„Gravity happens”
Przyczaiłam się, uchylając lekko drzwi. Tańcząc był bardzo
skupiony i wsłuchany w muzykę. Ale co to w ogóle leciało? Nie poznałam tej nuty,
ale całkiem szybko wpadała w ucho. Jake miał na sobie dresy, białą bluzkę i
czapkę z daszkiem. Z tego co mi wiadomo od dawna nie tańczył, być może od
wakacji i jak na taki długi okres czasu całkiem nieźle mu to wychodziło. Ja po
takiej długie przerwie nie mogłam się zebrać, przez kilka godzin żaden ruch nie
chciał wyjść tak, jak tego oczekiwałam. A on? Dawał czadu przy tej piosence.
Po cichutku weszłam do sali, położyłam torbę przy drzwiach.
Próbowałam naśladować jego ruchy i dodać coś od siebie. Po kilku minutach mnie
zauważył, ale nie wyłączył muzyki i nie zaprzestawał tańczyć. Po prostu dalej
starał się wymyślać nowe kroki. Cały czas leciała
jedna i ta sama piosenka, ale o to właśnie chodziło. Dążyliśmy do tego, żeby do
całego utworu utworzyć układ taneczny. Po jakimś czasie tańczyliśmy już nie do
lustra, obróciliśmy się twarzami do siebie, jak w odbiciu lustrzanym, dodając coś czasami od
siebie. Tańczyliśmy tak może ze dwie godziny, nie przerywając. Kiedy byliśmy już
cali mokrzy i niezdolni do choćby zrobienia jednego kroku, leżeliśmy plackiem
zdyszani,a nasze głowy znajdowały się koło siebie. Czułam, że moje ciało zaraz rozpadnie
się na tysiące kawałków. Miałam wrażenie, że moja klatka płonie, ale kochałam
ten rodzaj bólu. Żadne z nas ani razu się nie odezwało, czy choćby zatrzymało,
żeby napić się łyczka wody. Przez ten cały czas wyciskaliśmy z siebie siódme
poty.
I spotykaliśmy się tak przez następne dwa tygodnie. Rozmawialiśmy ze sobą
normalnie, nie szczędząc też sobie złośliwości, ale taki był nasz urok. W tym
czasie nawiązała się między nami więź. Zacieśniała się z każdym dniem, tańcem. Każdy
układ był pod hip-hop, ale zawsze chciałam spróbować jazzu i rumby, tylko nie
byłam pewna czy Jake jest odpowiednim kandydatem. Nie wiedziałam, czy dałabym
radę patrzeć na niego tak jak powinno to się w rumbie, czyli z namiętnością.
Nie darzyłam go romantycznym uczuciem. Było mi dobrze tak jak teraz. Nie
potrzebowałam pakować się w niepotrzebne dramaty. Loczek na pewno przysporzyłby
mi wiele ataków serca. Był nieprzewidywalny, impulsywny, uparty i czasami
strasznie małostkowy. Wolałam skupić się na tańcu. To był teraz mój priorytet.
Ponownie zaczęłam żyć moim marzeniem. Znowu poświęcałam mu najwięcej mojego
czasu. I ogromnie się z tego powodu cieszyłam.
Sobota i kolejne popołudnie na sali, z Jakem. Dzisiaj była
moja kolej wybierania utworu. Już od jakiegoś czasu miałam ochotę ułożyć do niej
układ.
-No dobra. Jestem cholernie ciekawy, jaką piosenkę wybrałaś,
Katie. Aż mnie rwie, żeby coś do niej ułożyć – powiedział, zacierając ręce.
-No dobra, teraz uwaga! Oto ona! – powiedziałam, po czym
włączam moją piosenkę, Nico & Vinz – Am I wrong. Przysłuchiwał się muzyce
przez chwilę, po czym kiwnął delikatnie, z uśmiechem, głową. Nie tracił czasu i
zaczął próbować dopasować ruchy do melodii. Oczywiście nie obeszłoby się bez
kłótni, nie w naszym przypadku. Chciałam zacząć od wolniejszego kroku natomiast
Jake, jakby mi na przekór, od szybszego. Często mieliśmy inne zdania i dlatego
dochodziło między nami do spięć. Na szczęście potrafiliśmy dojść do kompromisu,
tak jak teraz. Nasza relacja znacznie się poprawiła. I dobrze.
Ułożenie układu zajmowało nam różnie. Jeśli piosenka którejś
ze stron się nie podobała, to szło to dość opornie, ale jeśli piosenka od razu
przypadła nam do gustu, to tworzyliśmy układ w mig, tak jak teraz. Już po godzinie
mieliśmy całkiem sporo. Nieźle zmachani położyliśmy się na podłodze, jak zawsze
w tej samej pozycji, głowa przy głowie. Teraz muzyka leciała już normalnie po
kolei z mojego telefonu, a my po prostu leżeliśmy, napawając się słodkim bólem. Nagle
zaczęła lecieć piosenka Bleeding love, jedna z moich ulubionych. Nie mogłam się
powstrzymać i zaczęłam po cichutku nucić. Zamknęłam oczy i po chwili pojawił
się układ w mojej głowie. Zaczęłam w powietrzu wymachiwać rękami i nogami. Z
początku Jake tego nie widział bo miał zamknięte oczy, ale kiedy poczuł, że się
koło niego poruszam, otworzył oczy i obrócił się na bok, uważnie mi się
przyglądając. Zawstydzona, przestałam.
-Chciałabyś ułożyć układ do tej piosenki? – spytał, lekko się uśmiechając.
-Kiedyś na pewno – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Czemu nie dzisiaj? – odparł.
-Daj spokój, Speedy. Do tej piosenki najlepiej się tańczy w
parze. Trzeba pokazać jakieś uczucia – powiedziałam, nie wiedzieć czemu lekko
zażenowana.
-Myślisz, że ze mną nie możesz? – Zmarszczył brwi,
przyglądając mi się z łobuzerskim uśmiechem.
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. – Przez dłuższą chwilę
czekałam, aż coś odpowie, a on się tylko we mnie wpatrywał. Kiedy piosenka
dochodziła już do końca, on wstał i poszedł włączyć ją od nowa.
-No chodź. – Wyciągnął w moją stronę rękę, a ja za cholerę nie
wiedzieć czemu ją chwyciłam. Kiedy stanęliśmy twarzami do siebie, kontynuował. –
Jak sobie wyobrażasz choreografię?
-Myślałam, żeby ta była zupełnie inna od poprzednich. Żeby
przedstawiała jakąś historię. Nie niewiadomo jak głęboką, po prostu... historię. Rozumiesz, co mam na myśli? – spytałam, nerwowo się śmiejąc. Z
zaskoczeniem zauważyłam jak delikatnie kiwa głową.
-Więc tak zróbmy.
Nie powiem, żebym nie była zadowolona. Tym razem wymyślanie
kroków odbyło się w ciszy. Czasami tylko odzywaliśmy się, żeby coś wytłumaczyć.
Postanowiliśmy, że taniec będzie opowiadał o zaniedbanej dziewczynie. Miałam
mieć w sobie dużo gniewu, a Jake miał mnie ignorować. Może historia całkiem
oklepana, ale wydawało mi się, że całkiem fajnie nam to wyszło. Naprawdę dobrze
mi się z nim dogadywało. Było zupełnie inaczej niż zwykle. Czułam się przy nim
swobodnie. I coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że jednak się
zmienił. Nie był już tym samym chłopakiem co na początku wakacji. Nie wiem czy
to śmierć najlepszego przyjaciela tak na niego wpłynęła, czy może coś innego,
ale nie miało to znaczenia, dopóki widziałam w nim zmianę. Chociaż nie
potrafiłam wymyślić, co tak naprawdę się zmieniło. Niby był dalej tym samym
aroganckim i impulsywnym chłopakiem, którego poznałam, a jednak innym.
W tym momencie przypomniałam sobie słowa Alex: „Ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. Każdy
ma własną historię. Każdy ma powód zachowując się tak, a nie inaczej”.
Zawsze był takim dupkiem? Traktował dziewczyny przedmiotowo? A teraz? Co się
teraz w nim zmieniło i dlaczego? Chciałam znać odpowiedzi na te pytania, jednak
bałam się zagłębiać w przeszłość Jake’a. Czy spodobałoby mi się to, co bym
odkryła? Zraziłby mnie do siebie czy wręcz przeciwnie? Może kiedyś dowiem się o
nim tego, czego nikt nie wie.
-I co myślisz, Katie? Dobrze się spisałem w tym układzie? To
nie moje klimaty, wiesz, takie wolne piosenki. Ale muszę ci powiedzieć, że
podobało mi się. – Uśmiechnął się, a ja go odwzajemniłam i szybko dodał. –Ale
jeśli kiedykolwiek o tym komuś powiesz, wiedz, że zaprzeczę.
Ponownie się zaśmiałam. Potrafił być naprawdę sympatyczny,
jeśli tylko się postarał. Zauważyłam, że kiedy zostawaliśmy sami, był jakby
zupełnie inny. W towarzystwie innych dziewczyn zaczynał się zachowywać jak
totalny dupek, jakby żadnej nie szanował. Bywało to strasznie denerwujące.
-Znasz może dziewczynę imieniem Sarah Baker? – spytał po
chwili ciszy. Zatkało mnie. Po co o nią pyta?
-Niestety znam. Czemu pytasz? – odpowiedziałam, starając się, żeby mój głos był naturalny.
-Podobno całkiem niezła. Myślisz, że będzie na dzisiejszej
imprezie? – dalej dopytywał. Nie podobało mi się, w jakim kierunku ta rozmowa
zmierza.
-Pewnie tak. Ona uwielbia imprezy. A widząc twoje zamiłowanie
do łatwych panienek, myślę, że przypadniecie sobie do gustu – powiedziałam
wściekła. Jeszcze brakowało tylko tego, żeby zaczął spotykać się z tą wywłoką.
Tego było za wiele. Szybko wstałam i zła zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
-Hej, chwila! Katie, co cię nagle ugryzło? – spytał zszokowany
moim wybuchem loczek.
-Nic mnie nie ugryzło. Tylko wiedz, że jeśli w jakikolwiek
sposób zwiążesz się z tą pustą idiotką, to nigdy więcej się do ciebie
nie odezwę, Jake. Nie mam zamiaru przebywać z osobami, które się z nią zadają –
wyrzuciłam z siebie szybko potok słów, po czym, nie dając mu dojść do słowa,
szybko wyszłam, trzaskając drzwiami.
Ruszyłam szybko w stronę domu. Specjalnie wybrałam okrężną
drogę, ponieważ wiedziałam, że Jake jej nie zna, a nie chciałam, żeby za mną pobiegł.
Byłam na niego wściekła. Jak on w ogóle mógł pomyśleć o niej w ten sposób?
Wzdrygnęłam się. Jacob wiele stracił w moich oczach. Brzydziłam się nią. Tym
kim się stała. Może chciałam zejść z wojennej ścieżki, ale wiedziałam, że nigdy
jej nie wybaczę tego, kim się stała. Co zrobiła. Zachciało mi się płakać. Nie!
Nie pozwolę sobie znowu się nad sobą użalać. Muszę żyć dalej. Muszę uwolnić się
od niej. Nie dam sobą zawładnąć.