„Say something”
Do końca tygodnia starałam się unikać Jake’a jak ognia.
Strasznie działał mi na nerwy. Ale może chodziło też o to, że nadal w kółko od
nowa krążyły po mojej głowie słowa, które wypowiedział w NY? Starałam się
udawać, że nic mnie to nie obchodziło, ale prawda była taka, że za każdym razem,
gdy na niego patrzyłam, przypominałam sobie, jak świetnie się przy nim czułam,
a on okazał się być dupkiem jak każdy inny facet. Pokręciłam lekko głową, żeby
uwolnić się od myśli o nim i postarać się znaleźć strój na dzisiejszy wieczór.
Mieliśmy iść na karaoke, a tam mój braciak miał zaśpiewać miłosną piosenkę dla
mojej przyjaciółki. Tak, to był mój genialny plan. Byłam pewna, że Alex będzie
zachwycona. Postanowiłam, że założę bluzkę z napisem Jack Daniels i do tego
rurki z dziurami i trampki. Poszłam z przygotowanymi rzeczami do łazienki.
Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Wymalowałam mocno oczy, a włosy spięłam w
luźną kitkę. Gotowa.
***
To już dzisiaj. Zrobię to. Zdobędę dziewczynę idealną.
Przygotowywałem się na ten dzień od tygodnia. Szliśmy w piątkę na karaoke.
Miałem zaśpiewać dla Alex. Zawsze lubiła, jak grałem na gitarze. Jak wyjeżdżaliśmy
z rodzicami pod namioty i było ognisko, to ja grałem na gitarze różne znane
piosenki i wszyscy je śpiewaliśmy. Miałem nadzieję, że ten pomysł wypali. A co
jeżeli jej się nie spodoba? Jeżeli zapomnę słowa piosenki? Albo się zatnę?
Cholera! Będzie dobrze! Nie możesz tego schrzanić!
-Luke, dobrze się czujesz?- spytała Alex, delikatnie dotykając
mojego ramienia.
Jakie ona ma cudowne perfumy! A spodenki, które założyła
idealnie opinają jej idealny tyłek, natomiast bluzka, trochę przykrótka,
ukazywała jej idealnie płaski i opalony brzuch. Włosy miała oczywiście rozpuszczone
i w tej chwili lekko powiewały.
-Tobie też jest tak gorąco? – spytałem zachrypniętym głosem,
więc od razu odchrząknąłem. Usłyszałem tylko cichy śmiech Kate. Ta to jak
zwykle się ze mnie nabija.
-Jest cieplutko, ale bez przesady- dotknęła ręką mojego czoła,
a ja jak jakiś czternastolatek znieruchomiałem. - Jesteś rozpalony. Może wróć do domu,
bo się jeszcze rozchorujesz.
-Nie, wszystko w porządku. Nic mi nie jest. O, już
jesteśmy -zauważyłem.
Weszliśmy do zatłoczonej sali. Chwilę czasu szukaliśmy
miejsca z Kate, żeby było idealnie widać scenę. Kiedy w końcu znaleźliśmy,
razem z Taylerem poszedłem po coś do bicia. Przywitałem się z Jerem. Kiedy
kupiliśmy napoje, poszliśmy na miejsca. Scena już była oblegana. Większość tych,
którzy tam występowali, była już porządnie wstawiona. Przeprosiłem na chwilę i
poszedłem na zaplecze po gitarę, którą wczoraj przyniosłem. Wziąłem głęboki
oddech, a po nim kolejny i kolejny. Kiedy mocno piany facet koło trzydziestki zszedł
ze sceny wkroczyłem. Wziąłem ze sobą krzesło i gitarę. Nakierowałem mikrofon na
moje usta i lekko zmieszany powiedziałem.
-Yy nie bardzo wiem, co robię, ale mam nadzieję, że tego
całkowicie nie spieprzę. Ta piosenka jest kierowana do pewnej uroczej
blondynki o pięknych niebieskich oczach-mówiąc to, patrzyłem na nią.
Wziąłem gitarę i zacząłem grać. Patrzyła na mnie zaskoczona, ale poza tym nie mogłem
wyczytać kompletnie nic z jej wyrazu twarzy. Już nie wiele myśląc, zacząłem
grać.
We're the best of friends
And we share our secrets
She knows everything
That is on my mind
Lately, something's changed
As I lie awake in my bed
A voice here inside my head
Softly says
Do tej pory patrzyłem na struny i starałem się unikać patrzenia na nią.
Oczywiście, nie wychodziło mi to przez cały czas, bo wzrok uciekał w jej
kierunku. Dopiero przy refrenie się poddałem i skupiłem całą uwagę na niej.
Why don't you kiss her?
Why don't you tell her?
Why don't you let her see
The feelings that you hide
Cause she'll never know
If you never show
The way you feel inside
Przez resztę
piosenki nie mogłem oderwać od niej wzroku. Czułem, jak te durne motyle, baa, pterodaktyle, świrują mi w brzuchu. Kiedy skończyłem, ręce trzęsły mi się
niemiłosiernie. Zamiast zrobić cokolwiek, dalej tam siedziałem i patrzyłem.
Żadne z nas nie było w stanie wykonać choćby najmniejszego ruchu. Dopiero, gdy
widownia zaczęła bić brawo, wyszedłem z „transu". Wstałem, lekko się ukłoniłem i
zszedłem ze sceny. Kiedy wróciłem, zastałem przyjaciół siedzących przy stoliku.
Bez Alex.
-Gdzie… - W pół
zdania przerwała mi Kate.
-Wyszła na dwór,
żeby się przewietrzyć. Idź do niej, Luke - powiedziała, ściskając delikatnie moją
rękę.
Pokiwałem głową i
ruszyłem do wyjścia. Było już trochę chłodno. Klub znajdował się niedaleko plaży
i stwierdziłem, że tam właśnie poszła. Nie myliłem się. Stała i spoglądała na
fale. Zarzuciłem jej moją kurtkę na ramiona i stanąłem obok niej. Przez dłuższą
chwilę nic nie mówiliśmy. Czułem, jak z każdą minutą moje serce przyśpiesza. Alex
odezwała się pierwsza.
- Przepraszam, że
wyszłam - powiedziała, nie patrząc na mnie.
-Hej, spokojnie, nic
się nie stało. Mam tylko nadzieję, że cię przez to nie stracę- powiedziałem, patrząc przed siebie.
-O czym ty mówisz?-
spytała zdziwiona. Po raz pierwszy, odkąd tu staliśmy odwróciła się w moją stronę.
Widziałem ślady łez na jej policzkach. Zabolało.
-No… Mam nadzieję,
że będziemy się dalej przyjaźnić, mimo mojej wtopy- powiedziałem. Pod koniec głos mi się lekko złamał.
-Co ty wygadujesz?!
– teraz była wkurzona. Kurde, o co jej chodzi?
-Słuchaj, rozumiem,
że nie czujesz tego samego i naprawdę nic się nie stało. Jakoś przeżyję. Tylko
proszę, nie odpychaj mnie od siebie. Nie chce cię całkowicie stracić.
-Nie czuję tego
samego?! Tak właśnie myślisz?! – spytała z bólem na twarzy.
-No... tak –
wydusiłem. To wszystko było naprawdę trudne. Odwróciłem wzrok. Nie mogłem
spojrzeć jej w oczy.
-Spójrz na mnie.
Myślisz, że mi na tobie nie zależy?- Kiedy delikatnie kiwnąłem głową, wplotła
swoje ręce w moje.
-Ty kochany idioto.
Naprawdę jesteś taki ślepy? Czy ty nie widzisz, jak za każdym razem, kiedy
jesteśmy na plaży, wpatruję się w ciebie, jak jakaś napalona fanka? Jak reaguję na każdy twój dotyk? Jesteś taki czuły i opiekuńczy. A ta piosenka? Przepiękna.
Kocham ją i kocham ciebie.
Wpatrywałem się w
nią i nie wiedziałem, co powiedzieć. Czułem, że jeżeli zaraz czegoś nie zrobię, serce wyskoczy mi z piersi. Złapałem jej twarz i pocałowałem. Chciałem,
żeby nasz pierwszy pocałunek był delikatny, ale jak zawsze wyszło inaczej.
Nasze języki od razu zaczęły toczyć zaciekłą walkę. Alex co chwilę gryzła
moją wargę. Przysunąłem ją jeszcze bliżej. Chciałem, żeby między nami nie
został ani skrawek przestrzeni. W tej chwili czułem się najszczęśliwszym
facetem na ziemi.
***
-Jak myślicie? Dogadają
się?- spytał ożywiony Tay.
-Żartujesz? Mogę się
założyć, że właśnie w tej chwili siedzą i rozkoszują się swoją obecnością -
powiedziałam pewnym głosem, pijąc drinka.
-Bardzo chętnie się
założę- powiedział Jake.
-O co?- spytałam z kpiną
w głosie.
-Twierdzisz, że po
prostu siedzą i się sobą „rozkoszują”?- mówiąc to, zrobił cudzysłów w
powietrzu. - Ja myślę, że poszli dalej i zapewne w tej chwili się pożerają, jak
nie więcej. Jeśli wiesz, co mam na myśli- zakończył z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Ponosi cię trochę
wyobraźnia, Jake- odpowiedziałam zniesmaczona. Jemu tylko jedno w głowie. Po
chwili dodałam. - Dlatego z przyjemnością z Tobą wygram. A co się zakładamy?
-Jeżeli wygrasz, to
dam ci jeździć moją furą przez tydzień, a jeżeli ja wygram to... pocałujesz, pierwszą
osobę, która tutaj wejdzie- powiedział, szeroko się uśmiechając.
-Zapomnij! –
powiedziałam wściekła.
-Co już nie jesteś
taka pewna, że nic nie robią? – śmiał mi się w twarz.
Patrzyłam zła na
niego. Jest mała szansa, że się mylę. Ale ten jeden procent zawsze istniał. Nie chciałam
wyjść na tchórza.
-Dobra, ale jeżeli
wygram, to dostaję twój samochód na tydzień i dajesz mi przez ten czas spokój.
Jasne?
-Jak słońce. – Czy
wspominałam już, że nie cierpię tego jego durnego uśmieszku? Złapaliśmy się za
ręce, a Tayler patrząc na mnie z powątpieniem, przeciął. Wstaliśmy, żeby
sprawdzić, które z nas miało rację. Proszę, nie całujcie się. Leżcie spokojnie
na plaży. Błagam!
Wyszliśmy z klubu. Szybko
omiotłam wzrokiem przestrzeń na zewnątrz w poszukiwaniu moich przyjaciół.
-Nie ma ich tu.
Pewnie się już zmyli- powiedział Tay.
- Jeżeli gdzieś
poszli to na pewno na plażę- powiedziałam pewna.
Już po chwili szliśmy w stronę wejścia. Stali przy belce. Ręce mojego brata były położone po obu stronach bioder mojej przyjaciółki. Ich usta były naprawdę bardzo blisko
siebie. Od pocałunku dzieliło ich milimetry. Nie, nie, nie, nie, nie!
-Lucas! Alex! Tu
jesteście. Wszystko w porządku?- krzyknęłam, przerywając im. Lucas spojrzał na
mnie zły. Ale w jego oczach widziałam, jak bardzo był szczęśliwy. I nagle się
uspokoiłam. Wiedziałam, że między nimi wszystko dobrze. Spojrzałam zadowolona na
Jake i wyciągnęłam rękę po jego kluczyki do auta.
-O nie, nie, nie,
nie, nie! Nie ma mowy! –powiedział wkurzony.
-Zakład to zakład!
Dawaj kluczyki, Jake!- powiedziałam obszukując go. Kiedy miałam złapać ostatnią
jego kieszeń, uprzedził mnie i szybko je wyjął. Podniósł rękę tak, żebym nie
mogła złapać. Kurde, czemu on musi być taki wysoki?!
-Hej, hej, hej! O co
tym razem się kłócicie? – spytała Alex, stając między nami.
-W skrócie? Założyli
się. Kate twierdziła, że nie będziecie nic robić, prócz siedzenia i gadania, a
Jacob, że będziecie się co najmniej pożerać- uświadomił ich Tayler.
Patrzyła na nas, co
chwilę otwierając i zamykając usta, jakby chciała coś powiedzieć. W końcu
machnęła ręką zrezygnowana i podeszła, żeby się przytulić do mojego brata.
-Nie mam do was
siły. Zachowujecie się jak przedszkolaki. Nie potraficie ze sobą wytrzymać chociaż godzinę bez kłótni czy chamskiego docinku?- spytała zrezygnowana.
-Wybacz Alex, ale z nim
to niemożliwe- powiedziałam, krzyżując ręce.
-Da się. Tay i Luke
jakoś z nim wytrzymują, tylko ty masz z nim problem- powiedziała wkurzona.
-Wybacz, ale nie
lubię aroganckich gnojków!- powiedziałam, stając naprzeciwko niej.
-Jezu! Czy ty nigdy
nie odpuszczasz?! To było dwa miesiące temu! Zmienił się!- praktycznie
wykrzyczała, odsuwając się od mojego brata.
-No nie wiem. Moim
zdaniem wcale się nie zmienił przez te miesiące. To niemożliwe!
-A to niby czemu? Ty
ze wszystkich znanych mi osób, powinnaś najbardziej rozumieć, że każdy może się
zmienić!- Że co?!
-A co to niby ma
znaczyć?! – Co ona do cholery sugeruje?!
-Ej, dziewczyny, dajcie spokój- powiedział cicho Lucas.
-Nie teraz, Luke-
powiedziała Alex, by zaraz znowu rzucać piorunami w moją stronę. -Dobrze wiesz, co
mam na myśli.
-Myślałam, że już
mamy tę całą gadkę o ostatnich miesiącach za sobą! Ale jak widać nigdy
mi tego nie zapomnicie, tylko przy każdej kłótni będziecie to wywlekać!
-Chcę o tym
zapomnieć! Naprawdę! Ale nie mogę już znieść waszych kłótni dosłownie o nic! Ty
najbardziej ze wszystkich powinnaś zrozumieć, że człowiek może się zmienić!
-Wybacz, ale jakoś
ciężko mi uwierzyć, że ktoś taki jak on może się zmienić!
-No dobra, starczy
już tego! Obie przestańcie! Mam dość!- Stanął między nami Jake- Słuchaj, Kate, naprawdę mi przykro jak cię potraktowałem, ale mam już naprawdę po dziurki w
nosie twojej niechęci do mnie. I wiesz co? Koniec z tym. Jeżeli nie wierzysz,
że się zmieniłem dobra. Chciałaś, żebym dał ci spokój, więc proszę bardzo. Dopięłaś
swego- ostatnie zdanie dosłownie wysyczał mi do ucha. Dotąd tylko Sarah
odzywała się do mnie z taką agresją. Świetnie. Właśnie zyskałam kolejnego wroga
do kolekcji.
Ten rozdział aż kipi od akcji! Bardzo się cieszę, że Luke zdobył się na odwagę, zaśpiewał i dzięki temu nareszcie wyznali sobie z Alex uczucia. To takie wkurzające, gdy ludzie się kochają, a to przed sobą ukrywają. Co do kłótni.. Powiem szczerze, że osobiście uwielbiam potyczki Kate i Jake'a i raczej wątpię, by rzeczywiście dał jej spokój. A przynajmniej mam nadzieję, że tego nie zrobi :)
OdpowiedzUsuń/ forbidden-feeling
O matko, Luke, wreszcie!!!
OdpowiedzUsuńKomu jak komu, ale jemu i Alex kibicowałam od samego początku i bardzo się cieszę, że ich połączyłaś :)
Także zakład i kłótnia bardzo mi się podobają. Nie lubię, gdy akcja cały czas idzie ku dobru, czasami złe sytuacje również są potrzebne.
Nie zauważam żadnych błędów, gratuluję :)
Tekst napisany zgrabnie, czyta się lekko :)
Czekam na nn ^^
Wreszcie znalazłam czas na przeczytanie tego bloga :D Znalazłam go już jakiś czas temu, ale dopiero teraz mogłam nadrobić rozdziały. I muszę przyznać że cieszę się że go znalazłam. Historia, którą piszesz jest naprawdę ciekawa, niejednokrotnie na mojej twarzy pojawia się "banan" gdy czytam o Kate i Jake'u. To jest naprawdę fajne i strasznie mi się podoba. A postać Jake'a , ah! Moim zdaniem to że jest (był) dupkiem jedynie dodaje mu uroku. Uwielbiam, kiedy dokucza Katie, to jest takie... słodkie? Hah. Po prostu wielbie Jake'a. Najchętniej, jak sam to okreslił - "pożarłabym go". Haha.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, podoba mi się jak piszesz. Długość rozdziału oraz tekst sam w sobie też jest na plus, bo przyjemnie i szybko się go czyta. Co do błędów, nie zawuażylam nic niepokojacego :). Podobają mi się też postacie. Ciekawa fabuła, która nie nudzi. Czyli krótko mówiąc -napewno tu jeszcze zawitam i zostawie coś po sobie :D Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
Miśka :*
P.S. W zakładce SPAM zostawam link do siebie. Serdecznie zapraszam! ;)
historia którą piszesz spodobała mi się, mimo że styl jakim prezentuyjesz swój pomysł jest dość popularny. jednak popularny nie znaczy że nie dobry, bo rozdziasł jest jak najbardziej ciekawy. musze przeczytać poprzednie rozdziały, a mam troche czasu więdz już się za to zabieram, świetny blog i tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńkrolestwo-smierci.blogspot.com
Cudowny. Uwielbiam jak Kate i Jake się kłócą.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Lucasowi się udało. Świetny pomysł z tą piosenką.
"Kiedy w końcu znaleźliśmy, razem z Taylerem, poszedłem po coś do bicia."- myślę, że poszli po coś do picia.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.
[pat-czyli-ognistowlosa]
Rozdział 13, wcale nie okazał się pechowy, a wręcz przeciwnie. Pierwsza część była taka romantyczna :D Nie wiedziałam, że Lucas potrafi taki być :P A Katie, jak Katie... zawsze musi coś namieszać. Ciekawa jestem czy dadzą radę wytrzymać bez żadnego kontaktu między sobą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
Świetnie czekam na next+ obserwuje *.*
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do LBA - Szczegóły u mnie : encircledee.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMoja kochana! Tego wroga zyskała na swoje własne życzenie! Może być tyla sama sobie winna. Ja rozumiem, że pozostaje niesmak po sytuacji, która między nimi zaszła i w ogóle!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że w następnych odcinkach sprawy między nimi się unormują!
Czas na kolejny rozdział.