie w pasie i dalej jak gdyby nigdy nic ze mną tańczył.
- Na przykład o tym. Zwykli przyjaciele nie są ze sobą tak blisko, nie szeptają sobie do ucha, wywołując przy tym dreszcze, Jake – zasugerowałam.
- Przecież to nic takiego, Katie – powiedział ostrożnie. Widział, że zaczynałam się denerwować i nie chciał pogorszyć swojej sytuacji. Prawidłowo, ale i tak było już na to za późno. Zatrzymałam się i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Może dla ciebie, Jake – powiedziałam i tym razem z powodzeniem od niego odeszłam. Nie zatrzymywał mnie. Wydaje mi się, że był za bardzo zszokowany, żeby zareagować.
Wyszłam na dwór z prędkością światła. Było jeszcze w miarę ciepło i jasno. Stanęłam przy barierce i głęboko wzdychałam powietrze. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki i już miałam się odwrócić i nawrzeszczeć na niego, że mnie śledzi, ale odezwał się zupełnie inny głos.
- Katie, kochanie, czy wszystko dobrze? Pokłóciłaś się z Jakem? – spytała babcia.
- Nie wiedziałam babciu, że to ty. Tak, wszystko w porządku. Tylko się posprzeczaliśmy. Nic wielkiego – odpowiedziałam.
- Najważniejsze, żebyście to przetrwali. Należy walczyć o miłość, a nie się poddawać, złotko – powiedziała, kojąco mnie głaszcząc.
- Właśnie o to chodzi, babciu. Ja nie wiem na czym stoimy. Naprawdę jesteśmy przyjaciółmi, ale wiem, że to nie jest to samo co z resztą. Babciu, co ja mam robić? – spytałam łamiącym się głosem.
- Och, kochanie – westchnęła babcia i mnie przytuliła. Po chwili kontynuowała: - Dobrze wiesz, że musisz kierować się sercem. Więc dlaczego tego nie robisz?
- Bo to jest skomplikowane – wyszeptałam.
- Wszystko jest w życiu skomplikowane, Katie. Ale musisz się zastanowić czy warto w to brnąć. Czy wolisz, żeby było tak jak teraz, czy jednak chciałabyś czegoś więcej. Zastanów się i powiedz mu, co zdecydowałaś. – Kiwnęłam w odpowiedzi głową. Chciałam zostać sama jeszcze przez chwilę. Potrzebowałam tego i babcia to zrozumiała, bo tylko mnie pogłaskała i wróciła do środka.
Chwilę jeszcze głęboko oddychałam i w końcu wróciłam do środka. Póki co postanowiłam, że nie będę zaprzątała sobie tym głowy. Po weselu będę miała na to mnóstwo czasu. Przez dobre kilka godzin tańczyłam z możliwie każdym z rodziny, a także z tej od strony pana młodego. Kiedy w końcu usiadłam, żeby coś zjeść, myślałam, że się nie najem. Jadłam wszystko, co tylko zobaczyłam. Każdą potrawę musiałam spróbować. Siedzieliśmy przy naszym stoliku, śmiejąc się, a ja starałam się nie zwracać zbytniej uwagi na Jake’a.  W sumie całkiem dobrze mi to wychodziło.
Kiedy kończyłam jeść przepyszną sałatkę, przyszedł czas na toasty. Najpierw wypowiedziała się najlepsza przyjaciółka Amy, a potem brat Phila. Myślałam, że na tym się skończy, ale mój kuzyn chyba nas wszystkich zaskoczył. Wziął mikrofon i zaczął mówić:
- Cóż, nie wierzę, że to robię. Nie jestem zbyt dobry w przemowach, dlatego nie miejcie mi za złe, jak będę gadał głupoty. Przechodząc do rzeczy, Amy – ty paskudna mała kreaturo, wiesz, że cię kocham. Cieszę się twoim i Phila szczęściem. Wierzę, że przezwyciężycie wszystkie przeciwności losu, jakie napotkacie. Bo właśnie to się nazywa prawdziwa miłość. Stawianie czoła wszystkim problemom, razem. Cieszę się, że moja siostrzyczka znalazła swojego księcia, bo trochę musiała się na niego naczekać, ale myślę, że było warto. Za wasze szczęście, kochani!
Wszyscy zgodnie unieśli kieliszki, a DJ puścił w tym czasie znaną mi piosenkę. Spuściłam zażenowana głowę, bo doskonale wiedziałam, że to sprawka Andrew i zdawałam sobie sprawę, co się zaraz będzie działo.
- Ach, tak zapomniałem jeszcze dodać siostrzyczko, że twój świeżo upieczony mąż nie widział cię w naszej rodzinnej piosence, więc pomyślałem, że wesele to będzie idealna okazja.
Jak na zawołanie, młodsza część  od naszej strony rodziny zaczęła się podnosić, a ja dopiero zorientowałam się, że Lucas zniknął zaraz przed końcem przemowy najlepszej przyjaciółki Amy, więc na bank oboje to zaplanowali. Jak tylko zaczęła lecieć muzyka na przód wysunął się Luke, a po chwili dołączył do niego Andy. Spojrzałam w stronę babci, a ona tylko ze śmiechem mi pokazywała, żebym dołączyła.
- Słuchajcie, bardzo was przepraszam, za to czego zaraz będziecie świadkami. Mam nadzieję, że dalej będziecie się chcieli z nami zadawać – odpowiedziałam, śmiejąc się.
Spojrzałam na Amy i obie kiwnęłyśmy zażenowane głowami. Jak oni mogli nam to zrobić? Obie ściągnęłyśmy buty, bo na obcasach mogłoby być ciężko. Widziałam, jak babcia wyciąga spod stołu kapelusze dla mnie i Amy, więc zanim dołączyłam do chłopaków, podeszłam do niej i go założyłam. Potem dołączyłyśmy do reszty i się zaczęło. Świrowaliśmy jak za starych dobrych czasów. Na każdej rodzinnej imprezie, odkąd skończyliśmy z Lucasem dziesięć lat, starsi nas uczyli i musieliśmy chociaż raz ją zatańczyć, bo inaczej nie byłaby to udana impreza. Potem zaczęliśmy wciągać w naszą zabawę część rodziny Phila. Niesamowicie się wybawiłam z jego bratem. Chociaż i tak mój wzrok cały czas uciekał w stronę Jake’a.  Po kilkunastu przetańczonych piosenkach, chciałam zatańczyć z moim kochanym bratem, niestety nigdzie nie mogłam go dojrzeć. Postanowiłam, że wyjdę, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Tuż przed wejściem był taras, więc podeszłam do barierki i oparłam się o nią. Patrzyłam w gwiazdy, które o dziwo świeciły bardzo jasno. Byłam strasznie rozgrzana i dlatego nie pomyślałam, żeby coś na siebie zarzucić, przez co lekko drżałam. Ale ktoś pomyślał za mnie i zarzucił mi na ramiona okrycie.
- W końcu cię wyhaczyłem samą. To dzisiaj dość ciężkie zadanie, zwłaszcza po naszej rozmowie. Unikasz mnie? – spytał Jake, uważnie mi się przyglądając.
- Nie, po prostu staram się dobrze bawić z rodziną, Jake. Nie pochlebiaj sobie, że jesteś taki ważny, żebym musiała cię unikać – odpowiedziałam ze złością. Wkurzył mnie tym, bo najgorsze było to, że miał rację. Unikałam go, bo bałam się konfrontacji. Wiedziałam, że w końcu będziemy musieli pogadać o tym, co sama poruszyłam.
- No dobrze. Powiedzmy, że ci wierzę. Ale wracając do tamtego tematu, co miałaś na myśli? Po prostu mi powiedz, co ci chodzi po głowie, proszę.
- Nie, Jake. Nie dzisiaj. Nie mam na to siły – powiedziałam, z powrotem wracając do patrzenia w gwiazdy. Kątem oka widziałam, że się z sobą zmaga, ale w końcu odpuścił i tylko nieznacznie kiwnął głową. Stanął koło mnie i poszedł w moje ślady. Chwilę staliśmy w kompletnej ciszy i chyba pierwszy raz w jego towarzystwie mi ona przeszkadzała. Na szczęście po chwili zaczął coś mówić o mojej rodzinie i czarnych owcach, które wychwycił. Na przykład ciocię Maggie, która bardziej wyglądała jak wujek Maggie. Bardzo się starał rozluźnić atmosferę i w końcu mu się to w pełni udało. Z środka dochodziła przyjemna wesoła muzyczka, więc zaczęliśmy do niej tańczyć w dość dziwny sposób. Nawet nie jestem pewna, czy można było to nazwać tańcem. W pewnym momencie tak mnie okręcił, że gdyby mnie nie złapał, to zdecydowanie bym się wywróciła i zdarła kolana. Ale na moje nieszczęście tak niefortunnie mnie chwycił, że dzieliły nas milimetry. Wpatrywałam się w jego oczy i zastanawiałam się, czy aby na pewno chcę przekroczyć tą granicę. Decyzję podjęłam w ciągu zaledwie dwóch sekund. Uniosłam delikatnie głowę i odnalazłam jego usta. Był to długi całus. Nie wiem czy przerodziłby się w coś innego, ale usłyszałam tylko jak ktoś wymawia moje imię.
- Katie! O, przepraszam, nie wiedziałam, że jesteś zajęta – powiedział zmieszany brat Phila.
- Nic się nie stało. Co jest? – spytałam, szybko się odsuwając od Jake’a i skupiając całą swoją uwagę na Davidzie.
- Lucas trochę zaszalał z alkoholem i nie możemy doprowadzić go do porządku. Alex jakiś czas temu poszła spać, a on mówi, że zaczeka na ciebie.
- Jasne, dobra. To chodźmy po niego – powiedziałam, nawet nie patrząc na Jake’a. Mogłam sobie tylko wyobrażać jego minę. Co ja najlepszego zrobiłam?
Szybkim krokiem ruszyłam za Davidem. Zaprowadził mnie gdzieś do jakiejś mniejszej sali. Luke jedną ręką był oparty o stół i spał. No ładnie go porobiło.
- Lucas? Luke, obudź się. Chodź, odprowadzę cię – powiedziałam. Na moje słowa coś tam pomruczał, ale bez większych sprzeciwów wstał. Wzięłam go pod ramię i ruszyliśmy w stronę auta Davida, który dzisiaj robił za szofera. Kiedy miał już wsiadać, raptownie się zatrzymał i jak na pijanego człowieka całkiem uważnie na mnie spojrzał.
- Przytul mnie.
- Że co? – spytałam głupio.
- To co słyszałaś. Przytul mnie. Alex sobie śpi, a ja chcę się przytulić. No weź! – wymruczał, kiwając się.
- Jak cię przytulę to się zamkniesz i grzecznie wrócisz do domu? – spytałam z nadzieją.
- Tak. Pod warunkiem, że się jeszcze do czegoś przyznasz – wyjąkał.
- Niby do czego? – spytałam, śmiejąc się.
- Że zależy ci na Jake’u – odpowiedział całkiem poważnie.
- Ale gadasz głupoty. Wsiadaj do tego cholernego auta i mnie nie denerwuj – odparłam zirytowana.
- Musisz się w końcu sama przed sobą do tego przyznać, siostrzyczko.
- Nic nie muszę. Wsiadaj, głupku.
- Dobra, ale i tak przed tym nie uciekniesz, siostrzyczko – powiedział po czym wpakował się do auta.
Nareszcie. Miałam dość tego wieczoru i nocy.
***
Zarówno Jake jak i Lucas wczorajszej nocy poszaleli i nie byli w stanie prowadzić, więc padło na mnie. Ale nie miałam nic przeciwko. Skupię się na drodze i tak będzie najlepiej. Nie znajdę aż tyle czasu, żeby się zastanawiać nad moją decyzją. Grzecznie czekałam na resztę, aż się zbiorą. Na moje nieszczęście Alex mnie dojrzała i od razu podeszła.
- Co ty od samego rana taka ponura jesteś? Coś się stało? – spytała, uważnie mi się przyglądając. Zapanowała między nami dłuższa cisza. Zastanawiałam się, czy powiedzieć jej, co zrobiłam i niestety chęć wygadania się była silniejsza.
- Pocałowałam Jake’a – wydusiłam po kilku sekundach ciszy.
- Że co zrobiłaś?! – krzyknęła. Zmrużyłam oczy przed jej wzrokiem, a ona kontynuowała: - Jak do tego doszło?
- Ja… sama nie wiem. To pod wpływem chwili – zasugerowałam, sama nie do końca w to wierząc. Głośno westchnęłam i czekałam na dalszą reakcję przyjaciółki. Kiedy dalej milczała, zareagowałam.
- Alex, co ja mam teraz zrobić? – spytałam, rozkładając bezradnie ręce.
- Oj, Katie. To chyba oczywiste - musisz porozmawiać z Jakem. 
_______________________________
Czyta ktoś jeszcze? 

22 komentarze:

  1. Jaaaaaaaaaaaaaa!!!
    Ależ mi hormony buzują.... Aaaaaaaaaaa :D
    Właśnie dostalam okres, jestem jak na haju, a tutaj proszę - Katie całuje Jaka... Jacka... no, jak sie tam odmienia jego imię :P
    Awwww, jeśli oni nie będą razem to po prostu cię zabiję. I chociaż to w prostej mierze prowadzi do końca opowiadania... To jakoś nie chcę, żeby teraz się między nimi popsuło. Dość tego... Błaaagam, nie utrudniaj ich życia bardziej. Katie ma sobie TERAZ uzmysłowić, że kocha... kurrrr, znowu ta odmiana... Jacka (XD) i TERAZ mają być razem. Błaaaaaaaaagam :(
    Czekam na nn :D

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocałowała Jake'a xd
      Może będą razem może nie będą, pożyjemy zobaczymy :3
      Jeszcze wiele przed nimi Żelcio :>
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  2. Super rozdział, wreszcie do czegos doszlo.
    Elala

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :)

    Zachwycona pewnym filmem wpadam do Ciebie, widzę tytuł i... Wait. Wyłączam piosenkę z filmu, otwieram drugie okienko YT, szukam mojej drugiej ulubionej piosenki na świecie i z "All About Us" He is We mogę dopiero zacząć czytać. I śmieję się z siebie i Ciebie, bo wiem, że też wykorzystam ten utwór i też na weselu. W swoim czasie :3

    "A ja nagle poczułam spokój. Patrzyłam w jego oczy i czułam się szczęśliwa i spokojna." - kurde no. Kate znalazła swoją oazę spokoju w osobie Jake'a, to on przegania cały stres. Rozpływam się już na samym początku :3
    Okay, przyznaję się. Po pierwszym akapicie zawiesiłam komentowanie, skupiając się na czytaniu. Nie chciałam, by cokolwiek mi umknęło. Teraz wezmę się za wyrażenie opinii. Mam nadzieję, że uśmiech z mojej twarzy zniknie, zanim skończę komentarz, inaczej ból policzków chyba nie pozwoli mi dzisiaj zasnąć.
    "Będzie widziała najważniejszą osobę w swoim życiu, z którą chce spędzić wieczność. I nic innego nie będzie się liczyło." - jak mnie się ten fragment podoba! W ogóle jest tu tyle dobrych zdań, że naprawdę chylę przed Tobą czoła, droga Firefly.
    Wiedziałam, że Jake podczas marszu panny młodej z ojcem będzie patrzył na Katie, wiedziałam!
    Taka przysięga napisana samemu ma w sobie magię i serce, które się oddaje tej ukochanej osobie. Piękne <3
    Tu nieprzejmowanie się, że makijaż się rozmyje, a za chwilę sesja fotograficzna. Chciałabym widzieć te zdjęcia Kate :D
    Faceci to tylko o jedzeniu albo innych przyjemnościach myślą, tak mają zaprogramowany mózg.
    Jatie tańczy! Wiedziałam, że dojdzie do rozmowy, która coś wniesie. Jestem dumna z Kate, że podjęła się tematu niestabilnej relacji. Przypomina mi to moje Rogan, ale mnie wiele wątków u różnych blogerów przypomina Rogan. No bo... Rogan.
    Babcia dobrze prawi, polać jej! O ile alkohol jej nie szkodzi, nie wiem, jak to z jej zdrowiem sprawa stoi.
    Takie unikanie zawsze sprawi, że osoba będzie szukać możliwości kontynuowania konwersacji.
    Hmm. All about us i kapelusze? Co kogo kręci :D
    Całus, o mój kochany Boże! Kate pocałowała Jake'a! KATE POCAŁOWAŁA JAKE'A! Cleo, oddychaj, jak pan Jane nauczył, oddychaj. Jaram się! :3 Choć znowu mam nawiązanie do Rogan - jeśli i tutaj będzie tak, że ten pocałunek niczego nie zmieni w relacji, nie da jasnej odpowiedzi: chyba się w sobie zakochaliśmy, bądźmy parą, to ja przysięgam, komuś stanie się krzywda!
    Lucas i jego "Przytul mnie" - WTF?! Człowieku, nie pij tyle więcej. Ja cię przytulę, ty mnie obrzygasz. Nie, dzięki, nie spełnię tej prośby.
    Kate wyznała Alex, do czego doszło. A ta dobrze odpowiedziała - rozmowa jest tym, co wszystko wyjaśni.

    Ja jestem! Ja to jeszcze czytam! I będę czytać, bo muszę wiedzieć, jak to się zakończy!

    Jak widzisz, wywołałaś u mnie uśmiech, małą chęć mordu, mały sarkazm i sprawiłaś, że się rozpływam przez tę dozę romantyzmu :) Warto było czekać na taki rozdział :)

    Piosenka się skończyła, komentarz także napisany. To ja się żegnam :)

    Czekam na nn ^^
    Ściskam mocno! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu a co to za film cię tak zachwycił? :3
      Mówiłam, że wykorzystam tą piosenkę! *.*
      Jeju naprawdę ci się podoba? Rany ile miłych słów dziękuje <3
      No kochana nie mogło być inaczej! Musiał skupić caaałą uwagę na niej :3
      Też tak myślę. Właśnie to mi się zawsze podobało w Ameryce, że para mogła napisać własne przysięgi.
      Zdecydowanie tylko żarcie i „przyjemności” jak to ładnie ujęłaś ;)
      Rogan to taka typowo nietypowa para większości opowiadań o miłości.
      Babcia Parker ma się całkiem dobrze i pewnie by się napiła xd
      Nie nie nie xd ta piosenka i kapelusze kowbojskie się nie łączą :>
      Tak! W końcu to zrobiła! *.*
      Niee tutaj pocałunek sporo zmienił w ich relacji :3
      Kochana Alex zawsze wie co powiedzieć ;)
      Dziękuje że jesteś i że wywołuje u ciebie takie emocje xd
      Od jutra będę miała mnóstwo czasu wolnego, więc bądź pewna, że powolutku będę nadrabiała u ciebie rozdziały *.*
      Dziękuję za komentarz Cleo <3

      Usuń
    2. Byłam wczoraj na "Rozumiemy się bez słów", teraz dręczę dwie piosenki z tego filmu :3
      Wiem, że mówiłaś :P Po prostu się zorientowałam się, że to już ona będzie i dlatego zapomniałam ją włączyć. A i tak przesłuchałam ze sześć razy podczas czytania i pisania.
      Jeej, napisałaś: Niee tutaj pocałunek sporo zmienił w ich relacji i ja się teraz jawnie jaram jeszcze bardziej niż wczoraj wieczorem. Bazinga!
      A Rozważna nie znika, spokojnie nadrabiaj ;)

      Usuń
  4. Tak, tak, tak! Doczekałam się! :) Rozdział jak zawsze genialny, wspaniały, cudowny, niesamowity, wciągający, absolutnie fantastyczny i nieziemski.
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyta, czyta... :)
    Tak miło się ten ślub zapowiadał, a tak dennie skończył ;-;
    Ciekawa jestem, co powie Jake, jak wrócą do domu... No chyba, że zacznie rozmowę wcześniej, ale wątpię >.<
    Oj, Katie, coś ty zrobiła...
    No nic, mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy i czekam do następnego rozdziału :3 Weny życzę ^_^
    Przepraszam za oszczędność słów w komentarzu, ale jest 2:12 i nie za bardzo mogę się wysilić na coś dłuższego xD
    Ale, w skrócie, świetny rozdział, czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może tylko tak ci się wydaje, że dennie? :>
      Nie ważne, liczy się dla mnie to, że chociaż w tych kilku zdaniach wyraziłaś swoje zdanie :)
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  6. Nareszcie pocałowali!!! Rozdział taki... radosny, słodki i zamieszany. Nie mogę się doczekać konfrontacji Jake i Katie. Przy okazji cudowna piosenka.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i życzę udanych wakacji oraz dużo weny.
    ~Paris

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOOO
    Eleonoraska XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny świetny rozdział!

    Czekam na następny rozdziały i weny życzę :)

    ~ https://farabable15.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś muszę serdecznie podziękować za zaproszenie. Pora jeszcze wczesna, a ja wielbię czytanie wieczorami, zacznę wkrótce przeglądać twą historię od poczatku, dlatego porozrzucam komentarze tam, gdzie coś przeczytam - mam nadzieję, że to nie kłopot. Mam nadzieję, że wciągnę się w tą opowieść

    Życze wiele weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. wow! swietnie piszesz! w prawdzie jestem tu chyba pierwszy raz, ale będę tu wpadać. pozdrawiam

    daryyl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie podoba mi się ten krok, który wykonali Jake i Katie :) Czekam na rozwój wypadków :) Dawno nie było wpisu ( co zresztą w pełni rozumiem, bo ja też strasznie się u siebie ociągam), ale kiedy już dodałaś ten rozdział to taki zawierający "bombę". Pozdrawiam ;)

    http://mojaszalonahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszyscy wiedzą, że Katie zależy na Jake'u tylko nie ona XD skoro już go pocałowała to mogłaby mu chociaż wszystko wytłumaczyć, a nie uciekać i ogólnie go unikać. Rozumiem, że boi się, że ją zrani, ale no kurde robi trochę zamieszanie. Mam nadzieje, ze jakiś to wszystko się ogarnie i będą razem :") a wesele bardzo fajne, takie rodzinne. Czekam na następny :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zaczęła to sobie uświadamiać. To nie ona go unika tylko on ją :)
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  13. Dopiero znalazłam chwilkę by skomentować. Chciałabym abyś wiedziała, że zawsze jestem z tobą, cały czas czytam po mimo, że nie zawsze pojawiają się komentarze pod rozdziałem. Twoja historia jest bardzo oryginalna i naprawdę nie mogę się doczekać by wiedzieć co będzie dalej.
    Katie..kochana Katie, zrobiłaś wielki i odważny krok! Pocałowałaś go! Zaczęłaś rozmowę o uczuciach, czego jestem pewna ja sama nie byłabym wstanie tego zrobić. A nasz przystojny Jake nie wiem czemu tak jakoś zareagował.. no nie będę ukrywać, że spodziewałam się troszkę innej reakcji na to jej "wyznanie" No ale cóż... Jednakże bardzo cieszę się, że powróciłaś do blogowania. Jest to niezwykła radość dla mnie! Mam nadzieję, że rozdział pojawi się lada moment ;)
    A dla Ciebie przesyłam całusy i bardzo duuużo weny :*

    PS. Zapraszam do mnie, świetnie piszesz dlatego bardzo zależało by mi na twojej opinii co do mojego opowiadania ;)
    http://live-in-danger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju dobrze, że nie widzisz tego gigantycznego zmieszanego banana na mojej twarzy! Naprawdę połechtałaś moje ego! *.*
      Bardzo dziękuje za tak ciepłe słowa. Ciesze się, że uważasz, że moja historia jest oryginalna. Nie chciałam, żeby było to typowe romansidło czy dramat :)
      Tak nie mam pojęcia co strzeliło Kate do głowy, że się na to odważyła :o
      Cóż reakcja Jake'a jest dość dziwna. Ale często ludzie zachowują się w brew logice. Tacy już jesteśmy.
      Również się cieszę, że udało mi się wrócić. Tak rozdział powinien być jak tylko moja beta go sprawdzi ;)
      Jak tylko znajdę chwilę czasu to na pewno zajrzę :3
      Dziękuje za komentarz <3

      Usuń
  14. O BOŻE! Czego ta dziewczyna się obawia! Przecież to normalne, że on jest w nią wpatrzony jak w obrazek? Następn rozdział to ich rozmowa? Uciekam tam!

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie opinie i uwagi są dla mnie bardzo ważne, dlatego zachęcam do komentowania. Chciałabym poznać waszą opinię ;)

© grabarz from WS | XX.