„Fear of the dark”
Z początku nie wiedziałam, co się dzieje, ale po chwili
oddałam pocałunek. Jego język drażnił moje podniebienie. Złapał mnie w pasie i
przyciągnął do siebie. Chwyciłam go za włosy i poddałam się jego ustom. Już
zapomniałam, jak dobrze całował. Po tej myśli oprzytomniałam, odepchnęłam go od
siebie i uderzyłam w twarz. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że jesteś greckim bogiem,
że każda dziewczyna tylko marzy, żebyś ją przeleciał?! Otóż nie! Nie jestem jak
wszystkie i nie pozwolę, żebyś traktował mnie jak zabawkę!
-Co ty pieprzysz?! Chciałaś, żebym cię czymś zajął i uznałem,
że to będzie najlepszy sposób.
-Jasne. Może jeszcze się wyprzesz, że chciałeś mnie
przelecieć w Nowym Jorku?!
Wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Słyszałam, jak gadałeś z jednym ze swoich kumpli przez
telefon. Mówiłeś, że kilka sztuczek i będę twoja. Niestety grubo się pomyliłeś.
Nie jestem jak te wszystkie dziewczyny, co mają klapki na oczach i zrobią
WSZYSTKO, żeby tylko chłopak jak ty zwrócił na nie uwagę, więc daruj sobie te
nędzne gierki, jeżeli nie chcesz mieć znowu złamanego nosa.
Kiedy skończyłam, zorientowałam się, że winda ruszyła. Stałam
wściekła i czekałam, aż otworzą się drzwi. Kiedy w końcu stanęła, wyprułam z
niej, żeby znaleźć się jak najdalej od tego kretyna. Zapukałam do drzwi.
Otworzył mi wesoły Tayler, ale jak zobaczył moją minę, przestał się
uśmiechać.
-Cześć. Wszystko w porządku?- spytał zmartwiony.
-Tak. Musze się przebrać- powiedziałam w miarę spokojnie.
Wpuścił mnie do środka. Chciał zamknąć drzwi, ale wszedł Jacob.
Spojrzałam na niego wściekła i ruszyłam do pokoju Taylera, który znajdował się
na górze(ponieważ pokój hotelowy to dwupiętrowy apartament), żeby wziąć z jego
szafy jakieś dresy na przebranie. Znalazłam bluzkę z napisem jakiegoś zespołu i
dresy. Ściągnęłam mokre rzeczy i powiesiłam je w łazience, po czym ubrałam się
i poszłam do reszty.
-To co oglądamy?- spytałam, schodząc ze schodów.
-Trzy głosy za horrorem, jeden za komedią- powiedziała
rozżalona Alex.
-Ja też jestem za horrorem- powiedziałam, uśmiechając się
przepraszająco do przyjaciółki.
Usiadłam między Alex a Tay’em. Całe szczęście nie
siedziałam koło Jake’a. Zaczęliśmy oglądać „Dom woskowych ciał”.
-Myślałam, że mieliśmy oglądać horror, a nie
komedię -powiedziałam.
-Przecież to jest horror- powiedziała przerażona Alex, wtulając
się w mojego brata. Spojrzałam w ich stronę. Czy oni są w końcu razem, czy
dalej udają, że nic między nimi nie ma?
-Ja was proszę, włączmy porządny horror. - Podeszłam do półki z
płytami. Długo szukałam czegoś dobrego. W końcu znalazłam i
włączyłam. Film był naprawdę straszny, a burza dodawała jeszcze klimatu. Pod
koniec ostatniej sceny zasnęłam. Obudziłam się jakąś godzinę później. Na
dworze dalej padał deszcz i była burza. Spojrzałam po pokoju, który co kilka
sekund był rozjaśniany przez błyskawicę. Byłam tylko ja i śpiąca Alex. A
chłopaków gdzie wywiało? Szturchnęłam ją lekko. Spojrzała na mnie
zdezorientowana.
-Co jest? Czemu tu jest tak ciemno? I gdzie reszta? – spytała
zaspana.
-Nie ma prądu. Chłopacy pewnie poszli poszukać świeczek albo
latarek.
Poszłyśmy zobaczyć do kuchni czy ich nie ma tam. Niestety
nie było, a Alex zaczęła panikować. Na lodówce była przyczepiona kartka.
Pojechaliśmy odwieźć Jacoba. Za
niedługo będziemy.
Ps. Zróbcie coś do jedzenia
Pokazałam kartkę mojej przyjaciółce.
-No pięknie. Ci idioci zostawili nas same- podsumowała Alex.
Usłyszałyśmy na górze jakieś hałasy. Alex złapała mnie za
rękę.
-Słyszałaś? Co to było?- wyszeptała przerażona.
-Nie wiem, ale to chyba z góry. Musimy to sprawdzić –
wyszeptałam.
-Nie ma mowy, ja się nigdzie nie ruszam- odsunęła się ode
mnie i założyła ręce na piersi.
-Owszem, idziesz. Chcesz zostać tutaj całkiem sama?- Pokręciła przecząco głową.
Ruszyłam powoli ku wyjściu z kuchni, kiedy usłyszałam
otwierającą się szafkę.
-Co ty, do cholery, robisz?- spytałam zirytowana.
-Nie pójdę na górę bez niczego. - Po czym wyjęła z szuflady
nóż.
-Pogięło cię? To pewnie nic takiego, a ty panikujesz.
-Możliwe, ale wolę mieć go przy sobie –powiedziała trochę
pewniejszym głosem.
Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę schodów. Słyszałam, jak za mną idzie. Nie chciałam się przed nią przyznać, że boję się tak samo
mocno jak ona, ale któraś z nas musiała zachować zimną krew i akurat wypadło na
mnie. Z góry znowu usłyszałyśmy jakiś hałas.
-Nie, Kate. Ja tam nie wejdę, za bardzo się boję. - Zbiegła
wystraszona ze schodów.
-Dobra. To zejdź na dół i spróbuj się dodzwonić do chłopaków,
a jak żaden nie odbierze, to dzwoń na policję. Ok?
-Dobrze. Może ci się przydać- powiedziała, podając mi nóż.
Wzięłam go od niej. Chodzenie z nim po domu już nie wydawało
mi się takie idiotyczne. Przełknęłam ślinę i ruszyłam. Szłam powoli i
rozglądałam się po korytarzu. Nie zauważyłam niczego dziwnego. I nagle znowu
usłyszałam ten dźwięk. Jakby ktoś czegoś szukał. Zacisnęłam mocniej nóż i po
cichu podeszłam do drzwi, zza których dochodził hałas. Były otwarte, więc tylko
powoli je popchnęłam. Zobaczyłam jakąś wysoką postać. Grzebała w szafce rodziców
Taylera.
-Policja już jest w drodze, nic tu po tobie- powiedziałam w
miarę pewnym głosem z nożem wyciągniętym przed siebie.
Koleś powoli odwrócił się w moją stronę. Miał na sobie jakąś
okropną maskę, a w ręce trzymał broń skierowaną na mnie. Przełknęłam głośno
ślinę. Oby Alex naprawdę zadzwoniła na policję, bo inaczej już po nas. Gdy się
odezwał ,jego głos był trochę zniekształcony przez maskę.
-Jest burza, nie ma prądu, a telefon twój i twojej koleżanki
jest bezpieczny, u mnie w kieszeni, więc wątpię, że dzwoniłaś na policję. Zapowiada
się przyjemny wieczór.
***
Gdy tylko oddałam Kate nóż, poczułam się całkowicie
bezbronna. Postanowiłam, że wrócę po kolejny. Nie dotarłam nawet do kuchni, bo
ktoś zamknął mi usta swoją ręką i wciągnął do salonu. Tam zakleili mi twarz, ręce
i nogi taśmą. Jezu Chryste! Oboje mieli na sobie maski. Byli wysocy i dobrze
zbudowani. Oby Kate coś zrobiła. Siedziałam zakneblowana i widziałam, jak szukają
czegoś po salonie. Pewnie jakiś drogocenności. Po chwili usłyszałam kroki na
schodach. Chciałam ostrzec Kate, ale nie miałam jak. Weszła do salonu, ale nie
sama. Tuż za nią, z pistoletem wycelowanym w jej plecy, szedł mężczyzna.
Poczułam, że zaraz się rozpłaczę, ale nie mogłam pokazać złodziejom, że się
boję.
-Dobra, a teraz kochane powiedzcie nam, gdzie jest kasa. Bo
inaczej któraś z was ucierpi- powiedział gościu w kominiarce. Spojrzałam
przerażona na Kate, ale jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Jezu, zginiemy!
-Nie mam pojęcia gdzie co jest, bo to nie nasz dom. Zanim
nas zabijecie, mogę napisać list pożegnalny?
Patrzyłam na nią i nie mogłam uwierzyć, że to powiedziała.
Poddała się?! Oczy zaszły mi łzami, ale nadal próbowałam powstrzymać płacz.
-W sumie czemu nie.
Podali jej kartkę i długopis. Facet w masce nadal trzymał wycelowaną w nią broń. Kiedy skończyła ten, który w nią celował, wziął kartkę
do ręki i zaczął czytać. Spojrzał na mnie, po czym zaczął się śmiać. Chwila
moment, ja znam ten śmiech!
Z początku nie wiedziałam, co się dzieje, ale po chwili
oddałam pocałunek. Jego język drażnił moje podniebienie. Złapał mnie w pasie i
przyciągnął do siebie. Chwyciłam go za włosy i poddałam się jego ustom. Już
zapomniałam, jak dobrze całował. Po tej myśli oprzytomniałam, odepchnęłam go od
siebie i uderzyłam w twarz. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że jesteś greckim bogiem,
że każda dziewczyna tylko marzy, żebyś ją przeleciał?! Otóż nie! Nie jestem jak
wszystkie i nie pozwolę, żebyś traktował mnie jak zabawkę!
-Co ty pieprzysz?! Chciałaś, żebym cię czymś zajął i uznałem,
że to będzie najlepszy sposób.
-Jasne. Może jeszcze się wyprzesz, że chciałeś mnie
przelecieć w Nowym Jorku?!
Wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Słyszałam, jak gadałeś z jednym ze swoich kumpli przez
telefon. Mówiłeś, że kilka sztuczek i będę twoja. Niestety grubo się pomyliłeś.
Nie jestem jak te wszystkie dziewczyny, co mają klapki na oczach i zrobią
WSZYSTKO, żeby tylko chłopak jak ty zwrócił na nie uwagę, więc daruj sobie te
nędzne gierki, jeżeli nie chcesz mieć znowu złamanego nosa.
Kiedy skończyłam, zorientowałam się, że winda ruszyła. Stałam
wściekła i czekałam, aż otworzą się drzwi. Kiedy w końcu stanęła, wyprułam z
niej, żeby znaleźć się jak najdalej od tego kretyna. Zapukałam do drzwi.
Otworzył mi wesoły Tayler, ale jak zobaczył moją minę, przestał się
uśmiechać.
-Cześć. Wszystko w porządku?- spytał zmartwiony.
-Tak. Musze się przebrać- powiedziałam w miarę spokojnie.
Wpuścił mnie do środka. Chciał zamknąć drzwi, ale wszedł Jacob.
Spojrzałam na niego wściekła i ruszyłam do pokoju Taylera, który znajdował się
na górze(ponieważ pokój hotelowy to dwupiętrowy apartament), żeby wziąć z jego
szafy jakieś dresy na przebranie. Znalazłam bluzkę z napisem jakiegoś zespołu i
dresy. Ściągnęłam mokre rzeczy i powiesiłam je w łazience, po czym ubrałam się
i poszłam do reszty.
-To co oglądamy?- spytałam, schodząc ze schodów.
-Trzy głosy za horrorem, jeden za komedią- powiedziała
rozżalona Alex.
-Ja też jestem za horrorem- powiedziałam, uśmiechając się
przepraszająco do przyjaciółki.
Usiadłam między Alex a Tay’em. Całe szczęście nie
siedziałam koło Jake’a. Zaczęliśmy oglądać „Dom woskowych ciał”.
-Myślałam, że mieliśmy oglądać horror, a nie
komedię -powiedziałam.
-Przecież to jest horror- powiedziała przerażona Alex, wtulając
się w mojego brata. Spojrzałam w ich stronę. Czy oni są w końcu razem, czy
dalej udają, że nic między nimi nie ma?
-Ja was proszę, włączmy porządny horror. - Podeszłam do półki z
płytami. Długo szukałam czegoś dobrego. W końcu znalazłam i
włączyłam. Film był naprawdę straszny, a burza dodawała jeszcze klimatu. Pod
koniec ostatniej sceny zasnęłam. Obudziłam się jakąś godzinę później. Na
dworze dalej padał deszcz i była burza. Spojrzałam po pokoju, który co kilka
sekund był rozjaśniany przez błyskawicę. Byłam tylko ja i śpiąca Alex. A
chłopaków gdzie wywiało? Szturchnęłam ją lekko. Spojrzała na mnie
zdezorientowana.
-Co jest? Czemu tu jest tak ciemno? I gdzie reszta? – spytała
zaspana.
-Nie ma prądu. Chłopacy pewnie poszli poszukać świeczek albo
latarek.
Poszłyśmy zobaczyć do kuchni czy ich nie ma tam. Niestety
nie było, a Alex zaczęła panikować. Na lodówce była przyczepiona kartka.
Pojechaliśmy odwieźć Jacoba. Za
niedługo będziemy.
Ps. Zróbcie coś do jedzenia
Pokazałam kartkę mojej przyjaciółce.
-No pięknie. Ci idioci zostawili nas same- podsumowała Alex.
Usłyszałyśmy na górze jakieś hałasy. Alex złapała mnie za
rękę.
-Słyszałaś? Co to było?- wyszeptała przerażona.
-Nie wiem, ale to chyba z góry. Musimy to sprawdzić –
wyszeptałam.
-Nie ma mowy, ja się nigdzie nie ruszam- odsunęła się ode
mnie i założyła ręce na piersi.
-Owszem, idziesz. Chcesz zostać tutaj całkiem sama?- Pokręciła przecząco głową.
Ruszyłam powoli ku wyjściu z kuchni, kiedy usłyszałam
otwierającą się szafkę.
-Co ty, do cholery, robisz?- spytałam zirytowana.
-Nie pójdę na górę bez niczego. - Po czym wyjęła z szuflady
nóż.
-Pogięło cię? To pewnie nic takiego, a ty panikujesz.
-Możliwe, ale wolę mieć go przy sobie –powiedziała trochę
pewniejszym głosem.
Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę schodów. Słyszałam, jak za mną idzie. Nie chciałam się przed nią przyznać, że boję się tak samo
mocno jak ona, ale któraś z nas musiała zachować zimną krew i akurat wypadło na
mnie. Z góry znowu usłyszałyśmy jakiś hałas.
-Nie, Kate. Ja tam nie wejdę, za bardzo się boję. - Zbiegła
wystraszona ze schodów.
-Dobra. To zejdź na dół i spróbuj się dodzwonić do chłopaków,
a jak żaden nie odbierze, to dzwoń na policję. Ok?
-Dobrze. Może ci się przydać- powiedziała, podając mi nóż.
Wzięłam go od niej. Chodzenie z nim po domu już nie wydawało
mi się takie idiotyczne. Przełknęłam ślinę i ruszyłam. Szłam powoli i
rozglądałam się po korytarzu. Nie zauważyłam niczego dziwnego. I nagle znowu
usłyszałam ten dźwięk. Jakby ktoś czegoś szukał. Zacisnęłam mocniej nóż i po
cichu podeszłam do drzwi, zza których dochodził hałas. Były otwarte, więc tylko
powoli je popchnęłam. Zobaczyłam jakąś wysoką postać. Grzebała w szafce rodziców
Taylera.
-Policja już jest w drodze, nic tu po tobie- powiedziałam w
miarę pewnym głosem z nożem wyciągniętym przed siebie.
Koleś powoli odwrócił się w moją stronę. Miał na sobie jakąś
okropną maskę, a w ręce trzymał broń skierowaną na mnie. Przełknęłam głośno
ślinę. Oby Alex naprawdę zadzwoniła na policję, bo inaczej już po nas. Gdy się
odezwał ,jego głos był trochę zniekształcony przez maskę.
-Jest burza, nie ma prądu, a telefon twój i twojej koleżanki
jest bezpieczny, u mnie w kieszeni, więc wątpię, że dzwoniłaś na policję. Zapowiada
się przyjemny wieczór.
***
Gdy tylko oddałam Kate nóż, poczułam się całkowicie
bezbronna. Postanowiłam, że wrócę po kolejny. Nie dotarłam nawet do kuchni, bo
ktoś zamknął mi usta swoją ręką i wciągnął do salonu. Tam zakleili mi twarz, ręce
i nogi taśmą. Jezu Chryste! Oboje mieli na sobie maski. Byli wysocy i dobrze
zbudowani. Oby Kate coś zrobiła. Siedziałam zakneblowana i widziałam, jak szukają
czegoś po salonie. Pewnie jakiś drogocenności. Po chwili usłyszałam kroki na
schodach. Chciałam ostrzec Kate, ale nie miałam jak. Weszła do salonu, ale nie
sama. Tuż za nią, z pistoletem wycelowanym w jej plecy, szedł mężczyzna.
Poczułam, że zaraz się rozpłaczę, ale nie mogłam pokazać złodziejom, że się
boję.
-Dobra, a teraz kochane powiedzcie nam, gdzie jest kasa. Bo
inaczej któraś z was ucierpi- powiedział gościu w kominiarce. Spojrzałam
przerażona na Kate, ale jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Jezu, zginiemy!
-Nie mam pojęcia gdzie co jest, bo to nie nasz dom. Zanim
nas zabijecie, mogę napisać list pożegnalny?
Patrzyłam na nią i nie mogłam uwierzyć, że to powiedziała.
Poddała się?! Oczy zaszły mi łzami, ale nadal próbowałam powstrzymać płacz.
-W sumie czemu nie.
Podali jej kartkę i długopis. Facet w masce nadal trzymał wycelowaną w nią broń. Kiedy skończyła ten, który w nią celował, wziął kartkę
do ręki i zaczął czytać. Spojrzał na mnie, po czym zaczął się śmiać. Chwila
moment, ja znam ten śmiech!
Szczerze? Domyśliłam się, że ta cała akcja ze złodziejami jest inscenizowana i miałam niezłą polewkę, kiedy dziewczyny tak się bały. Teraz jestem tylko ciekawa co było napisane na kartce.
OdpowiedzUsuńhttp://on-the-bed-of-roses.blogspot.com/
Haha jaka reakcja na pocałunek :D
OdpowiedzUsuńZ tym brakiem prądu to identycznie jak u mnie wczoraj :/
Fajna akcja ze złodziejami, na początku myślałam, że koledzy ich wrabiają, później, że jednak to prawdziwi złodzieje i teraz znowu, że koledzy. Ale mi namieszałaś :D
Dziękuję za komentarz u mnie ;**
Pozdrawiam.
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
Ciekawe wątki umieściłaś w tym rozdziale. Niektóre sprawy aż zaskakują. Jestem tu po raz pierwszy i chyba muszę nadrobić kilka poprzednich postów, bo ten rozdział mi się bardzo spodobał. W sumie to czytam tylko jeden blog z opowiadaniami, ale rozwijaj się ! Być może dołączę do stałych czytelników u Cb !
OdpowiedzUsuńjust--art.blogspot.com
CO TO ZA NIEDOBRE CHŁOPAKI! JESTEM PEWNA, ŻE TO ONI!
OdpowiedzUsuń