„Two is better than one”
Kolejny piątek. Kolejna impreza.
Kolejny taniec. Kolejna piosenka. Kolejne piwo. I tak co tydzień. Niekończące
się imprezy. No niby byłam w takim wieku, że to normalne, ale chciałabym czegoś
więcej. Chciałabym przeżyć mój ostatni rok liceum. Lecz nie na cotygodniowych
imprezach. Nie chcę opowiadać moim dzieciom, na jakich to dyskotekach nie byłam.
Zależy mi, żeby opowiadać im przeróżne historie. Na przykład jak obrzucaliśmy
się tortem na urodzinach Taylera, albo kiedy byłam mała i budowaliśmy bazy,
urządzaliśmy bitwę na jabłka i gruszki czy graliśmy w rugby. Po prostu
chciałabym, żeby moje wspomnienia nie ograniczały się do imprez. Jednak nadal
tu jestem. Na domówce u jednych z bogatych dzieciaków. Stałam za firanką,
chowając się. W prawej ręce trzymałam kubek z piwem, a głowę i lewe ramię
opierałam o ścianę. Spoglądałam na ciemne niebo i szalejące fale. Obejrzałam
się za siebie i spojrzałam w stronę tłumu, próbując wypatrzeć przyjaciół.
Niestety nikogo nie dostrzegłam. Nie miałam ochoty tu być. Otworzyłam drzwi na
taras i z niego poszłam w stronę plaży. Stanęłam zaraz przy wejściu na plażę, zamknęłam oczy i głęboko odetchnęłam, napawając się spokojem.
Objęłam rękami swoje ramiona, delikatnie drżąc pod wpływem chłodnego wiatru.
Jakoś zbytnio mi to nie przeszkadzało. Nadal wpatrywałam się w uderzające o
piasek fale. W pewnym momencie nabrałam ochoty, żeby się wykąpać, ale
wiedziałam, że skończyłoby się to katastroficznie, mimo tego że temperatura była dzisiaj nadzwyczajnie wysoka, bo aż piętnaście stopni. No ale kto normalny
pływa w grudniu w morzu? No właśnie, nikt.
Z domu docierały do mnie tylko
stłumione dźwięki. Niestety w pewnym momencie przez kilka sekund znowu
słyszałam muzykę i krzyki bardzo wyraźnie, co mogło znaczyć tylko to że: któraś
osoba wyszła, żeby zwymiotować, spróbować się ogarnąć albo tak jak
ja w celu przewietrzenia się. Nie było dla mnie istotne, który to powód. Liczyło
się tylko to, żeby nikt się do mnie nie przyczepił. Niestety, owa osoba mnie
dojrzała i już po chwili słyszałam ciężkie kroki na piasku.
- Co ty tutaj robisz? Jest zimno,
wracaj do środka, Katie. – Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, kto mnie napastuje.
- Tu też musiałeś za mną przyleźć,
łajzo? – zaśmiałam się.
- Nie wyzywaj mnie, bo się w sobie
zamknę – odpowiedział z wyrzutem, chociaż dostrzegłam łobuzerski uśmiech, który
tak bardzo lubię.
Nagle znowu można było wyraźnie
usłyszeć dźwięki wydobywające się z domu. Ktoś znowu wyszedł i całkowicie
zakłócił cichą i spokojną atmosferę. Jakaś para ostro się kłóciła. Wrzeszczeli
na siebie i wymachiwali rękoma. Nie wyglądało to za dobrze.
- Ach, to Camile i Rick. Non stop się
kłócą. Eh, czemu po prostu ze sobą nie zerwą? – spytałam samą siebie, nie
oczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony Jake’a. Dlatego tym większe było moje
zaskoczenie, kiedy się odezwał.
- Daj spokój. Chyba nie chcesz mi
powiedzieć, że nie kręcą cię burzliwe związki? – spytał ze śmiechem.
- No… dokładnie to chcę powiedzieć.
No bo jaki jest sens bycia ze sobą, jeśli się do siebie nie pasuje? –
odpowiedziałam pytaniem.
- Tak zwana „miłość”? Czyż nie tego
wszystkie chcecie?
- Czasami to nie wystarcza – cicho
odpowiedziałam, opuszczając głowę i patrząc na swoje buty.
- Czy wszystko musi się kręcić wokół
miłości? Nie można się po prostu dobrze czuć w swoim towarzystwie i bawić? –
zagadnął.
- To, co opisałeś, nazywa się przyjaźń,
Jake – zaśmiałam się.
- No dobra, ale jeśli tak bardzo
chcesz związku, to nie zgadzaj się na pierwszy lepszy. Wybierz sobie takiego,
który będzie pochłaniał twoje myśli. I tak, Kate, niech to będzie burzliwy romans.
Nie wytrzymasz w nudnym związku. Podobno siła wkurwienia jest miarą miłości,
wiesz? – spytał, patrząc mi głęboko w oczy. Nieznacznie się poruszył, ale chyba
zrezygnował z tego co chciał zrobić, bo delikatnie się uśmiechnął i włożył ręce
do kieszeni.
- Liczy się tylko to, żeby nie
zrezygnować – dodał po dłuższej chwili. Kiwnęłam w odpowiedzi głową, ale nie
byłam pewna czy to zauważył.
- Zrywamy się stąd? – spytał po kilku
sekundach. Ponownie kiwnęłam głową.
***
Skradaliśmy się niczym ninja.
Przynajmniej ja. Kate chodziła jakby była jakimś pieprzonym słoniem. Jak tak
dalej pójdzie, to wszyscy sąsiedzi nas usłyszą i tyle będzie z naszego
włamania.
- Dobra, trzeba jakoś wejść przez ten
płot. Jesteś za mała, żeby sama go przeskoczyć, więc wejdź na moje ręce i cię
podsadzę.
- Pocałuj mnie w dupę, Jake! Sama
sobie poradzę! – wysypała, próbując się wspiąć na ogrodzenie.
- Na pieszczoty to trzeba sobie
zasłużyć, Katie – zasugerowałem, za co dostałem sójkę w bok. Zaśmiałem się. O
dziwo, brunetka poradziła sobie bez mojej pomocy. Przy akompaniamencie sapania i dość dziwnych dźwięków i ja się znalazłem po drugiej stronie płotu.
Nagle usłyszałem warczenie.
- Cii, Spike, dobry piesek – mówiła kojąco
Katie. Pies jej posłuchał i zaczął radośnie merdać ogonem. Podszedłem i go
pogłaskałem, co przyjął z wielką chęcią.
- No dobra, chodź – powiedziała po
chwili zabawy z futrzakiem. Szedłem twardo za nią. Trochę po omacku, ale w
końcu doszliśmy do celu.
Nad nami znajdował się średniej
wielkości domek na drzewie. Nie był jakiś nie wiadomo jak wypasiony, ale dla
siódemki dzieci wystarczający. Przychodziła tu zgraja Parkerów, mała Alex,
Sarah i ich przyjaciel Logan. Z tego co mi opowiadała Katie przed przyjściem
tutaj, zbudował go Tayler, jego tata i dziadek. Jak tylko się przeprowadzili,
wiedzieli, że to drzewo będzie idealne do tego celu. Mały Tay zrobił szkic wymarzonego domku
i z dużą pomocą jego dwóch bohaterów, domek stał się rzeczywisty. Podobno odbyło
się tu wiele ciekawych wojen i pierwszych mini imprez z udziałem alkoholu. To
była oaza dla siódemki dorastających nastolatków.
- Jak my się tam dostaniemy? –
spytałem.
- Normalnie, matole – podsumowała.
Wow, dzięki Katie.
Zaczęła wspinać się po drzewie.
Wyglądało to trochę, jakby miała jakieś dziwne przylepki na rękach i nogach
jak super bohater. Niestety, moje marzenia o nadprzyrodzonych mocach były
totalnie nierzeczywiste, ponieważ jak się okazało, Kate wspinała się po belkach
umieszczonych na drzewie. Gdyby nie było tak ciemno, miałbym wspaniały widok na
jej mały, jędrny tyłek. Że też musieliśmy się tu wybrać pod osłoną nocy. Uf, w
końcu byliśmy na górze. Zmachani położyliśmy się na stosie kołder i poduszek.
- No to co? Opowiesz mi jakąś ciekawą
historię? – wysapałem.
- Mogę ci opowiedzieć wiele historii.
Ten domek skrywa mnóstwo naszych tajemnic. O, na przykład to właśnie w tym
miejscu pocałowałam się po raz pierwszy – zaśmiała się.
- Z kim niby? Z ręką? – drwiłem.
Uwielbiałem, kiedy się na mnie wściekała.
- Nie, idioto. Z Taylerem. Pamiętam,
że wtedy zaczęliśmy się zastanawiać, co jest fajnego w tym co robią rodzice.
- Widzieliście, jak się zabawiają w
łóżku? – spytałem niby to zszokowany.
- Och, zamknij się! – zaśmiała się,
uderzając mnie poduszką. – Chcesz usłyszeć jakieś historie czy nie?
Szybko zmieniłem moją pozycję.
Położyłem się na brzuchu, a głowę oparłem na rękach. Na usta dałem mój
najlepszy uśmiech i zamrugałem niczym czternastolatka na widok swojego idola.
Na moją reakcję brunetka wybuchła najsłodszym śmiechem, jaki kiedykolwiek
słyszałem.
***
- I co, zaprosiłeś w końcu Jules na
randkę? – zagadnęłam po godzinie śmiechu.
- Nie. Czemu miałbym to zrobić? –
spytał, śmiejąc się z niedowierzaniem. Poważnie?
- No myślałam, że na nią lecisz –
zasugerowałam.
- To ci się źle wydawało. Skąd ci się
w ogóle wzięło, że ją gdziekolwiek zaproszę? – odpowiedział, zaskoczony.
- Rany, czemu musisz być takim
dupkiem, Jake? – powiedziałam wkurzona.
- Wybacz, że nie jestem jakimś
pieprzonym wymarzonym księciem! – krzyknął.
- Daj spokój. Wiem, że taki nie
jesteś – powiedziałam cicho.
- Niby jaki? – spytał już ciszej, w
między czasie odgarniając z twarzy niesforne loki.
- Nieczuły, chamski. Potrafisz być
opiekuńczy i sympatyczny. Ale z jakiegoś powodu chcesz, żeby dziewczyny brały
cię za dupka. W przeszłości jakaś musiała cię nieźle zranić.
Oparł się plecami o ścianę. Głowę
odchylił w tył i zamknął oczy. Nastała między nami niezręczna cisza.
Wpatrywałam się w niego, chociaż on nie mógł tego nawet zobaczyć, bo nadal miał
przymknięte oczy. Po dłuższej chwili w końcu się odezwał:
- Jak to się stało, że mnie przejrzałaś?
Jakim w ogóle cudem dopuściłem cię do siebie? Jakim cudem możesz mnie tak
dobrze znać? Przecież nie znamy się aż tak długo, a przyjaźnimy jeszcze krócej.
Więc jak? – spytał, w końcu z powrotem na mnie patrząc.
- Jestem niezwykle spostrzegawcza? –
zagadnęłam, delikatnie się uśmiechając. Parsknął śmiechem, a ja mimowolnie
przegryzłam wargę. Na chwilę znowu zapanowała między nami cisza, ale tym razem
nie była ona niezręczna.
- Ty też odpychasz od siebie ludzi,
Katie – zasugerował Jake.
- Skąd ten pomysł? – zaśmiałam się,
ale nawet ja usłyszałam w nim fałsz.
- Jestem niezwykle spostrzegawczy? –
odpowiedział, korzystając z mojego wcześniejszego wykrętu.
- Zabawne - podsumowałam sarkastycznie.
Kolejna dłuższa cisza. Nie patrzyłam
na Jake’a, ale czułam jego świdrujący wzrok na sobie. Teraz siedzieliśmy w tej
samej pozycji, tylko że po innych stronach domku. Prawa noga zgięta w kolanie,
a druga wyprostowana. Zerkałam na niego co kilka sekund, żeby sprawdzić czy
nadal mi się przygląda. Niestety, nadal to robił.
- Jak sobie teraz, radzisz ze stratą
Maxa? – spytał, intensywnie się we mnie wpatrując.
- Chcesz znać prawdę? – spytałam.
Kiwnął w odpowiedzi głową. - Usiłuję jakoś przetrwać dzień, zachowując dość
siły, by stawić czoło następnemu.
- Czy nie każdy tak robi? – odpowiedział.
Kiwnęłam głową. Miał rację. Wiedziałam, że
miał. Po prostu ciężko sobie wyobrazić, że ktoś może się czuć tak samo źle jak ja.
Jest to dla mnie nie do pojęcia. Dość samolubne tak myśleć, prawda? A
jednak.
Wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy.
Coś dzisiaj często nas ona dopadała. Ale w większości przypadków nie
przeszkadzało mi to i wydaje mi się, że Loczkowi również. Co jakiś czas któreś
z nas nie wytrzymywało i się uśmiechało. Jeśli to byłam ja, to spuszczałam
głowę i przegryzałam wargę, żeby po chwili z powrotem patrzeć na niego, tym
razem wyzywająco. Na co on nie wytrzymywał i odwracał ze śmiechem głowę w
stronę okna. To była nasza osobista gra spojrzeń. Nie miałam pojęcia, ile to
trwało. Ale w pewnym momencie znowu zaczęliśmy rozmawiać. I nie była to zwykła
rozmowa. Była jedną z tych, które
przeprowadza się tylko nocą. Nigdy nie byliśmy ze sobą bliżej. Kiedy słońce
zaczęło powoli wschodzić, zasnęliśmy, przytłoczeni wiadomościami, których się o
sobie dowiedzieliśmy.
***
Kto dzwoni o tak wczesnej porze, do
cholery?! Poderwałam się momentalnie, bo ktoś był na tyle skretyniały i od rana
do mnie wydzwaniał. W górze pościeli próbowałam wyszukać denerwującego
urządzenia i udało mi się to dopiero przy około siódmym sygnale.
- Czego?! – spytałam, nieźle wytrącona
z równowagi.
- Czego?! Ty jeszcze śmiesz się
unosić?! Gdzie ty się do diabła podziewasz? – usłyszałam głos wściekłego
Lucasa.
- Kurwa! Lucas, zaraz będę w domu.
Kryj mnie, dobrze? – poprosiłam, a w między czasie próbowałam dobudzić śpiącego
w najlepsze Jake’a. – Jake, obudź się! Wstawaj, kretynie!
- Czekaj… czy ty spędziłaś noc z
Jakem? – spytał zszokowany.
- Nie. Znaczy w sumie tak jakby tak.
Cholera! Wytłumaczę ci w domu. Daj mi pięć
minut. I nie mów nic rodzicom! – krzyknęłam.
- Pewnie, że nie powiem. Załamaliby
się chyba, gdyby w ogóle wyobrazili sobie, że ich mała dziewczynka uprawia seks
– odpowiedział.
- Nie było żadnego seksu, Luke! I
ciekawe jakby zareagowali, jakby dowiedzieli się, że ich syn uprawia seks z ich przyszywaną córką! – odpyskowałam i się rozłączyłam.
Jake półprzytomny wreszcie się zebrał
i poszliśmy do domu. Przejrzałam sobie w myślach naszą ostatnią noc i ciągle
się zastanawiałam, jak doszło do tego, że siedzieliśmy obok siebie, a potem
zasnęłam wtulona w niego? Potrząsnęłam głową otumaniona. Wolałam się w to chyba
nie zagłębiać. Weszłam zdyszana do domu.
- O, cześć córcia. Luke mówił, że
wyszłaś pobiegać. Wyspałaś się? – zagadnęła. Odpowiedziałam krótkim „mhm” i jak
najszybciej udałam się do swojego pokoju.
Wzięłam prysznic i położyłam się
wyczerpana na łóżku. Nie byłam zmęczona fizycznie, lecz psychicznie.
Wczorajsza noc mogłaby się wydawać całkowicie niewinnie. Ale nie była taka. Nie
chodzi o to, że doszło do czegoś intymnego fizycznie, ale zdecydowanie do
czegoś intymnego emocjonalnie. Wczoraj w nocy naprawdę się otworzyliśmy. Nie
było powrotu. Podobno między miłością, a nienawiścią jest cienka linia. Ale
między miłością a przyjaźnią jeszcze cieńsza. Czy nasza relacja zostanie
czysto przyjacielska? Czy może ugniemy się i ją przekroczymy?
___________________________________________________
No witam was gołąbeczki! Jak wam mijają walentynki? Jakieś ciekawe plany? Spędzacie ze swoją drugą połówką, przyjaciółmi czy w samotności?
Jak dla mnie to sobota jak każda inna. Trzeba się kochać cały rok, a nie tylko w walentynki :))
A teraz pytanie do was: czy coś robię źle? Jest mniej wejść, a także komentarzy i nie mam pojęcia czym to jest spowodowane. Słabe rozdziały czy po prostu nie macie czasu na czytanie i komentowanie? Nie zaprzestanę pisać, ponieważ robię to głównie dla siebie, ale zawsze jak czytam komentarze to mnie to motywuje i powoduje uśmiech na twarzy, pewnie jak każdego blogera, dlatego proszę napiszcie w komentarzach w czym rzecz, żeby wiedziała na czym stoję.
Właśnie zaczęły mi się ferie i mam nadzieję, że napisze kilka rozdziałów do przodu.
No dobra, bo trochę się rozpisałam. Szczęśliwych walentynek kochani! <333
___________________________________________________
No witam was gołąbeczki! Jak wam mijają walentynki? Jakieś ciekawe plany? Spędzacie ze swoją drugą połówką, przyjaciółmi czy w samotności?
Jak dla mnie to sobota jak każda inna. Trzeba się kochać cały rok, a nie tylko w walentynki :))
A teraz pytanie do was: czy coś robię źle? Jest mniej wejść, a także komentarzy i nie mam pojęcia czym to jest spowodowane. Słabe rozdziały czy po prostu nie macie czasu na czytanie i komentowanie? Nie zaprzestanę pisać, ponieważ robię to głównie dla siebie, ale zawsze jak czytam komentarze to mnie to motywuje i powoduje uśmiech na twarzy, pewnie jak każdego blogera, dlatego proszę napiszcie w komentarzach w czym rzecz, żeby wiedziała na czym stoję.
Właśnie zaczęły mi się ferie i mam nadzieję, że napisze kilka rozdziałów do przodu.
No dobra, bo trochę się rozpisałam. Szczęśliwych walentynek kochani! <333
Rezerwuję miejsce. Telefon to nie WordPad. A tegoroczne Walentynki są świetne, bo pisarsko czuję się spełniona :3
OdpowiedzUsuńPoczątkowy opis bardzo mi się podoba :D
UsuńRozmowy tej dwójki są świetne :3
Chciałabym wiedzieć, o czym rozmawiała Kate z Jake'iem w tym domku.
Bitwa na spojrzenie zawsze spoko :D
Ostatnia część rewelacyjna :D To podejrzenie, że Kate i Jacob uprawiali seks - tak sobie myślałam, że Lucas tak pomyśli :D
Wybacz, Świetliku, ale dzisiejszy dzień pozbawił mnie energii. A muszę jeszcze napisać dzienne dziesięć linijek Rozważnej.
Uważam, że rozdziały nie są słabe, tylko niektórzy z czytelników chyba sobie podarowali lekturę. Byli i zniknęli, tak też bywa. Ja zostaję ;)
Czekam na nn ^^
To co mówili w domku, zostaje w domku :>
UsuńDopiero się skapnęłam, że u ciebie też była bitwa na spojrzenia xd
Ja też bym pomyślała dokładnie tak jak Lucas!
No ja teraz ci odpisuję na wpół pijana, a na wpół na kacu, więc rozumiem twój brak energii.
Dziękuję za komentarz <3
Cudowny rozdział. Przeczytałam go jednym tchem.
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo podobała mi się rozmowa Katie i Jake'a.
To co się dzieje po między nimi jest intrygujące, tajemnice oraz takie nie do opisania.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Świetnie piszesz, a dzięki temu każdy kolejny rozdział jest jeszcze lepszy.
Pozdrawiam i życzę weny
~Paris
PS: zapraszam do siebie na miniaturkę (Miłość z ulic Paryża)
Bardzo dziękuje za tak miłe słowa ^^
UsuńJeszcze wiele rzeczy wydarzy się między tymi dwojga :>
Widziałam! Ale bardziej czekam na nowy rozdział u ciebie.
Dziękuje za komentarz :))
Sobota jak każda inna :3
OdpowiedzUsuńCo to rozdziału: świetny! Szkoda tylko, że Katie będzie z Jake'em (jak to sie odmienia? xd) . Team Tayler :3
Dokładnie!
UsuńJak to team Tayler? xd Toż to oni są tylko przyjaciółmi ;)
Dziękuje za komentarz <3
Co z tego, że przyjaciele xd Nie lubie Jake'a xd
UsuńRozdział świetny jak zawsze :) Też chciałabym wiedzieć o czym Katie rozmawiała w domku tej nocy :) Życzę mnóstwa weny w ferie :)
OdpowiedzUsuńTo o czym rozmawiali w domku, zostaje w domku :>
UsuńMam nadzieję, że wena mnie nawiedzi xd
Dziękuje za komentarz <3
Hej, niedawno znalazłam tego bloga i powiem co że jest naprawdę bardzo fajny. Staasznie się wciągnęłam i liczę, że rozdziały będą się często pojawiały, oczywiście żadnej presji czasowej na pisanie nie wywieram, bo przecież rozdziały pisane na siłę to nic dobrego.
OdpowiedzUsuńŻyczę udanych feri.
Pozdrawiam i życzę Weny
~Asteria Delos
W sumie rozdziały są dodawane tak mniej więcej co dwa tygodnie. Wydaje mi się, że jest to w miarę dobry odstęp czasowy :)
UsuńFerie zapowiadają się co najmniej obiecująco :>
Dziękuje za komentarz <3
Ja ostatnio nie komentuje, bo czytam w nocy, noemalze spiac... Wiec trudno mi sklecic cos dobrego.
OdpowiedzUsuńKiedy oni wreszie sie pocaluja wyznaja sobie milosc whatever xD Juz mnie tak irytuje ta ich przyjazn ze gdybym mogla to bym ich zamknela w klatce az by sobbie wreszcie spikneli... XD
Wedlug mnie wyszystko robisz dobrze xD
Jako ze juz pozno a ja nie mysle, to zakoncze ten jakze chaotyczny komentarz.
Brak polskich znakow bo telefon xD
Milych ferii :3
A co ty nocny marek jesteś? :>
UsuńJak zabierałam się za ten rozdział to pierwsza myśl to była właśnie, że coś się między nimi wydarzy w tym rozdziale. To miał być taki prezent na walentynki, ale się rozmyśliłam. Lecz spokojnie! Już niedługo. Trzeba tylko poczekać do pewnego wesela :>> Tam wszystko się zmieni ^^
Dziękuje za komentarz <3
Jeju noooo! Nie kaz mi dluzej czekac xD
UsuńTeraz zauwazylam ile w powyzszym rozdziale mam bledow i ubolewam nad tym xD
Kurcze żałuję, że dopiero teraz właściwie przy spamowaniu znalazłam twojego bloga. Niesamowite jak opisujesz sytuacje i jak prowadzisz bohaterów. Dodatkowo dialogi klasa :)
OdpowiedzUsuńJuż pędzę czytać poprzednie rozdziały.
Pozdrawiam i czekam na więcej :D
Nie mogę doczekać się wcześniej wspominanego wesela, gdyż podejrzewam, że wydarzy się tam coś naprawdę wyjątkowego. :) Popieram swoje podejrzenia sceną z dzisiejszego rozdziału. Było tajemniczo, intrygująco, romantyczno-nieromantycznie. Katie i Jake spędzili niemal całą noc na rozmowie, walce na spojrzenia... Jako nieoprawna romantyczka uważam, że ta scena była magiczna i lekka. Po prostu idealna. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i pozdrawiam!
PS Rozdziały wcale nie są słabe (nawet tak nie myśl!) ;] To po prostu brak czasu.
Na weselu ogólnie będzie bardzo uroczo *.*
UsuńCiesze się, że ci się podobało ;3
Może masz rację, ale dla każdego byłoby alarmujące gdyby od kilku rozdziałów spadła "frekwencja".
Dziękuje za komentarz <3
Mnie też dopiero teraz zaczely się ferie :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo krótki :"(
wyczuwam ze w najbliższym czasie dojdzie do czegos pomiędzy Jakiem a Kate. Czekam na następny!
Wydaje mi się, że czas najwyższy. Za długo męczę i was i naszych kochanych bohaterów, więc już pora, żeby coś się wydarzyło :))
UsuńMusicie bycie jeszcze z kilka rozdziałów cierpliwi :>
Dziękuje za komentarz <3
super piszesz, przyjemnie się czyta, przeczytalam z miłą chęcią, a szczerze to ciężko mnie nakłonić do jakiejkolwiek lektury :) pozdrawiam i zapraszam do mnie; daryyl.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwszystko sprowadza się do tego, że Katie i Jake będą razem, albo przynajmniej coś między nimi się wydarzy.
OdpowiedzUsuńW każdym razie gratuluję wytrwałości i pomysłów, życzę weny i czekam na kolejny rozdział, jednocześnie zapraszając do siebie : www.dwie-dusze.blogspot.com
Love, Lili <3
Pewnie, że będą! Ale tak każdy związek będzie miał swoje wzloty i upadki :)
UsuńDziękuje za komentarz <3
świetny rozdział, jak każdy inny ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo wdzięczna za tak mily komentarz :)
UsuńDziękuje za komentarz <3
To nie jest tak, że robisz coś źle, lub że spada zainteresowanie blogiem! O nie! To kompletnie nie jest tak. Ja ze swojej strony mogę Ci powiedzieć, że od świąt bożonarodzeniowych nie wiedziałam w co mam włożyć ręce. Nawał pracy w szkole i dająca się we znaki sesja dała o sobie znać w każdym calu. Jednak jestem już! No teraz już czuję, że to jest początek ich nowej drogi. Nie może przecież być inaczej, prawda? Zbliżali się do siebie emocjonalnie. Można powiedzieć, że ich znajomość zmieniła tory. Sądze, że obydwoje już wiedzą co szykuję się dalej. Nawet sama ta sytuacje, gdy nie chciał jej w klubie tak "po porostu" pocałować. To musi coś oznaczać. Ciesze się, że wszystkie zaległości zostały przeze mnie nadrobione i będę już na bieżąco. pozdrawiam Cię gorąco!
OdpowiedzUsuńPs: Delikatnie dopominam się kilku słów od Ciebie pod moim ostatnim rozdziałem. Mimo, że było to tak dawno, dawno, dawno temu nadal nie miałam okazji przeczytać Twojej opinii. ;) Pozdrawiam serdecznie! ; *
Rozumiem twój brak czasu. Gdyby nie to, że mam teraz ferie, to by było ciężko z dodaniem tego rozdziału. Wróciłaś, a to najważniejsze! ;3
UsuńTaak zdecydowanie coraz bardziej mają się ku sobie ^^
Również się z tego ciesze :))
Ależ kochana ja od razu przeczytałam nowy rozdział, ale jak to ja zawsze czytam na tel i potem zapominam skomentować jak jestem na kompie ;// Jak tylko znajdę trochę więcej chwili spokoju to przeczytam go jeszcze raz i skomentuję :)
Dziękuje za komentarze <3
Wiem, że już po walentynkach, ale odnoszę się do Twojego pytania.
OdpowiedzUsuńNie robiłam nic specjalnego.
Przyszłam pochwalić Cię za rozdział. Spodobał mi się, miło się go czytało. Wygląd jakoś niespecjalnie do mnie przemawia, ale to moje "widzimisie" (nie wiem jak to się pisze).
Czekam na kolejne rozdziały. Dużo weny! ;)
http://destruction-magical2.blogspot.com
hej, własnie zaczelam czytac twojego bloga jest naprawde swietny. rozdzialy czyta sie bardzo przyjemnie:)
OdpowiedzUsuńzycze duzo weny i zapraszam do siebie
http://love---is---indestructible.blogspot.com/
Piękny blog i szablon :)
OdpowiedzUsuńWszystkie rozdziały przeczytałam i oświadczam, wszem i wobec, iż zostaje! ;)
Masz taki lekki styl pisania, że aż chce się czytac, w moim przypadku pochłaniać! ;)
Po prostu... Brak słów! <3
Tylko pozazdrościć! ;*
Pozdrawiam i życzę weny!;*
Fanka Twojego opo,
Zuza
www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com