#9


„It’s not fair”

Poniedziałek. Najbardziej znienawidzony dzień tygodnia przez większość ludzi na ziemi. Jechałam z Lukiem do szkoły. Wczoraj nie mieliśmy okazji pogadać, bo od Alex wróciłam koło dwudziestej, a Lucas poszedł pograć z kolegami w koszykówkę.
-Więc Jake wam powiedział, co się między nami wydarzyło?- spytałam od niechcenia.
Byłam bardzo ciekawa czy powiedział im prawdę, czy skłamał i co mój braciak o tym myśli.
-Powiedział, że chciał cię wykorzystać. - Prychnęłam, ale niezrażony kontynuował- Ale nie jest już tym samym facetem, Kate. Każdy zasługuję na drugą szansę.
-Ty naprawdę myślisz, że on chce się zmienić? – spytałam z kpiną.
-Tak, Kate, tak myślę.
-To musisz być naprawdę bardzo naiwny, żeby mu wierzyć, Luke. Chociaż z drugiej strony, ty zawsze u każdego widzisz tylko dobre cechy. Ludzie się nie zmieniają od tak, Lucas- powiedziałam już trochę wkurzona.
-Ty się zmieniłaś- odpowiedział pewnie.
-Ja miałam poważny powód- zapewniłam.
Zjechał na pobocze i wyłączył silnik.
- Co, śmierć Maxa? Serio? Twoja żałoba to imprezy i alkohol. Twierdzisz, że jego śmierć cię zmieniła? To nie prawda. Zmienił cię Ethan i doskonale o tym wiesz. 
-Co wszyscy się go tak uczepiliście?!- spytałam wkurzona.
-Skoro każdy się go czepia, to może coś w tym jest?
-Czemu w ogóle rozmawiamy o Ethanie, skoro rozmawialiśmy o Jake’u?- spytałam już nieco spokojniej.
-Czemu od razu go skreślasz? Osądzasz go, a sama nie jesteś święta. Popełniłaś kilka błędów i ci wybaczyliśmy, więc teraz proszę cię o to samo. Nie twierdzę, że od razu macie być przyjaciółmi. Ale na początek możesz być dla niego trochę milsza. - Ostatnie zdania powiedział dużo łagodniej niż wcześniejsze.
-Mogę spróbować. - W końcu się zgodziłam. Po części dlatego, że miałam już dość kłótni, a po części dlatego, że o dziwo nie chciałam się spóźnić na lekcję.
Miałam nadzieję, że Jake w najbliższym czasie coś zmaluje, a Luke przejrzy na oczy i zobaczy, jaki jest naprawdę. Po chwili dodałam:
-Lucas? Przepraszam, za tę całą sprawę, wtedy w barze. - Nie odpowiedział, tylko przytaknął głową. Widocznie nie chciał do tego wracać, więc i ja spróbowałam o tym zapomnieć.
Kiedy dojechaliśmy pod szkołę, zobaczyłam auta moich przyjaciół. Doszli do nas i szybko ruszyliśmy do środka budynku. Zajęliśmy parapet i zaczęliśmy się wygłupiać. Było prawie jak za dawnych czasów. Prawie. Był z nami pewien brunet, który niesamowicie działał mi na nerwy. Wiem, że obiecałam Lukowi, że będę dla niego milsza, ale niestety to ponad moje siły. Dlatego postanowiłam, że będę go ignorowała. Genialny pomysł.
-Katherine Parker proszona do gabinetu dyrektora Reynoldsa- rozległ się głos z głośników szkolnych. Pięknie! Co tym razem ?!
-Co ty już zdążyłaś zrobić?!- spytał rozbawiony Tay, natomiast mi nie było jakoś szczególnie do śmiechu.
-Też chciałabym wiedzieć. Widzimy się lunchu- powiedziałam, zbierając swoje rzeczy.
Ruszyłam do gabinetu Dyrka. Podeszłam do drzwi i lekko zapukałam. Kiedy usłyszałam „proszę”, otworzyłam niepewnie drzwi.
-Chciał mnie pan widzieć, dyrektorze?
-Tak Katherine, siadaj – powiedział.
Położyłam torbę obok krzesła i niepewnie usiadłam.
-Czy wiesz, dlaczego tu jesteś? – spytał, robiąc z rąk wieżę.
-No właśnie nie bardzo. Nie pamiętam, żebym ostatnio nabroiła. - Po zastanowieniu odpowiedziałam.
-Mam inne zdanie na ten temat. Do naszej szkoły przyszło dzisiaj pismo. Wiesz skąd? Z policji- mówiąc to, wziął w ręce papiery leżące na biurku.
-Z jakiej racji?! Przecież nie zrobiłam nic na terenie szkoły!
-To nie zmienia faktu, że zadarłaś z prawem. Poza tym reprezentujesz szkołę także poza nią.
-Dobra, rozumiem, że zrobiłam źle, bla bla bla. Dostanę od pana pouczenie i po sprawie, tak?- spytałam z nadzieją. Nie chciałam mieć jeszcze większych kłopotów.
-Chciałbym, ale nie mogę. Muszę cię ukarać. Na razie nie wiem, jaką dostaniesz karę, możliwe, że cię zawieszę, ale ostateczną decyzję podejmę jutro.
-Zawiesić?! Pan chyba żartuje! To będzie w moich papierach na studia! – Byłam wściekła. Tylko nie wiem na kogo bardziej, na dyrektora czy na samą siebie.
-Wiem, Katherine. Dlatego muszę przemyśleć, co z tobą zrobić. Jak tylko podejmę decyzję co do ciebie, to cię poinformuję. Możesz iść na lekcję.
Wściekłam wzięłam torbę i trzasnęłam drzwiami. Jakim prawem?! Przecież to nie było na terenie szkoły! To nie fair! Na następnej lekcji siedziałam zła jak osa. Na przerwie staliśmy wszyscy razem przed szkołą, bo było całkiem ciepło. Alex nie wytrzymała i zaczęła mnie wypytywać co chciał, Reynolds.
-Myśli nad tym, czy mnie nie zawiesić.
-Co znowu zrobiłaś? – spytał wkurzony Lucas.
-Dostali pismo, że zgarnęła mnie policja, więc teraz dyro myśli nad karą dla mnie. Jedną z opcji jest zawieszenie- powiedziałam, niby obojętnie, chociaż w środku się we mnie gotowało.
Nim się spostrzegłam, Lucas wziął swoją torbę i ruszył wkurzony do budynku. On jest wkurzony?! Rozumiem, że się martwi, ale to nie on może zostać zawieszony. Grr, niech ten dzień się już skończy. Postanowiłam, że na razie nie będę się zamartwiać decyzją dyrektora.
-Alex, pójdziesz ze mną po lekcjach na zakupy? Muszę sobie kupić nowe buty.
-Możesz zostać zawieszona, a ty myślisz o zakupach?! Już do reszty ci odbiło?!- Po chwili dodała już nieco spokojniejszym głosem. -Nawet jeżeli bym chciała, to nie mogę, mam dziś pierwszy trening po wakacjach z nową trenerką i muszę być.
Taa, cheerleaderki. Nigdy nie rozumiałam i pewnie nie zrozumiem jej fascynacji dopingowaniem. No bo co jest fajnego w skakaniu, robieniu fikołków, wydzieraniu się i machaniu pomponami? Ale cóż, Alex to moja najlepsza przyjaciółka, więc akceptuję jej hobby albo cokolwiek to jest. Zamyśliłam się i po chwili zadzwonił dzwonek. Ja i Tayler mieliśmy angielski, a reszta w drugim skrzydle budynku. Siedząc na lekcji rysowałam w zeszycie, kiedy ktoś wszedł do klasy. Była to pani Forst- sekretarka dyrektora. Modliłam się, żeby nie przyszła do klasy z mojego powodu, niestety jak widać Bóg miał dla mnie inne plany. Do gabinetu dyrektora nawet nie raczyłam pukać, tylko od razu weszłam.
-Katherine. Proszę siadaj- powiedział lekko zdziwiony moim zachowaniem.
-Postoję. Chcę mieć to już z głowy- mruknęłam krzyżując ręce.
-Zdaję sobie sprawę, przez co przechodzisz. - Na co oczywiście prychnęłam, ale dyrektor kontynuował- Dlatego dam ci szansę i nie otrzymasz żadnej kary. Natomiast muszę znaleźć ci zajęcie, ponieważ jak widać, posiadanie za dużo wolnego czasu źle na ciebie wpływa.
-Co ma pan na myśli? –spytałam trochę zaniepokojona.
-Słyszałem, że interesujesz się tańcem i jesteś w tym bardzo dobra, więc z małą pomocą wpadłem na pomysł, abyś pomagała Pani Fulton w tworzeniu układów dla cheerleaderek.
Przez chwilę tylko stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Wpatrywałam się tępo w dyrektora. To są jakieś kpiny! Nie tańczyłam i nie układałam choreografii już od dobrych kilku miesięcy, a ten mi wyskakuję z taką propozycją!
-Nie wiem, skąd ma pan takie informację, ale są nieaktualne. Już nie tańczę, więc niestety nie mogę przyjąć pańskiej oferty. – W te dwa dosyć krótkie zdania włożyłam tyle jadu na ile tylko było mnie stać.
-Katherine, to nie była oferta ani nawet prośba. Albo będziesz pomagała Pani Fulton, albo zostaniesz zawieszona. Twój wybór.


6 komentarzy:

  1. Już myślałam że tego rozdziału się nie doczekam ale na szczęście się pojawił. :)
    Czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. długi post! Ale kiedy mi się będzie nudziło to go przeczytam xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wredny ten dyrektor. Powinnas mu zrobic jakis wypadek. :)

    Super rozdział. Pozdrawiam i życzę weny.
    PS. Zapraszam do mnie na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się doigrała, całe szczęście, że nie została zawieszona. A ta kara, poza tym, że nie przepada za cheerleaderkami, to w pewnym sensie nie kara. Przypomni sobie jak to jest tańczyć i będzie zadowolona :P
    Czy wyjdę na głupią, jak powiem, że chciałabym aby Kate i Jake się spiknęli? :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze nie została zawieszona ! :D
    Wredny dyrektor -.-
    Rozdział ogólnie fajny, długi choć nie nudny :)
    Ami♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie kary to i ja mogłabym mieć! Oh, dziewczyna jest troszeczkę nie poważna! Rozumiem, że myśli, że to jej taniec zabił Maksa, ale no bez przesady! Powinna się wręcz radowiać, że zawieszenie zostało odwołane. A co więcej! Jje najlepsza przyjaciółka Aleks, jest przecież w grupie cheerlederek!

    Biegnę dalej!

    OdpowiedzUsuń

Wszystkie opinie i uwagi są dla mnie bardzo ważne, dlatego zachęcam do komentowania. Chciałabym poznać waszą opinię ;)

© grabarz from WS | XX.