„ You didn’t tell me ”
- W którym momencie zorientowałaś się, że to my?- spytał ze
śmiechem, a mój brat podając kubek gorącej herbaty.
- Jak Tay się odezwał. Słyszałam znajomy głos, ale nie mogłam
załapać kto to. Dopiero później przypomniałam sobie, jak znaleźliście tę „broń”
w piaskownicy. Jestem tylko ciekawa, skąd wzięliście te maski?
- Mark nam pożyczył. Są z zeszłego Halloween – powiedział,
śmiejąc się, Tayler.
Mark pracował jako recepcjonista w hotelu. Był
dosyć młody i dlatego świetnie się z nim dogadywaliśmy.
- Jesteście idiotami! Nie macie pojęcia, jak się bałam! W
odróżnieniu od Kate nie miałam pojęcia, że to wy! Zawału kiedyś przez was dostanę-
powiedziała z żalem Alex, na co wszyscy się zaśmiali.
- Nie chcieliśmy was przestraszyć... aż tak. - Mój braciak mówiąc
to, przytulił ze śmiechem moją przyjaciółkę.
Posłałam Taylerowi znaczące spojrzenie co do tej dwójki, na
co tylko pokiwał głową z uśmiechem. Oj, trzeba będzie im pomóc.
- Dobra, nie wiem jak wam, ale mi starczy wrażeń jak na jeden
wieczór. Idę się położyć. Dobranoc- powiedziałam, ziewając.
- Zamierzasz u niego spać?- spytał zdziwiony Jake.
- Spać? No co ty. Będziemy uprawiać długi i dziki seks w jego niesamowicie wygodnym łóżku-
powiedziałam z sarkazmem i poszłam na górę.
Wzięłam z szafy Taylera bluzkę i poszłam do łazienki. Tam
wzięłam szybki prysznic i poszłam się położyć do jego łóżka. Często u niego
spaliśmy. Nie przeszkadzało mi, że śpię w jednym łóżku z moim przyjacielem. Tay
był dla mnie jak brat, dlatego nie mogłoby nic pomiędzy nami zajść. Miałam jeszcze jednego takiego brata, Logana,
ale wyjechał do Nowego Jorku, żeby spełnić swoje marzenie. Tak jak ja kochał
tańczyć, dlatego zapisał się do szkoły tanecznej The Ailey School. Przed
śmiercią Maxa pójście do tej szkoły było moim marzeniem, a teraz? Nie
obchodziła mnie ta szkoła, już nawet nie tańczyłam, przynajmniej nie kiedy byłam trzeźwa. Czy brakowało mi tańca? Cholernie. Ale nie chciałam tańczyć. To zawsze Max mnie do tego zachęcał, przychodził na moje występy. I to po części przez
taniec go straciłam. Gdybym nie była tak przejęta kursem, to by żył. Gdybym
z nim porozmawiała, spróbowała po raz kolejny wbić do głowy, że Sarah nie była jego warta. Nadal doskonale pamiętam
naszą ostatnią rozmowę.
- Cześć Katie. Co słychać?
- Max, cześć. Właśnie szykuję się na tańce. Będę ćwiczyła z najlepszym instruktorem w Nowym Jorku! Czy to nie
niesamowite? Jestem taka podekscytowana!
- Wow, gratuluję mała. Cieszę
się, że jesteś szczęśliwa.
- Jestem i to bardzo. Dobra, muszę kończyć, odezwę się wieczorem, ok?
- Dobrze, mała, spełniaj
marzenia i nigdy się nie poddawaj. Kocham cię, pamiętaj o tym, dobrze?
- Jasne. Też cię kocham. Ucałuj
resztę. Paa.
Wtedy nie sądziłam, że to była ostatnia nasz rozmowa. Na
drugi dzień dowiedziałam się, jakim Jake jest dupkiem i wróciłam do domu.
Ciekawe co by się wydarzyło, gdybym nie usłyszała jego rozmowy. Czy przespałabym
się z nim? Czy o śmierci brata dowiedziałabym się od cioci albo przez telefon?
Czy Jacob by mnie pocieszał? Czy może by odpuścił i całkowicie zerwał kontakt?
Cóż, nigdy się tego nie dowiem, ale jedyne, czego byłam pewna to, że nie chcę
mieć nic wspólnego z tym imbecylem. Z takimi myślami odpłynęłam w ramiona
Morfeusza.
Następnego dnia obudziłam się całkiem wyspana jak na mnie. Postanowiłam,
że pójdę zrobić śniadanie. Na dole zobaczyłam śpiących na kanapie Jacoba, Alex
i Lucasa. Oczywiście tych dwoje leżało wtulonych w siebie. Może w końcu ich
olśniło i coś między nimi wczoraj zaszło? Liczyłam na to, bo jak nie to będę
musiała wymyślić szatański plan, jak połączyć tę dwójkę. Postanowiłam, że
zrobię dla wszystkich kanapki. Wyjęłam z lodówki wszystko, co się nadawało do
kanapek. Zaparzyłam kawę i siadłam do stołu, bo byłam cholernie głodna. Nie
wzięłam nawet pierwszego gryza, a koło
mnie wyrósł mój braciak.
- Siostra, jesteś aniołem!- mówiąc to, pocałował mnie w
policzek, po czym nalał sobie kawy i zaczął zajadać się kanapkami.
- Tak, wiem. Alex i Jake jeszcze śpią?- spytałam od niechcenia.
- Mhm. - Był tak pochłonięty śniadaniem, że nawet nie mógł
normalnie odpowiedzieć. Co moja przyjaciółka w nim widzi?
- Dobra, wiesz co? Przejdźmy do sedna. Zaszło coś między wami?-
spytałam, uważnie się mu przyglądając.
- Co? Między kim?- spytał zdziwiony.
- Nie udawaj, Luke. Widzę, jak na nią patrzysz. Kiedy w końcu
coś z tym zrobisz?
- Nie mam pojęcia, o czym ty mówisz. - Serio?! Grr, co za dureń.
On myśli, że ja ślepa jestem czy co?!
- Nie rób ze mnie idiotki! Wiem, co do niej czujesz. I to od
baardzo dawna. Chyba czas najwyższy, żebyś jej powiedział o swoich uczuciach.
Westchnął. Czyli że przyznał mi rację! Taak! Wiedziałam!
- Możemy o tym nie rozmawiać tutaj? Może się w każdej chwili
obudzić- mówił, unikając mojego wzroku.
- Jasne. Pogadamy o tym w domu, ale nie myśl sobie, że to
koniec-powiedziałam mierząc w niego palcem. Zamiast go przestraszyć, choć trochę, to wywołałam u niego śmiech. Kurde, on mnie nie bierze
na poważnie!
- Ok. Wiesz, brakowało mi ciebie, siostrzyczko. Miło, że do nas
wracasz- powiedział, posyłając mi ciepły uśmiech.
Siedziałam przez chwilę zszokowana jego słowami. W końcu się
otrząsnęłam.
- Co? Coś nie tak? – spytał, widząc moja reakcję.
- Nie... Po prostu uświadomiłeś mi, jak bardzo tęskniłam za rozmowami
z tobą.
Po tym się do niego przytuliłam. Tak po prostu. Ah, wspaniałe
uczucie.
- Proszę, proszę, a co to za tulenie? – No tak, Alex jak zwykle
zjawia się w najlepszym momencie.
- A co, zazdrosna jesteś? – spytałam ze śmiechem.
- No tak troszkę. -Pokazała palcem wskazującym i kciukiem.
- Ojej, moja ty bidulko. No chodź tu do nas- powiedział ze śmiechem mój brat.
Zrobiliśmy zbiorowego tulasa, po czym do kuchni wkroczyli
Tayler i Jacob.
- A co to za okazywanie miłości? Też chcę! – wydarł się od
razu Tay.
Nim się obejrzeliśmy, zostaliśmy „zmiażdżeni” przez uścisk
mojego przyjaciela.
- Dobra, nie to żebym narzekała czy coś, ale trochę jakby mnie
dusicie- wysapałam.
Uścisk od razu zelżał. Uff, mogę odetchnąć. Spojrzałam w
kierunku Jake’a. Stał w wejściu i patrzył się na nas z uśmiechem.
- Co suszysz zęby, idioto? – powiedziałam ze złością w głosie,
ale nadal się uśmiechając.
- To już nawet uśmiechać mi się nie pozwalasz?
- Po prostu nie uśmiechaj się do mnie, nie patrz na mnie, a
najlepiej nie oddychaj tym samym powietrzem co ja- powiedziałam na jednym
wdechu.
- Kate, daj spokój. Możesz być dla niego trochę milsza? Za co
ty go tak właściwie nie lubisz? I jak wy się poznaliście? Co między wami było?
- Z ust Alex popłynęła fala pytań.
- Czy to ważne? – spytałam, totalnie ignorując tego jełopa.
Wszyscy usiedliśmy do stołu. Ja piłam moją kawę, a reszta
zajadała kanapki zrobione przeze mnie.
- Tak, ważne. Chcę wiedzieć, co łączy mojego kuzyna i najlepszą
przyjaciółkę- powiedziała stanowczo Alex.
- Opowiem ci kiedy indziej. - W końcu ustąpiłam. Wiedziałam, że
nie odpuści, dlatego wolałam już jej powiedzieć.
- Ej ej ej! My też chcielibyśmy się dowiedzieć. - Od razu
zareagował Tay.
- Poproście swojego nowego kumpla, żeby wam opowiedział tę,
jakże fascynującą, historię. - Byłam ciekawa czy powie im prawdę, czy zacznie
kręcić i jak na to zareagują Luke i Tay.
- Mam pomysł, zrobimy sobie babski wieczór! – zapiszczała Alex.
- Um, w sumie możemy. U mnie czy u ciebie?
- U mnie. Jej, jestem taka podekscytowana. - Ona mnie czasami
przerażała. Miała w sobie tyle niepohamowanej energii i chyba z milion pomysłów na
minutę. Tęskniłam za nią. Cieszyłam się, że wszystko powoli wracało do normy. Byłam ciekawa, czy w końcu przyzna mi się do tego, że zależy jej na moim bracie.
Alex ciągle nawijała o dzisiejszym dniu. Chyba wspomniała coś
o zakupach. Przydało by się kupić kilka nowych bluzek i spodenek, więc
przytaknęłam. Poszłyśmy się ubrać i postanowiłyśmy, że za dwie godziny Alex po
mnie podjedzie. Kiedy z Lucasem wróciłam do domu, rodziców już nie było.
Poszłam na górę wziąć prysznic. Przebrałam się w czyste ciuchy i nałożyłam
lekki makijaż. Do przyjazdu Alex została jeszcze chwila czasu. Z braku zajęcia
zeszłam na dół. W salonie siedział Luke z miską popcornu i oglądał telewizję.
Oczywiście leciał mecz koszykówki. Jego pasja. Był kapitanem drużyny w naszej
szkole. Osobiście lubiłam wszystkie sporty, ale tylko i wyłącznie oglądać, bo
jeżeli da się mi piłkę do rąk to przysięgam, że ktoś może baardzo ucierpieć.
Znałam zasady każdej gry, pewnie dlatego, że przez całe moje życie gronem, w
którym się głównie obracałam, byli faceci. Usiadłam koło niego.
- Co tam, mała? Nie masz co robić?- spytał, nie odrywając
wzroku od telewizora.
- Nie cierpię jak mówisz do mnie „mała”- powiedziałam obrażona,
na co się zaśmiał.
- Przepraszam, nie chciałem urazić jaśnie pani- zaśmiał się.
- Idiota. Mam do ciebie pytanie- zaczęłam poważnie.
- Wal śmiało, siostra- powiedział zapychając się popcornem.
- Kiedy w końcu powiesz Alex, co do niej czujesz?- spytałam, wyczekując jego reakcji.
Na moje pytanie Luke cały zesztywniał. Przez chwilę nic nie
mówił.
- Co żeś się tak mnie uczepiła, hę? I skąd pewność, że w ogóle
coś do niej czuję?- spytał niby od niechcenia.
- Daruj sobie. Już od dobrych kilku miesięcy was do siebie
ciągnie, ale żadne z was nie ma dość odwagi, by zrobić pierwszy krok. A że
jesteś chłopakiem to zadanie należy do ciebie. Ale spokojnie, wiem, że nie
masz pojęcia jak to zrobić. Dlatego gratulacje, to twój szczęśliwy dzień. Pomogę
ci ją zdobyć- mówiąc to, zaczęłam pocierać szczęśliwa ręce.
Oczekiwałam po nim reakcji typu: złości-że się wtrącam albo
uścisku i śmiechu- bo mu pomogę, a co on zrobił? Nic! Patrzył na mnie osłupiały,
jakby ducha zobaczył. Fakt, że mrugał, był chyba jedyną oznaką, że żyje. Dopiero
po chwili, potrząsnął lekko głową i odpowiedział.
- Ty naprawdę wróciłaś- powiedział to z lekkim zdziwieniem, po
czym mnie przytulił. Drugi raz w ciągu dwudziestu czterech godzin. Szok!
- Dobra, a teraz musimy wymyślić, jak jej o tym powiesz. Nie
możesz tego zrobić od tak. Musi to być takie bum!
Lucas miał coś powiedzieć, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Cholera! To pewnie Alex. Dokończymy tę rozmowę jutro. Pomyśl, w jaki sposób mógłbyś jej to powiedzieć, ja też pomyślę i jutro zdecydujemy, ok?
- Jasne. - Już miałam wychodzić, kiedy Lucas jeszcze dodał:
- Hej, Kate?- Kiedy na niego spojrzałam, dokończył -Naprawdę
się cieszę, że jesteś z powrotem.
- Ja też Luke. Lecę, paa.
***
Po jakże udanych zakupach udałyśmy się od razu do domu Alex.
Zjadłyśmy obiad, który zrobiła mama mojej przyjaciółki-Meredith. Postanowiłyśmy, że pójdziemy
przed dom się poopalać. Nie miałam stroju, dlatego Alex pożyczyła mi swój. Nie było
z tym problemu, bo miała ich z dziesięć. Gdy już leżałyśmy przy basenie na
leżakach, Alex zaczęła rozmowę.
- No to teraz możesz mi opowiedzieć o tobie i Jake’u.
- Nie ma tu za dużo do gadania. Poznaliśmy się w Nowym Jorku,
spędziliśmy trochę czasu razem, okazał się być dupkiem, więc wróciłam do domu.
Tyle, koniec historii.
- Ale co on takiego zrobił, że jesteś dla niego taka ostra?-
spytała, uważnie mi się przyglądając.
Nie byłam pewna czy powinna o tym wiedzieć. Jakby nie było,
to jej kuzyn. Postanowiłam jednak powiedzieć jej prawdę.
- Zależało mu tylko na tym, żeby się ze mną przespać. – Po
moich słowach Alex gwałtownie podniosła się z leżaka.
- Ale nie zrobiliście tego, prawda?!- spytała oburzona.
- Spokojnie, nic między nami takiego nie zaszło, ale nie
wydajesz się jakoś szczególnie zaskoczona.
- Nie zrozum mnie źle, kocham Jake’a, ale wiem, jaki jest. I
wiem, jak traktuje dziewczyny. Ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. Każdy ma
własną historię. Każdy ma powód zachowywać się tak a nie inaczej. Nie skreślaj
go od razu, dobrze? Nie oceniaj go tylko na podstawie tego jednego wydarzenia. - Pokiwałam z niechęcią głową. Niestety zdania o nim nie zmienię, nieważne co
moja przyjaciółka powie. Po chwili Alex kontynuowała:
- Skąd w ogóle wiedziałaś, że chce cię wykorzystać?
- Usłyszałam, jak z kimś o mnie rozmawia.
- Czemu mi nigdy nie powiedziałaś, że poznałaś kogoś na
wakacjach?- spytała z wyrzutem.
- Bo zaraz jak przyjechałam, dowiedziałam się o śmierci Maxa,
później przestałyśmy rozmawiać, więc nie było kiedy.
- Ale wróciłaś. I wszystko wraca do normy. Obiecaj mi, że od
teraz będziesz mi o wszystkim mówiła- powiedziała poważnie, patrząc mi w oczy.
- Obiecuję. I to samo z tobą. - Pokiwałam jej palcem.
- Jasne- zapewniła, a po chwili dodała-Jak tam twój chłoptaś?
- Możesz go tak nie nazywać? On ma imię- powiedziałam.
- Tak, Ethan, wiem. Ale nie lubię go. Ma na ciebie zły wpływ.
- Wiem, że go nie lubisz, ale to nie powód, żebyś go tak
nazywała. Nie znasz go- powiedziałam w miarę spokojnie, chociaż zaczynało mnie
już denerwować to ciągłe obrażanie i osądzanie Ethana.
- Nie muszę go znać by wiedzieć, że jest typem złego gościa. Mogę się założyć, że będziesz przez niego cierpieć- powiedziała pewna swego.
- Wątpię. Żeby przez niego cierpieć, musiałabym coś do niego czuć.
- Nie kochasz go?- spytała zdziwiona Alex.
- Czy ja wiem. Czuję coś do niego, ale to nie jest miłość-
zaprzeczyłam.
- Więc co? Jeżeli go nie kochasz, to czemu z nim jesteś?
- Bo się dobrze bawimy. Bo pomaga mi zapomnieć o tym
wszystkim, co się dzieje w moim życiu- powiedziałam szczerze, spuszczając
wzrok.
Alex przez chwilę nic nie mówiła. Patrzyła na mnie
zmartwiona. Nie mogłam już dłużej znieść tej ciszy, więc się odezwałam.
- Przepraszam, że tak podle się w stosunku do was zachowywałam
i za to olewanie i ogólnie za resztę.
Między nami ponownie zapanowała cisza. Alex dopiero po chwili
odpowiedziała.
- W pewnym sensie rozumiem, czemu nas odepchnęłaś i przez cały
ten czas było mi naprawdę ciężko nie móc porozmawiać z tobą. Ale jesteś jak
siostra i tęsknię za tobą. Dlatego nie obchodzi mnie, co robiłaś. Po prostu chcę,
żeby wróciła moja najlepsza przyjaciółka.
Zatkało mnie. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo Alex to
wszystko przeżywała. Byłyśmy jak siostry, ba, my nimi byłyśmy! Znałyśmy się praktycznie od zawsze. Rzadko się kłóciłyśmy, a jak już się zdarzyło to
wytrzymywałyśmy bez siebie co najwyżej jeden dzień. Poczułam wzbierające się pod powiekami łzy.
- Przepraszam. Alex, tak strasznie cię przepraszam! Obiecuję,
że wróciłam i już nigdy, przenigdy Cię nie zostawię.
Alex nie wytrzymała i również się rozpłakała. Wtuliłyśmy się
w siebie, szlochając. Po jakiś piętnastu minutach w końcu się odkleiłyśmy.
- Dobra dosyć tego mazgajstwa. Ja pójdę do sklepu po lody, a
ty wybierz film. Urządzimy sobie babski wieczór jak za dawnych czasów.
I tak zrobiłyśmy. Postanowiłam, że obejrzymy „Zakochaną
złośnicę”. Znałyśmy większość komedii romantycznych, niestety tego jeszcze
nie oglądałyśmy. Kiedy Alex wróciła poszłyśmy się po kolei wykąpać. Później
położyłyśmy się na łóżku z lodami i zaczęłyśmy oglądać. Podczas filmu wpadłam na genialny pomysł, jak połączyć tych dwoje.