„Move on”
Na drugi dzień zaraz po szkole wróciłam do domu. Lucas i
Jacob mieli trening koszykówki, a Alex została w szkolnej siłowni. Wracałam z
Taylerem jego samochodem w ciszy. No prawie, bo z jego telefonu leciała
muzyka. Mieliśmy bardzo podobne upodobanie. Oboje byliśmy zakochani w rocku i
ogólnie w muzyce alternatywnej. Akurat leciała piosenka Daughtry- Long Live
rock n roll z nowej płyty. Od początku zaczęliśmy śpiewać razem z
wokalistą. Śpiewanie nie było moją najmocniejszą stroną. Może nie robiłam tego aż tak
tragicznie, ale przy przyjacielu albo moim bracie zawsze wypadałam blado,
zresztą tak jak i Alex. Oboje posiadali świetny męski wokal. Lubiłam ich
słuchać. Od zawsze wolałam dźwięk męskiego głosu, niż damskiego. W końcu Tay
przerwał błogą ciszę.
-Zauważyłem, że o wiele lepiej dogadujesz się z wszystkimi.
Szczególnie z Jakem. Cieszę się, Kate, że wracasz na dawne tory, wiesz?
Częściej się uśmiechasz. - Mówiąc to, spojrzał na mnie przelotnie, po czym znowu
zwrócił się w kierunku drogi.
-Też to zauważyłam. Nie masz pojęcia, jak ja się cieszę, że
znowu mamy dobry kontakt, a jeśli chodzi o Jake’a, to staram się. Oboje się
staramy. Mam dość kłótni z kimkolwiek – powiedziałam.
-Masz jeszcze kogoś konkretnego na myśli?
-Sarę – odpowiedziałam po chwili, po czym kontynuowałam. –
Brakuje mi jej, niestety jak dawniej już nigdy nie będzie, wiem to. Po prostu..
chciałabym, żebyśmy przestały sobie skakać do gardeł, wiesz? To męczące. Kiedyś
była dla mnie jak siostra, a teraz wróg publiczny numer jeden. Jak do tego
doszło? – spytałam śmiejąc się, ale nie był to radosny śmiech. Nawet nie wiem
jak zeszłam na jej temat. Tay maksymalnie zwolnił, tak żeby mógł czasami na
mnie spojrzeć kiedy będzie mówił.
-Kate, nie możesz się obwiniać. I myślę, że jeśli tak bardzo
boli cię kłótnia z nią powinnaś coś z tym zrobić. Spróbuj wyciągnąć do niej
rękę, wiesz dobrze, że ona tego nie zrobi – kiwnęłam głową. – A co u Ethana? –
spytał z innej beczki.
-W sumie nie wiem. Od dłuższego czasu się z nim nie widuję.
Ale w najbliższym czasie mam zamiar się z nim spotkać i zerwać – spokojnie
oznajmiłam.
-Naprawdę? Dlaczego? To z naszego powodu? – spytał, lekko się
spinając.
-Nie, po prostu myślę, że to bez sensu. I tak nam na sobie
nie zależy. Zresztą to tylko formalność. Może zerwę z nim jeszcze dzisiaj. Po
spotkaniu z Jakem.
-Spotkaniu? Czego ja się tu dowiaduję. Czyżbyście się w
tajemnicy spotykali? – zakpił.
-Ha ha, bardzo śmieszne, Tay. Nie, nie mamy sekretnego związku.
Po prostu zachciało mu się tańczyć i tyle. Postanowił się do mnie przyłączyć –
odpowiedziałam.
-A czy ja też mogę? – spytał, robiąc maślane oczka, na co się
zaśmiałam.
-Tay, bez obrazy, ale oboje wiemy, że jesteś kiepskim
tancerzem.
-Obrażasz mnie, Kate! Ty po prostu nie rozumiesz mojej interpretacji
Makareny i mi zazdrościsz, że ja wymyśliłem tak oryginalną wersję, a nie ty –
powiedział wystawiając w moją stronę język.
-Z pewnością. – Dalej się z niego nabijałam.
Tayler był jak takie duże dziecko. Wszystko go bawiło, nie
miał prawie że żadnych zmartwień. Czasami miał dość szczeniackie żarty, ale za
to go kochałam. Uwielbiałam jego poczucie humoru. Szkoda, że nie znalazł sobie
jeszcze dziewczyny. Miał ich kilka, ale niestety był wybredny i po dość krótkim
czasie zrywał, zostawiając wybrankę ze złamanym sercem. Miałam nadzieję, że
nas oboje wkrótce trafi strzała amora. Brakowało mi czułości. Tego poczucia
bezpieczeństwa w czyichś ramionach. Byłam z Ethanem niecałe dwa miesiące i
tylko czasami okazywał mi odrobinę czułości. Znaczy nie jestem też nie wiadomo
jako romantyczką, ale każda kobieta potrzebuje czasami czuć się kochana.
Przyjrzałam
się mojemu przyjacielowi. Nie należał do najwyższych chłopaków, jakich znam, ale
nie był jednym z niskich. Był taki akurat. Blondyn, niebieskie oczy, świetnie
zarysowana szczęka, marzenie dziewczyn, więc czemu, do licha, on był sam?
-Tay, kiedy w końcu znajdziesz sobie dziewczynę? – spytałam.
-A co cię nagle wzięło na myślenie o moim życiu miłosnym? –
zaśmiał się.
-Po prostu chciałabym, żebyś był szczęśliwy – odpowiedziałam.
-Uwierz mi, Kate, że jestem, naprawdę. A dziewczynę mogę mieć
w każdej chwili, tylko po prostu jeszcze nie spotkałem tej wyjątkowej, jedynej,
wiesz? Dziewczyny, która będzie pełna sprzeczności, która będzie miała
wyjątkowy śmiech, poczucie humoru. Takiej, która będzie miała niesamowitą pasję
– mówił rozmarzony.
-Znajdziemy ci taką Tayler, zobaczysz. Już ja się o to
postaram – powiedziałam, zacierając ręce.
-Oho, uważaj. Ani mi się waż mieszać, Katie! – zaczął się
śmiać.
-Ej, ale jakoś Lucasowi i Alex pomogłam! Trochę więcej wiary
we mnie – powiedziałam niby to obrażona.
-Póki co zajmij się swoim życiem uczuciowym, ok? Ja sobie dam
radę – powiedział zatrzymując się pod moim domem. Odwrócił się w moją stronę i
kontynuował. – Zerwij z Ethanem i znajdź sobie kogoś, kto będzie cię szanował, dobrze?
-Tay, daj już spokój. Wiesz, że cię kocham, ale skończmy już
lepiej ten temat. Dobra, dzięki za podwózkę. Widzimy się jutro. – Dałam mu
buziaka w policzek i poszłam do domu.
Weszłam do pustego domu. Idealna cisza. Żadnych szmerów,
głosów, nic. Udałam się w stronę kuchni. W lodówce znalazłam zupę warzywną, więc
podgrzałam sobie i zjadłam. Poszłam do swojego pokoju. Torebkę rzuciłam gdzieś
w kąt i wzięłam laptopa. Włączyłam jedną z moich ulubionych piosenek Fall Out Boy,
czyli „I don’t care” i podgłośniłam na fula. Leżałam na łóżku wpatrując się w
sufit wyklejany świecącymi w ciemności gwiazdami. Teraz niestety było za jasno,
żeby dawały efekt jak w nocy.
Po dłużej chwili gapienia się z pustką w głowie w sufit,
postanowiłam zadzwonić do Ethana. Musiałam to zakończyć. Ściszyłam muzykę i
nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał po piątym sygnale.
-Proszę, proszę któż to się odezwał – powiedział, śmiejąc się.
-Cześć. Może byśmy się dzisiaj spotkali? Co o tym myślisz?
Masz czas? – spytałam, ignorując jego ton głosu.
-Mam dość napięty grafik, ale myślę, że gdzieś cię wcisnę, piękna. Przyjedź na starą fabrykę, to się tam spotkamy.
-Dobrze. Do zobaczenia – pożegnałam się szybko i rozłączyłam.
Naprawdę nie chciałam tam jechać. I naprawdę nie chciałam
tego robić, ale to była tylko kwestia czasu nim zerwiemy. Łączyły nas tylko
imprezy. No i seks. Tak, seks był niesamowicie dobry. Tylko że to mi już nie
wystarczało. Potrzebowałam czegoś więcej. Wiadomo, że jestem młoda, ale chciałabym
już znaleźć tego jedynego. Nie księcia, bo wiadomo, że ideały nie istnieją, ale
kogoś, kogo towarzystwo nie będzie mi na starość ciążyło. Kto będzie mnie
rozumiał, wspierał, rozśmieszał. Wytrzymywał ze mną. Czy taka osoba w ogóle
istnieje? Zaśmiałam się do własnych myśli. Rany, Kate, o czym ty myślisz! Tak, jeszcze karcisz się w myślach, brawo! Eh, kretynka.
Wzięłam bluzę, torbę, do której włożyłam strój na przebranie, i
wodę. Zamierzałam od razu po spotkaniu z Ethanem pójść na salę. W końcu miałam
się tam spotkać z Jakem. Zamknęłam drzwi i spacerkiem ruszyłam w stronę
fabryki. Układałam sobie w głowie, co mu powiem, ale każde słowa były gorsze
niż poprzednie. Chciałam, żebyśmy zerwali w jako takim pokoju. Nie chciałam się
kłócić. No trudno, widocznie będę musiała mówić spontanicznie. Po jakiś
dwudziestu minutach dotarłam do właściwego miejsca. Nie było zbyt dużo ludzi,
ale i tak miałam problem ze znalezieniem bruneta. Zauważyłam jednego z jego
kumpli, Rixona.
-Cześć, Rixon. Nie wiesz, gdzie jest Ethan? – spytałam.
-Siema, gdzieś tu się kręci. Zobacz w środku – odpowiedział.
Tak też zrobiłam. We wnętrzu firmy znajdowały się stare sofy
i stoliki. Siedzieli na nich pijani, naćpani ludzie. W wakacje przebywanie tu to była moja forma spędzania czasu. Może niekoniecznie dobra, ale nie, niczego
nie żałowałam. Spędziłam z tymi ludźmi całkiem przyjemne chwile. Ponownie
wyszukałam wśród zebranych mojego prawie byłego chłopaka i tym razem z pozytywnym
skutkiem. Ruszyłam w jego stronę, kiedy mnie dostrzegł, od razu na jego ustach
pojawił się uśmiech.
-Cześć, piękna. Trochę się nie widzieliśmy, co? – zagadnął, po
czym mnie objął. Szybko odnalazł moje usta i wpił się w nie. Pozwoliłam mu.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy, od razu przeszłam do sedna.
-Ethan, możemy porozmawiać? – wymruczałam. Zmarszczył brwi i
kiwnął głową. Wziął mnie za rękę i poprowadził w głąb fabryki w bardziej
ustronne miejsce.
-No, mów, co jest – powiedział, uważnie mi się przyglądając. Postanowiłam,
że nie będę owijała w bawełnę.
-Myślę, że powinniśmy zerwać – wyszeptałam.
-Coś się zmieniło? Czy po prostu kogoś poznałaś? – spytał, unikając
mojego wzroku.
-Nie, nikogo nie poznałam. Po prostu już nie odpowiada mi, to
co mamy – wydusiłam.
-Co masz na myśli, Kate? – warknął.
-Po prostu oczekuję czegoś innego w związku. Dobrze wiesz, jak wyglądała nasza znajomość. A ja… Potrzebuje czegoś więcej – powiedziałam, spuszczając
głowę.
Przez dłuższą chwilę staliśmy w ciszy. Ja ze spuszczoną
głową, a Ethan wpatrujący się we mnie. W końcu się odezwał.
-Dobrze. W brew pozorom w jakimś stopniu mi na tobie zależy.
Chciałbym, żebyś ułożyła sobie życie – wyznał, po czym dużo ciszej, dodał: – Myślę,
że nie powinnaś tutaj nigdy więcej przyjeżdżać, Kate. To miejsce mogłoby cię
zniszczyć.
-A co z tobą? – zmartwiłam się, na co się uśmiechnął.
-To jest moje życie, Kate. Tu się wychowałem, taki już
jestem. Nic ani nikt tego nie zmieni. Nawet taka cudowna kobieta jak ty.
Na jego słowa od razu kąciki ust poszły mi do góry.
Spojrzałam mu głęboko w oczy. Zobaczyłam w nich ból i od razu ścisnęło mi
serce. Miałam nadzieję, że jednak wydostanie się z tego towarzystwa i coś w
życiu osiągnie. Przytuliłam go, a on delikatnie pocałował mnie w czoło. Żadne z
nas się nie odzywało. Ruszyłam w stronę wyjścia, zostawiając go samego.
Kiedy szłam ulicą w stronę sali tanecznej, poleciało mi kilka
łez. Nasze rozstanie przeżyłam bardziej niż sądziłam, ale wiedziałam, że tego
właśnie chciałam. Otarłam policzki z łez i przyśpieszyłam kroku. Dojście tam
nie zajęło mi dużo czasu. Weszłam do budynku i skierowałam się w stronę „mojej”
sali, z której już dochodziła głośna muzyka. Uchyliłam lekko drzwi i moim oczom
ukazał się tańczący Jake.
Miejscami pojawiają się przecinki bez powodu, w niektórych ich za to brakuje.
OdpowiedzUsuń"Obrażasz mnie Kate! Ty po prostu nie rozumiesz mojej interpretacji Makareny i mi zazdrościsz, że ja wymyśliłem tak oryginalną wersję, a nie ty – powiedział wystawiając w moją stronę język." - chciałabym to zobaczyć :D Tay rządzi!
Podoba mi się rozmowa w samochodzie :) Widać, że Kate i Tay dobrze się dogadują i są prawdziwymi przyjaciółmi.
Rozmyślenia Kate są świetne :D "Rany Kate, o czym ty myślisz! Tak jeszcze karcisz się w myślach, brawo! Eh, kretynka." - <3
Zerwanie z Ethanem - kurde. Myślałam, że będą jakieś wrzaski czy coś, a tu takie... spokojne, trochę smutne. Jestem w szoku, ale nie czuję się zbytnio rozczarowana.
Czekam na nn ^^
Ja wiem, mam z nimi problem ;_; ale spokojnie mam betę, która powoli wszystkie rozdziały sprawdza i potem już będzie na bieżąco sprawdzać.
UsuńTaak Tay jest taką pozytywną osobą, optymistyczną.
Co do zerwania, myślałam, żeby tak zrobić, ale nie chciałam, iść stereotypowo, czyli wrzaski, bicie, "jeszcze tego pożałujesz", niee. Dlatego wybrałam pokojowe zerwanie i tez dlatego, że w dużo późniejszym czasie, mam dla Ethana króciutkie zakończenie ;)
Uwazalam Ethana za gnoja do kwadratu, a tu prosze.
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac, jak Katie i Jake beda razem tanczyc <3
Pozdrawiam i weny zycze ;3
http://czerwcowakatastrofa.blogspot.com/
http://wehaveseeneverything.blogspot.com/
Bardzo fajny i ciekawy styl opowiadania, taki płynny i swobodny. Będe tu często zaglądać. Od razu utożsamiłam się z nazwą bloga
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://with-imagination-about-imagination.blogspot.com/
Och... jak nie lubiłam Ethana tak teraz się w nim zakochałam. Wkręć jakąś Michelle, która odmieni jego życie <3 Biedny chłopak... Tayler też niech sobie kogoś znajdzie. W ogóle, niech każdy będzie szczęśliwy ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Cię zacząć obserwować, więc dodaj może taką zakładkę, będzie łatwiej :)
Pozdrawiam Serdecznie :>
[nad-przepascia-marzen]
Świetny rozdział! Ethan bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, co nie zmienia faktu, że nadal za nim nie przepadam, haha. ;D Poza tym widać jak Kate ciągle się zmienia i to na lepsze co bardzo mnie cieszy. ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny! :*
OdpowiedzUsuńcrying-werewolf.blogspot.com
Jejku tak jakoś smutno się zrobiło na końcu. Nie myślałam, że Ethan taki jest, zaskoczyło mnie to.
OdpowiedzUsuńTay umie chyba w każdej sytuacji rozweselić człowieka ;)
Czekam na kolejny.
Czuję się nieco przygnębiona tą końcówką. Serio spodziewałam się jakiejś brutalności, a tu taki spokój. Zaskoczyłaś mnie!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kogo podsuniesz Taylerowi. Bo kogoś dla niego znajdziesz nie?
Wiesz tak o nim pomyślałam o tej dziewczynie, wiesz tej co pomogła Katie, tej tancerce. Nie wiem czemu, ale tak sobie to wyobraziłam.
Mam nadzieję, że wspólny trening będzie wspaniały;D
Pozdrawiam Paulina
To genialny blog! Życzę Ci dalszej tak wspaniałej weny! 😉 <3 ~ Mrs.Bieber
OdpowiedzUsuńCudowny blog! Ale smutno się zrobiło na końcu ;p
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, będę zaglądać
Zapraszam: Mój blog!
Nie jestem taka żeby gadać o ortografii czy coś bo nie to się liczy :D po prostu chciałam powiedzieć że rozdział jest boooski i super piszesz ! <3
OdpowiedzUsuńBradzo, bardzo, bardzo fajny rozdzialik :)
OdpowiedzUsuńCudny szablon.
OdpowiedzUsuńZmiana szablony zdaje się odświeżyć i jeszcze bardziej zachęca do czytanie (nie żeby wcześniej nie zachęcało).Z niecierpliwością czekam na 22 rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny
~Paris
Ojej, tak po prostu? Bez kłótni, wyzwisk? Bez żąlu i bijatyki?
OdpowiedzUsuńOh, on już tańczy! Będą tańczyć dalej! BIEGNĘ!