Tag

Tag od kochanej Cleo M. Cullen


Zasady:
1.  Przy oznaczeniu musi pojawić się ten obrazek.
2. Musisz oznaczyć pięć innych blogów.
3. Do każdej litery URL twojego bloga dopasowujesz dowolną piosenkę (spokojnie, ignoruj myślniki).
4. Piosenki wykonawcy nie mogą się powtarzać, nie możesz użyć dwóch piosenek tego samego autora.
5. Baw się dobrze :))


Za nominację dziękuje Cleo <3 Zastanawiałam się czy przyjąć, ale że jak słusznie zauważyłaś kocham muzykę, chętnie wezmę w tym udział :)))
To jedziemy z tym koksem: 




L
Lean on
(Major Lazer & DJ Snake feat. MØ)

E
Everything will change
(Gavin DeGraw)

A
A  little more free
(Katelyn Traver)

R
Roads
(Lawson)

N
Nobody to love
(Tori Kelly)

L
Love somebody
(Maroon 5)

O
One last time
(Ariana Grande)

V
Va Va Voom
(Nicki Minaj)

E
Everybody talks
(Neon Tress)

A
A drop in the ocean

(Ron pope)

G
Give me love

(Ed Sheeran)

A
Avalanche 
(Nick Jonas and Demi lovato)

I
Iris
(Goo Goo Dolls)

N
Not Alone
(Red)


Znacie którąś z piosenek? Która wam się najbardziej podoba? :))
Nominuję: 

#36


„Dare you to move”


Nie wiem, ile godzin minęło od tej sytuacji, ale po chłopaku numer, bodajże, jedenaście, poszłam się napić czegoś do kuchni. Tym razem czegoś normalnego jak sprite. Ogólnie dom był jakby całkiem otwarty. W sensie, że między pomieszczeniami nie było drzwi i wszystko było widać. Dlatego nie spodobało mi się to, co zobaczyłam. Jakaś wytapetowana lala prowadząca za rękę w stronę schodów chłopaka. Jake’a gwoli ścisłości. I prowadziła go na górę tylko w jednym celu i na pewno nie, żeby się poprzytulać. Chociaż może, cholera wie, co ona lubi robić po pieszczotach. Zagotowało się we mnie. Niestety w następnej chwili złość zastąpił ból. Poczułam ogromną gulę w gardle i coś we mnie pękło. Niczym błyskawica odwróciłam się tyłem do schodów. Zamknęłam oczy, czując zbierające się pod powiekami łzy. Zacisnęłam dłoń na moim kubku.
- Katie, co się dzieje? Dobrze się czujesz? – Zobaczyłam przed sobą Lucasa.
- Wiesz co? Nie. Jakoś mi słabo. Chyba pójdę już do domu – powiedziałam, przełykając gulę w gardle i próbując wziąć się w garść.
- Sama? Czekaj, poszukam Alex, to cię odwiezie – powiedział, błądząc wzrokiem po tłumie w poszukiwaniu swojej dziewczyny.
- Nie trzeba. Spacer dobrze mi zrobi, naprawdę – mówiąc to, udałam się w stronę wieszaka, żeby zebrać swoje rzeczy. Sekundę po tym, kiedy do niego dotarłam, pojawiła się moja przyjaciółka.
- Co ty robisz? Już się zbierasz? Dlaczego? – spytała zaskoczona.
- Wiesz co, straciłam humor – odparłam, próbując ominąć jej przeszywając wzrok.
- Chyba żartujesz. Nie można od tak stracić humoru. Mów, co się stało! – nie odpuszczała.
- A jak myślisz, Alex? W moim przypadku nie skończy się tak jak u ciebie, ot co. Naprawdę nie mam siły o tym gadać. Idę. Do zobaczenia.
Nim zdążyła zaprotestować, otworzyłam drzwi i wybiegłam. Im szybciej się oddalałam od imprezy, tym lżej mi było. W między czasie dalej słyszałam grzmoty, ale teraz dużo wyraźniej i zdecydowanie bliżej. Zaczęłam masować sobie ramiona, bo zaczęło się robić naprawdę zimno. Szczyt marzeń. Niech ten dzień się już skończy.
***
- Ty skończony idioto! Co ty narobiłeś?! – wydzierała się moja, jakże urocza i kochana, kuzynka. Całą paczką staliśmy na zewnątrz, zaraz po tym jak Lucas dorwał mnie, kiedy schodziłem ze schodów.
- O co ci znowu chodzi, do cholery? – krzyknąłem.
- O Katie, imbecylu. Co jej zrobiłeś? – wysapała wściekła.
- Nic jej nie zrobiłem! Praktycznie z nią nie gadam! – odparłem, równie wściekły.
- Chcesz powiedzieć, że nawet nie gadaliście o tym, co się wydarzyło? – spytała jeszcze bardziej wściekła niż kilka sekund temu. Wow, nie sądziłem, że to możliwe. Moja niema odpowiedź była dla niej wystarczając. I zaczęło się.
- Ty skończony kretynie! Co ty sobie myślałeś?! Nie masz jej nic do powiedzenia?! – kontynuowała atakowanie mnie.
- Niby co mam jej powiedzieć? No co?! Do cholery powiedz mi, bo sam nie wiem!
- Hm, no nie wiem?! Może, że ci na niej zależy?! Jezu, Jake! – załamała ręce.
- Skąd w ogóle pomysł, że mi zależy? I że ona chce w ogóle poruszać ten temat? Może to dla niej nic nie znaczyło?
- Serio, Jake? Poważnie? To jest twoja wymówka? Wykonała pierwszy ruch i cię pocałowała, narażając waszą przyjaźń, a ty się zastanawiasz czy jej zależy? – nie przestawała dawać mi popalić Alex.
- Hola, wróć! Katie cię pocałowała? – spytał Lucas.
- Kiedy? – dodał Tayler.
- Na ślubie. I dodam, że była całkowicie trzeźwa – powiedziała, wlepiając we mnie wzrok. Wywróciłem wściekły oczami.
- Więc? Co z tym zrobisz? – zagadnął Lucas, mierząc mnie wzrokiem.
- Czemu miałbym cokolwiek coś z tym robić? I tak zachowuje się, jakby nigdy nic się nie stało, więc zapewne tego żałuje.
- Jezu jaki z ciebie osioł! Czemu po prostu nie przyznasz, że ci się podoba?! – zbulwersowała się Alex. Wpatrywałem się w nią wściekły. Miała rację. Zachowywałem się jak niedoświadczony idiota.
- Sam nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. I co do niej czuję – stwierdziłem po chwili ciszy.
- A teraz już wiesz? – spytał Tay.
- Tak, myślę, że tak – odparłem pewnie.
- Więc na co, baranie, czekasz? – odpowiedział Luke. Spojrzałem na niego i cień uśmiechu przeszedł mi przez twarz.
Szybko się z nimi pożegnałem i ruszyłem w stronę domu Kate. Na początku moje kroki były stanowcze i długie. Chciałem się tam jak najszybciej dostać, ale nie mogłem się doczekać, więc już po chwili powoli truchtałem, a po kilku minutach zacząłem biec. Coraz to szybciej. Biegłem, aż do samego domu Parkerów. Zapukałem zmachany do drzwi i otworzyła mi jej mama.
- Dobry wieczór, pani Parker. Katie jest u siebie? – wydusiłem, próbując złapać oddech.
- Wszystko dobrze, Jake? Czy ty biegłeś? – spytała zaskoczona.
- Tak, troszkę. Odrobina ruchu zawsze się przydaje – odpowiedziałem niecierpliwie.
- Co do Kate, to nie mam pojęcia. Idź, sprawdź – zasugerowała, wpuszczając mnie do środka.
Szybko pokonałem schody i z impetem wszedłem do jej pokoju. Dokładnie się rozejrzałem, ale niestety jej nie zastałem.  Wyszedłem na balkon i oparłem zrezygnowany ręce na barierce, spuszczając głowę. Cała euforia mnie opuściła. Już nie mogłem się doczekać, żeby jej powiedzieć, a jej nie było. Wróciłem myślami do rzeczywistości kiedy tuż przede mną się błysnęło, a po chwili zagrzmiało. Gdzie ona jest, do cholery?
Spojrzałem w stronę plaży i kamień spadł mi z serca. Zobaczyłem z oddali postać. Wszędzie bym poznał ten jej chód. Biegiem wyszedłem z jej pokoju i domu i skierowałem się w jej stronę. Już jak wychodziłem, to zaczynało kropić, a im bliżej niej byłem, tym bardziej padało. Szła powoli z butami w prawej ręce. Fale delikatnie obijały się o jej stopy. Szedłem prawie że niesłyszalnie za nią i starałem cieszyć się tą chwilą. Niestety wiedziałem, że to długo nie może trwać i że muszę się w końcu odezwać.
- Katie… - zacząłem, ale urwałem, bo głos uwiązł mi w gardle. Błyskawicznie się odwróciła i spojrzała na mnie zaskoczona. Ale już po kilku sekundach na jej twarzy przeszła fala emocji. Ból, złość, zmieszanie. Nie poprawiło to mojej pewności siebie.
- Katie, ja…
- Co, Jake? Nagle masz mi coś do powiedzenia? – spytała, krzyżując ramiona na piersi. 
- To nie tak. Ja po prostu… - znowu nie dane mi było dokończyć.
- Wiesz co? Nie męcz się. Nie musisz mi nic mówić. Dałeś mi wyraźne do zrozumienia, że nie jesteś zainteresowany. Pewnie ta gorąca cheerleaderka była zadowolona, jak wziąłeś ją na tej imprezie, co? Szczyt marzeń. Zostać zaliczonym przez Jacoba Evansa. Może powinnam jej jeszcze pogratulować? W sumie zrobię to przy najbliższej okazji. Pewnie jest z siebie…
- Do niczego nie doszło – powiedziałem dość cicho, ale dobitnie.
- Że co? – spytała z dość głupią miną. Ale i tak wyglądała uroczo.
- Dobrze usłyszałaś – powiedziałem, zbliżając się do niej i kontynuowałem: - Do niczego nie doszło. Nie mogłem tego zrobić. Nie z nią. Nie po tym co się między nami wydarzyło.
- Ale chciałeś, Jake. Chciałeś to zrobić – zasugerowała, spuszczając wzrok.
- Nie do końca. Widzisz, my, faceci, niby jesteśmy prości, ale jednak też zdarza nam się nie wiedzieć, co robić i roztrząsać pewne sprawy przez jakiś czas.
- To właśnie teraz robiłeś? Roztrząsałeś? – spytała z kpiną, odsuwając się. Czułem, jak zaczyna coraz bardziej padać.
- Tak. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Nie chciałem, żebyś uznała nasz pocałunek za błąd. Bo ja tak nie uważam. Chciałem tego. Chce tego wszystkiego z tobą.
- Więc czemu chciałeś iść do łóżka z tą larwą? – zagadnęła, unosząc wyzywająco brew.
- Chciałem sprawdzić czy rzeczywiście coś do ciebie czuję – dopowiedziałem.
- No to całkiem niezły sposób, nie powiem – powiedziała wściekła, znowu się odsuwając. Cholera.
- Tak, wiem. Nie był to zbyt mądry ruch. Ale kiedy już mieliśmy przejść… ekhem do spraw, wycofałem się. Nie mogłem tego zrobić. Chciałem, żebyś to ty była zamiast niej. Jedyne, o czym mogę myśleć, to ty.
- O, a więc zależy ci tylko, żeby się ze mną przespać? No pięknie. Wiesz co? Lepiej już nic nie mów, bo tylko pogarszasz swoją sytuację. Najlepiej zapomnijmy o tym, co się wydarzyło, naprawdę. W sumie i tak nawet ten cały pocałunek nie był aż tak dobry, więc myślę, że nie będzie to taka strata. Zapomnimy i wrócimy do tego co było. Ty dalej będziesz mógł zaliczać kogo tylko chcesz i być kim tylko chcesz, a ja…
Nie dokończyła. Nie pozwoliłem jej. W dwóch krokach do niej dotarłem i przyciągnąłem do siebie, składając na jej ustach namiętny pocałunek. W tym momencie naprawdę się rozpadało. Zaskoczona oderwała się ode mnie, a wtedy powiedziałem to co siedziało mi głowie od jakiegoś czasu.
- Chcę ciebie, Katie. Chcę się z tobą spotykać – powiedziałem patrząc jej w oczy. Na jej twarzy na ułamek sekundy pojawiło się zaskoczenie, ale potem delikatnie się uśmiechnęła, po czym bez dalszych ceregieli pocałowała. Ten trwał zdecydowanie dłużej. Staliśmy coraz bardziej mokrzy i po prostu się całowaliśmy. W końcu. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, powiedziałem:
- Ale tak, też myślę o tobie...nago. I tych wszystkich sytuacjach, które moglibyśmy wtedy robić.
-Och, zamknij się! -  zdzieliła mnie w ramię, delikatnie się przy tym śmiejąc, po czym ponownie mnie pocałowała.
- Co miałaś na myśli mówiąc, że tamten pocałunek nie był aż taki dobry? - spytałem, ponownie przerywając tą błogą atmosferę.
- Poważnie? Właśnie o to mnie pytasz? – zaśmiała się.
- No cóż, uraziło to trochę moją dumę, więc tak, pytam – odpowiedziałem.
- Niech ci będzie, kłamałam – wyszeptała prosto w moje usta i sekundę później mnie po raz kolejny pocałowała. Mmm, nigdy mi się to nie znudzi. 
_____________________________________
Scena od początku piosenki jest inspirowana moim kochanym serialem One Tree Hill (który gorąco polecam!). A tu macie inspirację sceny
No także ten... Doczekaliście się! Oczywiście to nie jest koniec ich historii, ALE! (Zawsze musi być jakieś ale) Połowa wakacji za nami, a po wakacjach będę w klasie maturalnej, czyli będę miała naprawdę malutko czasu, tym bardziej, że jestem w technikum i w styczniu jeszcze egzamin zawodowy. A co za tym idzie mniej czasu na pisanie tego jakże dla mnie ważnego opowiadania. Nie porzucam go, nie zawieszam. Po prostu ostrzegam, że rozdziały będą się pojawiały naprawdę w dużych odstępach czasu :(
No ale dosyć już smutasów! Jak wam wakacje mijają? I jakie plany na drugi miesiąc? 
Pozdrawiam cieplutko i czekam na wasze reakcje i odpowiedzi :))
© grabarz from WS | XX.