„Second Chance”
Jake patrzył na mnie w szoku i kiedy
w pełni do niego dotarło, co powiedziałam, zaczął się ponownie panicznie śmiać na
całe pomieszczenie, a na mojej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce. No bo
kurde, co to za sen?! Czemu ja właściwie mu o tym powiedziałam? Tylko Alex o
nim wiedziała.
-Poważnie?! Dobra, wygrałaś! Jak
było?- spytał, kiedy w końcu złapał oddech.
-No w sumie wszystko było takie
realne. Jego dotyk, oddech. Byliśmy w jakieś grocie, palił się wszędzie ogień,
było gorąco, baardzo gorąco. Miałam na sobie czerwony, obcisły strój z lateksu,
fuj. No, a potem, nim się obejrzałam, obrócił mnie do siebie tyłem i wziął się do
roboty - powiedziałam, śmiejąc się, a Jake patrzył na mnie z szerokim uśmiechem.
-No proszę, Katie, naprawdę ciekawych
rzeczy się o tobie dowiaduję. Ethan wie, że masz taki, ekhm, fetysz?
-Jaki fetysz? Co ty pieprzysz, Jacob?- zaśmiałam się. Odłożyliśmy talerze i zamówiliśmy po szarlotce i kawie.
-No dobra, teraz ja. Jak często się
samo zadowalasz?- spytałam z szatańskim uśmiechem, na moje pytanie Jake się
zaśmiał.
-Skąd w ogóle pomysł, że to robię,
hę?
-Daj spokój. Każdy to robi. Tym
bardziej, że jesteś facetem, więc? - Uniosłam jedną brew.
-Więc przyznajesz, że, czekaj jak to
ujęłaś? Samo zadawalasz się? - Położył łokcie na stole i pochylił się w moją stronę, uważnie mi się przyglądając.
-Nie zaprzeczam, ale i nie
potwierdzam - powiedziałam, również się przybliżając-A ty dalej nie
odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Uprawiam często seks, więc nie
potrzebuje do tego swojej ręki- powiedział pijąc kawę. Po chwili zadał kolejne
pytanie.
-Jakiś twój nietypowy, totalnie
bezużyteczny talent? - Pytając, wziął kawałek szarlotki do buzi, mojej szarlotki!
Dlatego dostał po łapach.
-Potrafię zrobić z języka takiego
a’la motyla - Kiedy to powiedziałam, Jake zrobił zaskoczona minę, więc otworzyłam
buzię i mu pokazałam. Mój język wzdłuż złożył się wpół, robiłam to coraz
szybciej i dzięki temu dało to efekt takiego jakby dziwnego latającego motyla.
-Cholera, jak to możliwe?- spytał
podekscytowany.
-Mama mówi, że kiedyś miałam coś z
językiem i musiałam mieć przez to operację. Od tamtego czasu to potrafię-
powiedziałam dumna z siebie.
-Jedyne, co potrafię zrobić moim
językiem, to to. - Zrobił małą rurkę.
-Połowa ludzi to umie, Jake-
powiedziałam, śmiejąc się.
-Pf, teraz cwaniara jesteś, co? Nigdy
nie lubiłem motylów- powiedział niby obrażony.
-Tak to sobie wmawiaj. Moje pytanie.
Uwaga! Byłeś kiedyś zakochany?- wskazałam na jego serce.
-Rany, Katie, ty jak coś walniesz.
Eh- powiedział pochmurniejąc.
-Odpowiedz. - Nie odpuszczałam.
-Byłem. To durne, przereklamowane i
do tego cholernie bolesne. Ja podziękuję. Zostanę przy niezobowiązującym
seksie- powiedział znowu podjadając moją szarlotkę. Tym razem odpuściłam zdzielenie po łapach.
-Daj spokój. Na pewno nie było aż
tak źle - spróbowałam.
-Nie? Zostawiła mnie dla jakiegoś
palanta, który jej nawet nie szanował. Czemu wy wszystkie nie doceniacie tych
miłych, inteligentnych kolesi, tylko lecicie na totalnych skurwielów?
-Przestań. Nie każda dziewczyna taka
jest- powiedziałam, krzywiąc się. To nie fair.
-Nie? Serio? To czemu jesteś z
Ethanem?- spytał, ponownie mi się uważnie przyglądając.
-Dobrze się z nim bawię, pomaga mi
zapomnieć o problemach- powiedziałam nieco.
-Ta, załatwia ci alkohol, narkotyki?
Nie powinno się zapominać o problemach, tylko je rozwiązywać, stawiać im czoła,
a nie odpuszczać.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zdawałam sobie sprawę,
że ma rację i chyba właśnie to mnie najbardziej wkurzyło.
-Straciłam ochotę na jedzenie. Jak
chcesz, to zjedz, już i tak zjadłeś połowę, ja idę do samochodu- Wzięłam leżące
kluczyki i wyszłam.
Po kilku minutach przyszedł. Wsiadł
do auta i spojrzał na mnie.
-Przepraszam, być może za agresywnie
zareagowałem - powiedział. Kiedy się nie odzywałam, kontynuował - Po prostu nie
pojmuję, jak możesz być z takim typkiem. Ty go nawet nie kochasz.
-Skąd możesz wiedzieć, co do niego
czuję?- cicho spytałam.
-Bo wiem, jak wyglądają ludzie
zakochani, a wy zdecydowanie tak nie wyglądacie- odpowiedział.
-Eh, czy trzeba być tylko z kimś, kogo
się kocha?
-Nie, nie trzeba. Tylko taki związek
jak twój jest bezsensu, skoro nawet nie masz w nim oparcia. Stać cię na coś
lepszego, Katie.
-Dobra, nieważne. Możemy zmienić
temat? Wciąż zostało nam jeszcze kilka pytań. Już nawet wiem, o co cię spytam.
-Hola hola, królewno. Teraz moja
kolej. Czego najbardziej się boisz? - Odpalił auto i ruszyliśmy.
-Klaunów. - Usłyszałam tylko jego
śmiech i ciche: „Poważnie?!”- Tak, poważnie! One są przerażające. Niby chcą cię
rozśmieszyć, a przy nadarzającej się okazji wbiłyby ci nóż w plecy albo
udusiły słodkim, różowym balonikiem.
- Katie, ty jesteś nienormalna! –
zaśmiał się.
-Nie! To te wymalowane dziwadła są
nienormalne!- powiedziałam z obrzydzeniem- No dobra, jakie miałeś przezwisko w
starej szkole?
-Speedy- powiedział, marszcząc nos.
-Szybki? W jakim sensie?- spytałam z
zadziornym uśmiechem, widząc to kątem oka, zaśmiał się.
-Nie w takim sensie, zboczuchu. I
mówią, że to faceci są zboczeni! Wracając, jak grałem z chłopakami w koszykówkę, to byłem najszybszy, któregoś razu jeden z kumpli tak do mnie powiedział i tak
zostało.
-Hm, ciekawe przezwisko. Muszę je
zapamiętać.
-Ale ani mi się waż komuś mówić, czy
mnie tak nazywać, jasne?- powiedział, grożąc mi placem.
-Spokojna głowa, Speedy- zaśmiałam
się, na co Loczek przewrócił oczami.
Przez kolejne kilka godzin
wymyślaliśmy co raz to dziwniejsze pytania, na które były to co raz to
dziwniejsze odpowiedzi. Nieźle się pośmialiśmy. O dziwo naprawdę dobrze się
czułam w jego towarzystwie. Kiedy ponownie zgłodnieliśmy, zajechaliśmy do KFC,
a potem pojechaliśmy na pobliską plażę. Zachowywaliśmy się jak przyjaciele,
spędzający razem przyjemnie czas. Czy Jake mógłby zostać moim przyjacielem?
Takim, w którym miałabym oparcie, z którym mogłabym się śmiać, ale i wypłakiwać
na jego ramieniu? Dzień wcześniej powiedziałabym, że nie, ale po dzisiejszym
dniu byłam skłonna się zgodzić. Widziałam w nim zmianę. Wydawało mi się, że
przyjaźń z nim mogłaby być ciekawa i zaskakująca.
Jakiś czas temu oboje zjedliśmy, a
teraz po prostu w ciszy siedzieliśmy na plaży i oglądaliśmy morze.
-Czemu mi pomogłeś? Czemu zabrałeś
mnie z imprezy?- spytałam. Chciałam wiedzieć co nim wtedy kierowało. Przecież
teoretycznie nie powinno go obchodzić, co się ze mną dzieje.
-Bo wiem, co narkotyki mogą zrobić z
człowiekiem- odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc.
-Ale to było tylko ectasy, a nie
amfa czy coś innego.
-A myślisz, że Scott od czego
zaczynał? Ectasy, marihuana. Potem to już mu nie wystarczało, więc zaczął
sięgać po mocniejsze. Cały czas miał to samo przekonanie, że panuje nad
sytuacją. Lecz tylko mu się wydawało. Stracił kontrolę jak tylko pierwszy raz
sięgnął po coś mocniejszego. Dlatego Kate, proszę, nie bierz już tego świństwa.
To cię zniszczy. - Ostatnie zdanie powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
Odebrało mi mowę. Przyglądaliśmy się sobie w ciszy. Jego oczy
pełne bólu, zmartwienia, a moje zdziwienia i skruchy. Wiedziałam, że już nigdy
tego nie tknę. On miał rację. To mnie zniszczy, a i tak jestem wystarczająco
„zepsuta”. Kiedy się już naprawdę długo nie odzywaliśmy, Jake przerwał ciszę.
-Obiecaj, Katie. Obiecaj, że już nigdy więcej tego nie
weźmiesz- powiedział tym razem z oczami pełnymi wyczekiwania.
-Dobrze. Obiecuję. - Mogłam dostrzec, jak od razu się odpręża.
Posłał mi delikatny uśmiech i zwrócił się w kierunku morza. Siedzieliśmy
naprawdę długo w całkowitej ciszy, ale o dziwo żadnemu z nas ona nie ciążyła.
Napawaliśmy się nią.
-Jake?– zagadnęłam.
-Co jest?- spytał, zwracając na
mnie uwagę.
-Zacznijmy od nowa- powiedziałam,
lekko się do niego uśmiechając.
-Co masz na myśli, Katie?- Delikatnie
zmarszczył brwi, nie rozumiejąc.
-Zapomnijmy o tym, co się działo w wakacje. Zostańmy przyjaciółmi- wyrzuciłam na jednym wdechu. Przez chwilę nic
nie mówił, patrząc tylko na mnie. Trwało to tylko kilka sekund, po czym jakby
się otrząsnął, uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Jestem Jake. A ty?
Świetne :) Czekam na ciąg dalszy :) No i muszę powiedzieć, że cieszę się, że Katie dała Jake'owi drugą szansę :) Może uda jej się wyjść na prostą...
OdpowiedzUsuńAle fajna długość :D
OdpowiedzUsuńRozmowa Jake'a i Kate wywołuje u mnie dziwny uśmiech.
Z pytań błahych nagłe przejście do pytania o miłość. Nie dziwię się reakcji Kate na to, co powiedział jej Jacob.
Zdarzają się literówki, braki przecinków, drobne błędy w dialogach.
Końcówka rewelacyjna, naprawdę bardzo mi się podoba :)
Każdy zasługuje na drugą szansę.
Czekam na nn ^^
super rozdział czekam na kolejny ;))))
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Katie dała Jacob' owi drugą szanse !
OdpowiedzUsuńHahahaha te ich pytania i odpowiedzi xD
Rozdział wspaniały jak zawsze !
Asikeo^^
Ps.Zapraszam do siebie na bloga :)
Hej! ;**
OdpowiedzUsuńMuszę z całym przekonaniem stwierdzić, że idzie Ci coraz lepiej. Z rozdziału na rozdziała jesteś lepsza w pisaniu! To świetnie widzieć jak się w tym rozwijasz :)
Wiedziałam, że z tymi pytaniami będzie ubaw. Pojawiły się nawet bardzo odważne i szczere pytania wraz z odpowiedziami :P
No i w końcu doczekałam się polepszenia relacji między tą dwójką, ale chciałbym aby mocniej zaiskrzyło! Stwierdzam, że jestem team Jatie! (muszę pokombinować nad jakimś lepszym połączeniem ich imion :P)
Całuję ;**
Fajne fajne , chcę więcej XD
OdpowiedzUsuńSuper super , czekam nn ! :D
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nowy ? ^^ <3
UsuńŚwietnie, że się pogodzili i zostali w końcu przyjaciółmi :D
OdpowiedzUsuńZgrana z nich paczka! Ciekawe co dalej się będzie działo...
Uwielbiam tego bloga! <3
http://bezcelowe-marzenia.blogspot.com/
I ten rozdział uważam za ich początek wielkiej miłości!
OdpowiedzUsuńTylko chyba czas na konfrontacje J z E prawda?