#26


„Start of Something Good”



Obudziły mnie jakieś hałasy, dochodzące nie wiadomo skąd. Spojrzałam na godzinę w swoim telefonie. Dochodziła dziesiąta. Zwlekłam się z łóżka, założyłam kapcie i ruszyłam w stronę dobiegających odgłosów, a mianowicie do kuchni. W pomieszczeniu panował totalny bałagan. Lucas i Tayler obsypywali się wzajemnie mąką. Znając życie, osobą, która to wszystko posprząta, będę ja. A jakżeby inaczej.
-Co wy do cholery wyczyniacie, głąby? – spytałam, podpierając się pod boki.
-Mamy ochotę na naleśniki – stwierdził niewinnie Tay.
Głośno westchnęłam i zrezygnowana wzięłam od Luka patelnię. Spojrzałam na nich wymownie, kiedy usiedli naprzeciw, wpatrując się we mnie jak dzieciaki, którymi w rzeczywistości byli.
-Będziecie tak we mnie wlepiać gały, czy dacie mi spokojnie je zrobić? – spytałam retorycznie.
-Ale my tak bardzo mamy ochotę – odparł rozmarzony Tay.
-Jak zrobię, to was zawołam, obiecuję. A teraz wynocha z kuchni.
Po piętnastu minutach zajadali się moimi pysznymi naleśniczkami, a ja razem z nimi. Postanowiliśmy, że pójdziemy w trójkę na plażę. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy. Rozłożyliśmy się jak najbliżej morza, po czym chłopaki szybko zrzucili z siebie ciuchy i pobiegli do wody. Ja w tym czasie porządnie się nabalsamowałam olejkiem, włączyłam muzykę i powoli się odprężałam. Co chwilę otwierałam oczy, by spojrzeć, gdzie ci idioci są bo znając ich możliwości, w każdej chwili mogli mnie zaatakować. Przez dłuższy czas nic się nie działo, ale w pewnej chwili, kiedy uchyliłam lekko oczy, zobaczyłam jak się skradają, więc zdjęłam słuchawki i oparłam się na rękach.
-Nic nie kombinujcie, ciołki. Mam was na oku – oznajmiłam.
-Przecież nic nie robimy! – oburzył się Tayler. Usiedli każdy z jednej strony. Siedzieliśmy i się wygłupialiśmy, kiedy w pewnym momencie Luke zmarszczył brwi.
-Co to, Kate? – spytał.
-Tatuaż – odpowiedziałam, lekko się pesząc. Wziął moją rękę i dokładnie się jej przyglądał. Nie minęła sekunda, a Tay się do niego przyłączył.
-„Memento mori” – przeczytał Tayler. Czekałam, aż któryś to jakoś skomentuje.
-Podoba mi się. – W końcu stwierdził Lucas, a Tay mu zawtórował. Od razu kamień spadł mi z serca. Chociaż jego reakcja była totalnie niespodziewana. Próbowałam go kryć przed nim i rodzicami, ponieważ wiedziałam, że nie spodobałby się im. Przynajmniej tak sądziłam. Ale mój brat pozytywnie mnie zaskoczył. Ciekawe co rodzice by powiedzieli. Póki co nie chciałam się dowiadywać.
  Luke puścił moją rękę, a na moich ustach zagościł pełen ulgi i szczęścia uśmiech. Posiedzieliśmy kilka minut w ciszy, kiedy ni stąd ni zowąd mój tak zwany brat dał szybki znak Taylerowi. Nim się obejrzałam, jeden trzymał moje nogi, a drugi ręce i szli w stronę morza.
-Puśćcie mnie! Pomocy! Ratunku! Niech ktoś ich zabierze! – krzyczałam. Ale oczywiście moje wołania zdały się kompletnie na nic, bo nikogo nie obchodziło, co się ze mną stanie. Kiedy w końcu wrzucili mnie do tej lodowatej wody, śmiali się jak przedszkolaki. Idioci. Z kim ja muszę żyć? Po jakimś czasie, kiedy trochę się powygłupialiśmy w wodzie, poszliśmy się wysuszyć i do domu. W kuchni czekał na nas pyszna zapiekanka. Pozmywałam i poszłam do swojego pokoju. Zostało mi kilka godzin do wyjścia, a mi się strasznie nudziło. Malować, czesać, przebierać się nie musiałam. Nie widziałam takiej potrzeby. Nie miałam co ze sobą zrobić, więc leżałam i wpatrywałam się bezczynnie w sufit.
W laptopie włączyłam sobie piosenki jednego z moich ulubionych zespołów, Daughtry. Przypomniał mi się ich najnowszy teledysk, w którym to bohater pomaga bezinteresownie, a i tak nikt mu nie dziękuje, mało tego, traktują go jak jakiegoś przestępcę. Bardzo ciekawy klip, szkoda tylko, że już nie ma zbyt wielu takich ludzi. No bo kto by się teraz przejmował losem drugiego człowieka? Prawie, że nikt. Bezinteresowna pomoc powoli zanika. I to jest straszne.
Większość ludzi jest zadufana w sobie, rozpieszczona. Nie szanują drugiego człowieka, a przecież nie wiadomo, jak ktoś jest zły i nie w porządku, nie można obrzucić go z błotem. Nikt nie zasługuje na taki totalny brak szacunku. No weźmy chociaż Sarah. Zachowywała się okropnie, źle traktowała ludzi, ale nie można dawać jej tego samego. Patrząc z perspektywy czasu, stwierdziłam, że nie powinnam na rozpoczęciu roku wchodzić z nią w kłótnię. To było szczeniackie. Niestety taką mam naturę. Jestem impulsywna, zupełnie jak Sarah. To nasza wspólna cecha. Dlatego jeszcze jak się przyjaźniłyśmy, często dochodziło między nami do spięć. Na szczęście Alex łagodziła każdy spór. W sumie całą trójką się dopełniałyśmy nawzajem. Niestety dobre czasy się skończyły. Ludzie się zmieniają. Trzeba to przełknąć i żyć dalej.
Z tą optymistyczną myślą podniosłam się z łóżka i ruszyłam do pokoju mojego brata. Nawet nie pukając, otworzyłam z rozmachem drzwi. Nie minęło kilka sekund jak z równą siłą je zamknęłam. Luke półleżał na swoim łóżku, a na nim okrakiem siedziała Alex, namiętnie go całując. On zresztą nie pozostawał jej dłużny. Z równą pasją oddawał jej pocałunki, mało tego, jego ręce błądziły po całym jej ciele.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wstrzymałam oddech. Zaczerpnęłam powietrza i zaśmiałam się sama do siebie. Ah, ta nastoletnia miłość. Hormony, pożądanie i te sprawy. Z bananem na twarzy zeszłam na dół. Włączyłam sobie telewizor, ale i tak nie zwracałam uwagi, co leciało. W głowie ciągle miałam obraz mojego brata i najlepszej przyjaciółki. Oboje tak bardzo zawstydzeni. Cudowny widok. Po jakiś dwudziestu minutach zeszła Alex i usiadła obok mnie. Siedziała ze skrępowaną miną, a ja starałam się nie zaśmiać. Niestety nie wytrzymałam, buchnęłam śmiechem. Alex spojrzała na mnie zaskoczona i zakryła twarz dłońmi, zażenowana.
- Ej, spokojnie. Nic się przecież takiego nie stało. Rozumiem. Jesteście parą i w ogóle. To normalne. Tylko na przyszłość wolałabym wiedzieć, że jesteś w pokoju mojego brata, żebyśmy uniknęli tej zabawnej sytuacji – zaśmiałam się.
- Nie było w tym nic śmiesznego! – oburzyła się blondynka.
- Gdybyś była na moim miejscu, też byś się śmiała.
- A ty gdybyś była na moim, też byłabyś tak zażenowana! – odpowiedziała.
- Nie. Nie zwróciłabym na ciebie uwagi i dalej zabawiała się z chłopakiem!
- No fakt – powiedziała ze śmiechem. Chwilę się jeszcze pośmiałyśmy, a potem oglądałyśmy jakiś serial. Potem przyszedł Luke i był tak samo skrępowany jak jego dziewczyna, ale po dłuższej chwili też się otrząsnął. Jakiś czas pogadaliśmy, a potem zaczęliśmy się zbierać. Już wcześniej zgodnie stwierdziliśmy, że się przejdziemy. Za bardzo się wszyscy zrobiliśmy leniwi i wszędzie samochodami. Trochę dziwnie mi się szło z Lukiem i Alex trzymającymi się za ręce, a ja jak taka sierota szłam obok nich.  Ale koło parku dołączyli do nas Tayler i Jake, więc nie było aż tak źle. Przez całą drogę miałam bardzo zajmujące zajęcie, a mianowicie podstawiałam sobie haki i szturchałam się z chłopakami. Kiedy doszliśmy na te nieszczęsne kręgle, wzięłam buty zmienne z odpowiednim numerem.
- Dobra, to jak się dzielimy? – spytała Alex.
- Dwoje najlepszych na waszą trójkę – odpowiedział Lucas z chytrym uśmieszkiem. Oczywiście było trochę narzekania, ale w końcu się zgodzili. Więc byłam ja i Lucas przeciwko reszcie. No ale nie powiem, była walka do samego końca. Oczywiście Luke musiał trochę pomagać Alex, pokazując jej, jak powinno się to robić. Wszyscy wiemy, jak to się kończyło, a mianowicie zaczynali się miziać. Aż rzygać się chciało z tej słodkości. Zobaczymy, jak ja będę się zachowywała, kiedy będę zakochana. Nadejdą ciężkie czasy. Zaśmiałam się do swoich myśli, na co Jake dziwnie na mnie spojrzał.
- Co jest, królewno? Z czego się śmiejesz? Czyżbyś miała jakieś niegrzeczne myśli ze mną w roli głównej? – zagadnął loczek. Wychodziliśmy właśnie z kręgielni i szliśmy coś przekąsić.
- O to się nie musisz martwić, moje myśli rzadko krążą wokół twojej osoby, a już na pewno nie w tym kontekście. Myślałam o tym, czy będę tak samo słodka w następnym związku – odpowiedziałam, kiwając głową w stronę przyjaciół.
- Zdecydowanie nie – powiedział pewny swoich słów, Jake.
- Skąd ta pewność, bystrzaku? – spytałam krzyżując ręce na piersiach i uważnie mu się przyglądając.
- Jesteś za bardzo impulsywna, zakręcona i entuzjastyczna. U ciebie raczej będzie dużo kłótni i namiętne pojednania. Tak to widzę – wyjaśnił.
- Jedyną osobą, z którą sprawia mi radość sprzeczanie się, jesteś ty. Razem nie będziemy, więc w takim związku nie będę.
- O czyżby? Jakoś w czerwcu ci się podobałem. Może nawrócisz się na właściwą drogę i do mnie wrócisz – powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Po moim trupie! Nigdy, przenigdy nie będziemy razem, Jacob! Wybij to sobie z głowy! – odpowiedziałam ze śmiechem.
- To się jeszcze okaże, Katie – wymruczał tajemniczo. Grr, co za typek.
Później już szliśmy w ciszy, co chwilę się szturchając i przedrzeźniając niczym przedszkolaki. Doszliśmy do knajpki. Chłopaki zamówili sobie pizzę, a ja z Alex frytki. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Jake jakoś nie miał ochoty na pizzę, ale za to bardzo smakowały mu moje frytki.
- Co tak mało soli dałaś? W ogóle jej nie czuć – narzekał.
- Wcale jej nie dałam, ciołku – odpowiedziałam.
Z wielkim oburzeniem wziął solniczkę i zaczął sypać, ale była źle zakręcona i cała jej zawartość wylądowała w frytkach. Cały stolik buchnął śmiechem, a Jake zakrył twarz dłońmi, ale widziałam, jak ze śmiechu trzęsły mu się barki.
- To się najedliśmy. Brawo, gamoniu – śmiałam się. To się nazywa być sierotą.
- Dobra, w formie zadośćuczynienia zabieram cię na hot-doga. Chodź – powiedział, wstając.
- Dobra. Spotkamy się później na plaży? – skierowałam to pytanie do reszty, na co zgodnie pokręcili głowami.
Wyszliśmy z knajpki i poszliśmy w stronę plaży, po drodze kupując sobie po hot-dogu. Oczywiście ten zbereźnik za każdym razem, kiedy brałam go do buzi, miał niesamowite skojarzenia i nie mogłam normalnie w spokoju go zjeść, bo co rusz wybuchał śmiechem.
- A lody też tak jesz? – No tak, i zadawał głupkowate pytania.
- Ile ty masz lat, Jake? Myślałam, że tego typu myśli mają tylko gimnazjaliści.
- Oj, moja biedna niedoinformowana, Katie. My, mężczyźni, mamy takie myśli do śmierci. Więc będziesz musiała je znosić bardzo długo.
- No chyba, że zostanę lesbijką. Jest i taka opcja – odpowiedziałam.
- Nie mam nic przeciwko, dopóki zaprosisz mnie do trójkąta – wyszczerzył się.
- Idiota – podsumowałam.
- Świruska – odpowiedział.
- Dupek!
- Histeryczka!
- Gremlin!
- Czarownica!
- Kędzior!
I tak przez następne piętnaście minut, no nie powiem, poziom prawie że dorosłej osoby to to nie był. Mamy po ten siedemnaście, osiemnaście lat, ale przy nim zachowywałam się jak jakaś gówniara, ale jakoś zbytnio mi to nie przeszkadzało. Czułam się w jego towarzystwie świetnie. Wydawało mi się, jakbyśmy znali się od zawsze, jakby nigdy nie było tego złego zakończenia mojego pobytu w NY, które mi zaserwował. Zapomnieliśmy o tym i było między nami genialnie. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć.
Kiedy tylko weszliśmy na plażę, Jake beknął na cały głos, było to na tyle głośne, że ludzie idący przed nami się obejrzeli.
- Świnia – powiedziałam i dałam mu z łokcia w bok.
- Oż ty mała złośnico! – Zaczął mnie łaskotać, a doskonale wiedział, że to moja pięta Achillesa. Kiedy udało mi się wywinąć, rzuciłam się pędem w głąb plaży, uciekając i śmiejąc się. Było cudownie do czasu, aż się nie potknęłam, a ten doskoczył do mnie i siadając na mnie okrakiem, łaskotał. Co jakiś czas widziałam przechodzących ludzi, ciepło się uśmiechających w naszą stronę. W którymś momencie udało mi się go z siebie zrzucić i teraz to ja siedziałam na nim okrakiem i czochrałam jego słodkie loczki.
- Dobra, dobra! Sojusz?! – powiedział, przytrzymując moje ręce.
- Pytanie czy jest to prawdziwy sojusz czy fałszywy? – spytałam z podejrzliwym uśmieszkiem.
- Prawdziwy – odpowiedział śmiejąc się. 
Na szczęście mówił prawdę. Położyliśmy się głowami do siebie. I długo rozmawialiśmy, często się śmiejąc. Zaczynało się ściemniać i dopiero wtedy przyszli nasi przyjaciele. Kiedy nas zobaczyli, mieli dziwnie tajemnicze uśmieszki i posyłali sobie dziwne spojrzenia. Śmieszyło mnie to, ale nie wnikałam, co chodziło im po głowach. Otrzepaliśmy się z piasku i ruszyliśmy do domu. A ja z Jakem co rusz zerkaliśmy na siebie. Myślę, że będą z nas całkiem nieźli przyjaciele. 

21 komentarzy:

  1. Jaki zaczepiasty rozdział *.*
    Taki nasycony dobrą energią, pozytywnymi myślami i refleksjami. Bardzo mi się podoba :)
    Lucas dobrze przyjął tatuaż Katie, jest się z czego cieszyć.
    Scena zaskoczenia pary przez Kate wywołał u mnie krótki atak śmiechu.
    A odzywki Jake'a kazały mi się zastanowić, czy ten chłopak naprawdę ma osiemnaście lat, a nie mniej :D

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu nie może być ciągle źle prawda? Musiałam dać coś pozytywnego :)
      Jake jest jak takie duże dziecko :>
      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
    2. Żeby nie było, że zapomniałam.

      Wszystkiego najlepszego z okazji 18. urodzin!
      Dużo zdrowia, szczęścia, powodzenia w szkole, zdania prawka, spełnienia marzeń i dużoo weny!!! :

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo!!! Ale kochana Cleoś <333

      Usuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa (pisk)
    A ja wiem, dlaczego tak na siebie patrzyli :D
    Cudowny rozdział, taki radosny i w ogóle...
    Moment z bratem i przyjaciółką - bezcenny :D Uśmiałam się do łez :P
    Mam nadzieję, że piękna para bedzie razem :D Trzymam kciuki ;)

    Dużo weny i żelków zyczę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że się rozdział podobał.
      Dziękuję za komentarz! ;3

      Usuń
  3. Myśle, że będzie z nich całkiem niezła para. Tylko pytanie, kiedy, kiedy, kiedy? ;) Czy ładnie tak wszystkich nas trzymać wciąż w niepewności. Prawda jest jedna - wszystko co jest przed związkiem jest cudowne. Te spotkania, starania, flirciki - to numer jeden w każdym związku. A potem już jest jakoś tak strasznie nudno i o. Przynajmniej ja tak zauważyłam. Proza codziennego życia jest przerażająca.

    Z niecieprliwością czekam na odcinek, kiedy ta wspaniałą dwójka w końcu zrobi coś nieprzyzwoitego! ; ) Oh, tu już nie ujawnia się dusza romantyczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze jest nudno, zależy od ludzi. Ale zgadzam się z tobą, przed związkiem najlepiej, to całe poznawanie itp.
      Jeszcze troszkę muszę was pomęczyć, ale już niedługo huehuehuehue :>
      Dziękuje za komentarz :*

      Usuń
  4. Cudowny rozdział :) Oby byli razem :) Weny życzę i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że się podoba. W końcu będą, ale muszę jeszcze troszkę ich pomęczyć :>
      Dziękuje za komentarz ;3

      Usuń
  5. Prowadzisz bardzo ciekawy blog. Postaram się wpadać.
    Zapraszam do mnie:
    ii-trust-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo świetny rozdział!!!!! :3
    Plaża ♥ Ujawnia się dusza romantyczki xD
    Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne rozdziały! ^^
    Zapraszam serdecznie :):
    www.picturesquelifee.blogspot.com
    i zapraszam do wzięcia udziału w konkursie ! :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć!
    Dziękuję za podstawienie linka do twojego bloga na mojej stronie. Nie wiem, czy wiesz, ale mimo iż nie byłaś pierwsza w kolejce, to postanowiłam najpierw wpaść do ciebie. :) Dlaczego? Bowiem jeden z moich głównych bohaterów też nazywa się Kate. Gdy czytałam ten rozdział przed oczami stawała mi moja, brązowowłosa chłopczyca bez wspomnień. Na dodatek obydwie mają bardzo podobny charakter, choć ich życia bardzo się różnią.
    Wracając do samego tekstu - bardzo przyjemnie się go czyta. Nie zanudza.Dobrze wyważyłaś ilość dialogów z opisami. Nie spoczywaj jeszcze na laurach. Ja to zrobiłam i miałam przerwę w pisaniu ok. 6 miesięcy. ;)
    Powodzenia! ;)
    [rozne-strony-piekla]

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne jak zawsze zresztą :D Awwww Kocham Jake jest taki słodki :D kiedy next ?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę bardzo mi przykro, ale rozdział pojawi się nie wcześniej niż za tydzień. Mam naprawdę masę roboty, do tego jeszcze prawko. Pół biedy jakbym miała weekendy wolne bo wtedy na bank bym coś wyskrobała, ale praktycznie co tydzień chodzę na urodziny, a w niedziele robię lekcje i się uczę. Postaram się jak najszybciej dodać rozdział, obiecuję!

      Usuń
  9. Hej! Zaprosiłaś mnie na bloga więc jestem! ;D
    Aby być bardziej w temacie zaczęłam od 1 rozdziału. Przeczytałam wszyściutko. Piszesz przecudownie. Jest humor! Ta bitwa na tort czy jak Katie wypluła na rękę Jacoba te miętówki.. XD jesteś genialna!
    Będę wpadać częściej! Czekam niecierpliwie, pozdrawiam! Weny!
    Przepraszam za wszelkie błędy ale właśnie pisałam yen oto kom. na tel. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi niezmiernie miło, że spodobała ci się moja historia. Dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  10. Hej ! Przeczytałam Twoje opowiadanir w jeden dzien ! :v jestem ciekawa czy beda dalej ! (musza byc !!!!!!) i ciekawe czy przezyja jakies wielkie bum xD no wiec czekam z niecierpliwoscia na next ! :3 i zycze weny ;* /Kasia ;v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej ciesze się, że tak cię wciągnęło i że się podoba! Mam nadzieję, że nie zawiodę :)
      Oj tak przydałoby się trochę weny ;_;

      Usuń
    2. Hahahah jak bedzie dalej to nie zawiedziesz :D /Kasia;v

      Usuń

Wszystkie opinie i uwagi są dla mnie bardzo ważne, dlatego zachęcam do komentowania. Chciałabym poznać waszą opinię ;)

© grabarz from WS | XX.