#19


„Second Chance”

            Jake patrzył na mnie w szoku i kiedy w pełni do niego dotarło, co powiedziałam, zaczął się ponownie panicznie śmiać na całe pomieszczenie, a na mojej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce. No bo kurde, co to za sen?! Czemu ja właściwie mu o tym powiedziałam? Tylko Alex o nim wiedziała.
            -Poważnie?! Dobra, wygrałaś! Jak było?- spytał, kiedy w końcu złapał oddech.
            -No w sumie wszystko było takie realne. Jego dotyk, oddech. Byliśmy w jakieś grocie, palił się wszędzie ogień, było gorąco, baardzo gorąco. Miałam na sobie czerwony, obcisły strój z lateksu, fuj. No, a potem, nim się obejrzałam, obrócił mnie do siebie tyłem i wziął się do roboty - powiedziałam, śmiejąc się, a Jake patrzył na mnie z szerokim uśmiechem.
            -No proszę, Katie, naprawdę ciekawych rzeczy się o tobie dowiaduję. Ethan wie, że masz taki, ekhm, fetysz?
            -Jaki fetysz? Co ty pieprzysz, Jacob?- zaśmiałam się. Odłożyliśmy talerze i zamówiliśmy po szarlotce i kawie.
            -No dobra, teraz ja. Jak często się samo zadowalasz?- spytałam z szatańskim uśmiechem, na moje pytanie Jake się zaśmiał.
            -Skąd w ogóle pomysł, że to robię, hę?
            -Daj spokój. Każdy to robi. Tym bardziej, że jesteś facetem, więc? - Uniosłam jedną brew.
            -Więc przyznajesz, że, czekaj jak to ujęłaś? Samo zadawalasz się? - Położył łokcie na stole i pochylił się w moją stronę, uważnie mi się przyglądając.
            -Nie zaprzeczam, ale i nie potwierdzam - powiedziałam, również się przybliżając-A ty dalej nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
            -Uprawiam często seks, więc nie potrzebuje do tego swojej ręki- powiedział pijąc kawę. Po chwili zadał kolejne pytanie.
            -Jakiś twój nietypowy, totalnie bezużyteczny talent? - Pytając, wziął kawałek szarlotki do buzi, mojej szarlotki! Dlatego dostał po łapach.
            -Potrafię zrobić z języka takiego a’la motyla - Kiedy to powiedziałam, Jake zrobił zaskoczona minę, więc otworzyłam buzię i mu pokazałam. Mój język wzdłuż złożył się wpół, robiłam to coraz szybciej i dzięki temu dało to efekt takiego jakby dziwnego latającego motyla.
            -Cholera, jak to możliwe?- spytał podekscytowany.
            -Mama mówi, że kiedyś miałam coś z językiem i musiałam mieć przez to operację. Od tamtego czasu to potrafię- powiedziałam dumna z siebie.
            -Jedyne, co potrafię zrobić moim językiem, to to. - Zrobił małą rurkę.
            -Połowa ludzi to umie, Jake- powiedziałam, śmiejąc się.
            -Pf, teraz cwaniara jesteś, co? Nigdy nie lubiłem motylów- powiedział niby obrażony.
            -Tak to sobie wmawiaj. Moje pytanie. Uwaga! Byłeś kiedyś zakochany?- wskazałam na jego serce.
            -Rany, Katie, ty jak coś walniesz. Eh- powiedział pochmurniejąc.
            -Odpowiedz. - Nie odpuszczałam.
            -Byłem. To durne, przereklamowane i do tego cholernie bolesne. Ja podziękuję. Zostanę przy niezobowiązującym seksie- powiedział znowu podjadając moją szarlotkę. Tym razem odpuściłam zdzielenie po łapach.
            -Daj spokój. Na pewno nie było aż tak źle - spróbowałam.
            -Nie? Zostawiła mnie dla jakiegoś palanta, który jej nawet nie szanował. Czemu wy wszystkie nie doceniacie tych miłych, inteligentnych kolesi, tylko lecicie na totalnych skurwielów?
            -Przestań. Nie każda dziewczyna taka jest- powiedziałam, krzywiąc się. To nie fair.
            -Nie? Serio? To czemu jesteś z Ethanem?- spytał, ponownie mi się uważnie przyglądając.
            -Dobrze się z nim bawię, pomaga mi zapomnieć o problemach- powiedziałam nieco.
            -Ta, załatwia ci alkohol, narkotyki? Nie powinno się zapominać o problemach, tylko je rozwiązywać, stawiać im czoła, a nie odpuszczać.
            Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że ma rację i chyba właśnie to mnie najbardziej wkurzyło.
            -Straciłam ochotę na jedzenie. Jak chcesz, to zjedz, już i tak zjadłeś połowę, ja idę do samochodu- Wzięłam leżące kluczyki i wyszłam.
            Po kilku minutach przyszedł. Wsiadł do auta i spojrzał na mnie.
            -Przepraszam, być może za agresywnie zareagowałem - powiedział. Kiedy się nie odzywałam, kontynuował - Po prostu nie pojmuję, jak możesz być z takim typkiem. Ty go nawet nie kochasz.
            -Skąd możesz wiedzieć, co do niego czuję?- cicho spytałam.
            -Bo wiem, jak wyglądają ludzie zakochani, a wy zdecydowanie tak nie wyglądacie- odpowiedział.
            -Eh, czy trzeba być tylko z kimś, kogo się kocha?
            -Nie, nie trzeba. Tylko taki związek jak twój jest bezsensu, skoro nawet nie masz w nim oparcia. Stać cię na coś lepszego, Katie.
            -Dobra, nieważne. Możemy zmienić temat? Wciąż zostało nam jeszcze kilka pytań. Już nawet wiem, o co cię spytam.
            -Hola hola, królewno. Teraz moja kolej. Czego najbardziej się boisz? - Odpalił auto i ruszyliśmy.
            -Klaunów. - Usłyszałam tylko jego śmiech i ciche: „Poważnie?!”- Tak, poważnie! One są przerażające. Niby chcą cię rozśmieszyć, a przy nadarzającej się okazji wbiłyby ci nóż w plecy albo udusiły słodkim, różowym balonikiem.
            - Katie, ty jesteś nienormalna! – zaśmiał się.
            -Nie! To te wymalowane dziwadła są nienormalne!- powiedziałam z obrzydzeniem- No dobra, jakie miałeś przezwisko w starej szkole?
            -Speedy- powiedział, marszcząc nos.
            -Szybki? W jakim sensie?- spytałam z zadziornym uśmiechem, widząc to kątem oka, zaśmiał się.
            -Nie w takim sensie, zboczuchu. I mówią, że to faceci są zboczeni! Wracając, jak grałem z chłopakami w koszykówkę, to byłem najszybszy, któregoś razu jeden z kumpli tak do mnie powiedział i tak zostało.
            -Hm, ciekawe przezwisko. Muszę je zapamiętać.
            -Ale ani mi się waż komuś mówić, czy mnie tak nazywać, jasne?- powiedział, grożąc mi placem.
            -Spokojna głowa, Speedy- zaśmiałam się, na co Loczek przewrócił oczami.
            Przez kolejne kilka godzin wymyślaliśmy co raz to dziwniejsze pytania, na które były to co raz to dziwniejsze odpowiedzi. Nieźle się pośmialiśmy. O dziwo naprawdę dobrze się czułam w jego towarzystwie. Kiedy ponownie zgłodnieliśmy, zajechaliśmy do KFC, a potem pojechaliśmy na pobliską plażę. Zachowywaliśmy się jak przyjaciele, spędzający razem przyjemnie czas. Czy Jake mógłby zostać moim przyjacielem? Takim, w którym miałabym oparcie, z którym mogłabym się śmiać, ale i wypłakiwać na jego ramieniu? Dzień wcześniej powiedziałabym, że nie, ale po dzisiejszym dniu byłam skłonna się zgodzić. Widziałam w nim zmianę. Wydawało mi się, że przyjaźń z nim mogłaby być ciekawa i zaskakująca.
            Jakiś czas temu oboje zjedliśmy, a teraz po prostu w ciszy siedzieliśmy na plaży i oglądaliśmy morze.
            -Czemu mi pomogłeś? Czemu zabrałeś mnie z imprezy?- spytałam. Chciałam wiedzieć co nim wtedy kierowało. Przecież teoretycznie nie powinno go obchodzić, co się ze mną dzieje.
            -Bo wiem, co narkotyki mogą zrobić z człowiekiem- odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc.
            -Ale to było tylko ectasy, a nie amfa czy coś innego.
            -A myślisz, że Scott od czego zaczynał? Ectasy, marihuana. Potem to już mu nie wystarczało, więc zaczął sięgać po mocniejsze. Cały czas miał to samo przekonanie, że panuje nad sytuacją. Lecz tylko mu się wydawało. Stracił kontrolę jak tylko pierwszy raz sięgnął po coś mocniejszego. Dlatego Kate, proszę, nie bierz już tego świństwa. To cię zniszczy. - Ostatnie zdanie powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
Odebrało mi mowę. Przyglądaliśmy się sobie w ciszy. Jego oczy pełne bólu, zmartwienia, a moje zdziwienia i skruchy. Wiedziałam, że już nigdy tego nie tknę. On miał rację. To mnie zniszczy, a i tak jestem wystarczająco „zepsuta”. Kiedy się już naprawdę długo nie odzywaliśmy, Jake przerwał ciszę.
-Obiecaj, Katie. Obiecaj, że już nigdy więcej tego nie weźmiesz- powiedział tym razem z oczami pełnymi wyczekiwania.
-Dobrze. Obiecuję. - Mogłam dostrzec, jak od razu się odpręża. Posłał mi delikatny uśmiech i zwrócił się w kierunku morza. Siedzieliśmy naprawdę długo w całkowitej ciszy, ale o dziwo żadnemu z nas ona nie ciążyła. Napawaliśmy się nią.
            -Jake?– zagadnęłam.
            -Co jest?- spytał, zwracając na mnie uwagę.
            -Zacznijmy od nowa- powiedziałam, lekko się do niego uśmiechając.
            -Co masz na myśli, Katie?- Delikatnie zmarszczył brwi, nie rozumiejąc.
            -Zapomnijmy o tym, co się działo w wakacje. Zostańmy przyjaciółmi- wyrzuciłam na jednym wdechu. Przez chwilę nic nie mówił, patrząc tylko na mnie. Trwało to tylko kilka sekund, po czym jakby się otrząsnął, uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę rękę.
            -Jestem Jake. A ty? 

10 komentarzy:

  1. Świetne :) Czekam na ciąg dalszy :) No i muszę powiedzieć, że cieszę się, że Katie dała Jake'owi drugą szansę :) Może uda jej się wyjść na prostą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajna długość :D
    Rozmowa Jake'a i Kate wywołuje u mnie dziwny uśmiech.
    Z pytań błahych nagłe przejście do pytania o miłość. Nie dziwię się reakcji Kate na to, co powiedział jej Jacob.
    Zdarzają się literówki, braki przecinków, drobne błędy w dialogach.
    Końcówka rewelacyjna, naprawdę bardzo mi się podoba :)
    Każdy zasługuje na drugą szansę.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział czekam na kolejny ;))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że Katie dała Jacob' owi drugą szanse !
    Hahahaha te ich pytania i odpowiedzi xD
    Rozdział wspaniały jak zawsze !
    Asikeo^^
    Ps.Zapraszam do siebie na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! ;**
    Muszę z całym przekonaniem stwierdzić, że idzie Ci coraz lepiej. Z rozdziału na rozdziała jesteś lepsza w pisaniu! To świetnie widzieć jak się w tym rozwijasz :)
    Wiedziałam, że z tymi pytaniami będzie ubaw. Pojawiły się nawet bardzo odważne i szczere pytania wraz z odpowiedziami :P
    No i w końcu doczekałam się polepszenia relacji między tą dwójką, ale chciałbym aby mocniej zaiskrzyło! Stwierdzam, że jestem team Jatie! (muszę pokombinować nad jakimś lepszym połączeniem ich imion :P)
    Całuję ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne fajne , chcę więcej XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Super super , czekam nn ! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie, że się pogodzili i zostali w końcu przyjaciółmi :D
    Zgrana z nich paczka! Ciekawe co dalej się będzie działo...
    Uwielbiam tego bloga! <3

    http://bezcelowe-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. I ten rozdział uważam za ich początek wielkiej miłości!
    Tylko chyba czas na konfrontacje J z E prawda?

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie opinie i uwagi są dla mnie bardzo ważne, dlatego zachęcam do komentowania. Chciałabym poznać waszą opinię ;)

© grabarz from WS | XX.